17. PZU Cracovia Maraton. „Nasi” tam pobiegli! (galeria)

cracovia_04

Medal z krakowskiego maratonu (fot. M. Wronowski)

W minioną niedzielę w Krakowie odbył się 17. PZU Cracovia Maraton. W Grodzie Kraka nie mogło zabraknąć przedstawicieli z naszego powiatu legionowskiego.

Z Krakowa otrzymałem dwie relacje. Mariusza Wronowskiego, reprezentującego Grupę Biegową CHTMO, startującego na wózku aktywnym, oraz Mariusza Mówińskiego z Runners Team Jabłonna. Poniżej ich wrażenia z krakowskiej rywalizacji.

Mariusz Wronowski – Grupa Biegowa CHTMO – 3:30:34

Maraton w Krakowie.  Chłodno z lekkim, zimnym wiatrem. Wszystkich niepełnosprawnych aż 46 osób! W kategorii wózków aktywnych, czyli takich, na którym sam stratuję – 18-tka (15 mężczyzn i 3 kobiety). Bieg układał się dobrze od samego początku. Spokojnym tempem pokonałem pierwsze 9km, niestety w tym momencie zawiódł sprzęt, bo pękł mi podnóżek. To już drugi raz w tym roku. Z drugiej pozycji spadłem niestety aż na ósmą. Do 31km jechałem z dużą ostrożnością, aby ukończyć rywalizację. Ta była potrzebna na kostce brukowej, tam też musiałem zwolnić. Zobaczyłem też, że przede mną są moi rywale i starałem się ich wyprzedzać. Adrenalina robiła swoje, wyprzedzałem kolejnych zawodników, ale ostatecznie nie udało mi się tym razem wywalczyć przysłowiowego pudła. Walka na trasie pozwoliła mi zająć 4 miejsce. Moja ambicja i wola walki spowodowała, że na metę wpadłem tak wycieńczony, że potrzebna mi była pomoc ekipy medycznej, która profesjonalnie przywróciła mnie do życia. Bieg super i na pewno jeszcze tam nie raz zawitam pod Wawel. Organizacyjnie rewelacja pod każdym względem. Kolejne kilometry zaliczone na wózku który spisuje się rewelacyjnie, mimo awarii podnóżka.

Mariusz Mówiński – Runners Team Jabłonna – 4:18:54

Kraków przywitaliśmy już w piątek, by w sobotę rano zaliczyć kolejną lokalizację parkrun. Tym razem koordynatorzy z parkrun Kraków przenieśli bieg pod Kopiec Kościuszki. Nieźle, żadna lokalizacja parkrun w Polsce nie ma tak hardcorowej trasy, jestem o tym przekonany. Niedziela przywitała nas chłodnym pochmurnym porankiem, co dobrze rokowało przed nadchodzącym startem w maratonie. Niestety do startu o 9:00 pogoda się zmieniła i przyszły upały z dnia poprzedniego. Nie był to dla mnie start na miarę moich możliwość (po ciężkim przygotowaniu do sezonu oczekiwałem od siebie czegoś więcej). Hardkorowy parkrun i upalna niedziela zniszczyły mnie okrutnie. A kto zasługuje na wielkie uznanie? Wolontariusze krakowskiego maratonu rozstawieni na trasie. Heroiczna praca, jaką wykonali ci dzielni młodzi ludzie, to coś wielkiego. Gratulacje!!!

Z jabłonowskiej grupy w Krakowie zaprezentowali się jeszcze: Urszula Szewczyk, która zanotowała czas 4:16:14 i Artur Szewczyk 3:58:42.