Wieliszew. 25 lat Chemko: od garażu do wielkiej hali. Dziś zaczynamy świętować!

chemko_02

Dziadek z wnukami wmurowują kamień węgielny pod nową siedzibę (fot. archiwum prywatne)

 

W tym roku Chemko obchodzi 25 lat istnienia. Na temat początków powstania firmy, ciężkiej pracy i planów na przyszłość, rozmawiamy ze współwłaścicielem firmy – Przemysławem Zawistowskim.

W tym roku Chemko obchodzi swoje 25-lecie. Jakie były początki Państwa działalności. Skąd pieniądze na rozkręcenie biznesu? Pamiętam jeszcze czasy, kiedy handlowaliście w szklarni.

Zaczynaliśmy w garażu, potem był drugi garaż, potem zaadoptowaliśmy wyłączone z produkcji szklarnie. W pierwszych latach działalności nasz dział sprzedaży mieścił się w przedpokoju naszego rodzinnego domu, później w zaadoptowanej kotłowni. Pieniędzy nie potrzeba było wiele, konieczna była ciężka praca, zaangażowanie, konsekwencja, trzymanie w ryzach kosztów.

Kto pracuje w firmie i jak to się zmieniało na przestrzeni lat. To firma typowo rodzinna?

Firmę prowadzimy rodzinnie. Początek wszystkiemu dała Gabriela. Przez lata jej sklep przy Warszawskiej przyciągał tłumy klientów. Z czasem, z uwagi na lepsze warunki lokalowe, firma przy Nowodworskiej przeszła długą drogę zmian od magazynu zapasowego dla sklepu, poprzez samodzielną działalność hurtową, aż do dominującego marketu. Sklep przy Warszawskiej funkcjonuje do dziś i jest naszym przyczółkiem przy drodze krajowej 61. Andrzej zapewnia nam zaplecze techniczne, bez tego nie ruszylibyśmy z miejsca. Transport, ogrzewanie, ciepła woda w kranie to fundamenty. Monika przez wiele lat wspierała sprzedaż w sklepie, po ostatnich zmianach została „rzucona” na odcinek internetowy. Przemysław jest z zamiłowania informatykiem na każdym etapie rozwoju był odpowiedzialny za „komputery”. Sami właściciele, choćby nie wiem jak się starali, to nie podołają wszystkim pracom. Konieczne było zbudowanie zespołu, który będzie dzielił z właścicielami wizję firmy i identyfikował się z jej celami. Taki zespół udało nam się zbudować i to on w znacznej mierze odpowiada za sprzedaż w ostatnich latach. Zmianie uległo też nasze myślenie o miejscu, jakie w hierarchii ważności, pośród właścicieli i klientów zajmują pracownicy. Awansowali oni z trzeciego na pierwsze miejsce i tym samym zamienili się z właścicielami, zgodnie z regułą: zadowolony pracownik to zadowolony klient, zadowolony klient to zadowolony właściciel.

Czy był ścisły podział obowiązków ? Każdy odpowiadał za swój odcinek na froncie tej biznesowej walki.

Zdecydowanie podział obowiązków był i jest do tej pory. Im mniej wchodzimy sobie w drogę tym lepiej dla biznesu i dla nas.

Teraz zatrudniacie sporo osób. W Michałowie-Reginowie jesteście jednym z większych pracodawców?

Jesteśmy liczącym się pracodawcą, ale nie przeceniałbym naszej roli. Jest w Michałowie jeszcze kilku większych pracodawców. Trzeba przyznać, że sąsiadów mamy bardzo przedsiębiorczych.

Macie jakieś zasady, których bezwzględnie się trzymacie? Są to może sprawy związane z zarządzaniem, personelem?

Jest taka zasada mówiąca, że nie ma takiej zasady, której nie można zmienić. Inna zasada mówi, że nie ma jednego wzoru na obsługę klienta, wzorów jest wiele i każdy klient jest ważny. Poza tym mamy wyznaczone cele długoterminowe i stosujemy strategię małych kroków. Nie boimy się zmian.

Chemko ostatnio mocno inwestuje w swój wizerunek. W powiecie pojawiły się reklamy, wasza strona internetowa może być wzorem dla innych przedsiębiorstw w powiecie. Kto za tym stoi?

Stroną internetową opiekuje się Monika, dba o to, żeby oferta sklepu internetowego była aktualna i atrakcyjna, Przemysław siedzi na fejsie, ale my nie inwestujemy w swój wizerunek. Inwestujemy w infrastrukturę sprzedażową, inwestujemy w pracowników, szkolimy się i zarządzamy wiedzą. Uczymy się od najlepszych i ścigamy z najlepszymi. Wizerunek sam się zmienia.

Z perspektywy czasu, który okres w Waszej działalności był najtrudniejszy? Konkurencja nie śpi i sklepów z branży budowlanej przybywa, ale też było kilku przedsiębiorców w tej branży, którym wiedzie się gorzej, albo w ogóle zrezygnowali.

Bardzo trudnych okresów udało nam się uniknąć dzięki strategii małych zmian. Żadnych radykalnych ruchów, tylko uważna obserwacja otoczenia i małymi kroczkami do przodu.

Sponsorowaliście LTS, wspieracie różne wydarzenia na terenie gminy Wieliszew, czy powiatu. Wydaje się, że takie działania są dla was ważne. Dlaczego przyjęliście taką strategię?

Jesteśmy sponsorem siatkarskiej Legionovii, wspieramy wydarzenia kulturalne i sportowe na terenie gminy i powiatu. To jest nasz obowiązek. Nie jesteśmy sami na tym świecie i nie samym chlebem człowiek żyje. Jesteśmy stąd i nigdzie się nie wybieramy, chcemy dołożyć naszą cegiełkę dla wspólnego dobra.

Jakie macie Państwo plany na najbliższą przyszłość? Czym może zaskoczyć nas w najbliższym czasie Wasz market?

Będziemy stopniowo zwiększać powierzchnię handlową (z dwóch do dziesięciu tysięcy metrów kwadratowych) i poszerzać asortyment, ale zaskoczenia nie będzie. Wszystko będzie się działo stopniowo, małymi kroczkami.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.

Rozmawiał Krzysztof Grodek

 

25-lat-chemko