Z biegowych tras. Cz. 67. Bieg Kargula w Lubomierzu (galeria)

bieg-kargula_26

Dobiegliśmy! (fot. GP/UM)

Wakacje to czas biegania w różnych częściach Polski. Nie inaczej jest z zawodnikami Grupy Biegowej CHTMO. Waldemar Żółciński i moja osoba, musiały przebyć ponad 500km… by pobiec we wspólnym biegu. A ten był dosyć ciekawy z nazwy – Bieg Kargula w Lubomierzu.

Oczywiście to nie był specjalnie wyjazd na bieg, tylko spędzanie urlopu blisko Lubomierza. Dolny Śląsk cieszy się przecież dużym zainteresowaniem, nie tylko biegaczy (Szklarska Poręba), ale i innych osób, ze względu na bardzo dużo ciekawych miejsc.

Lubomierz – miasto Kargula i Pawlaka. Łyk historii

Miasteczko to jest jednym z najmniejszych, a zarazem najstarszych miast w województwie dolnośląskim. Już w 1291 roku Lubomierz otrzymał prawa miejskie. Wcześniej, bo w 1278 roku założono tu klasztor Sióstr Benedyktynek. Od 1945 roku miejscowość została włączona do Polski. Nie zanotowano tu zniszczeń wojennych. Rynek i okolice zachowało średniowieczny układ architektoniczny. Jak pewnie sporo osób wie, miasto związane jest z filmem „Sami swoi”. To tu kręcono sceny miejskie. W 1995 roku założono Muzeum Kargula i Pawlaka, które mieści się w jednym z najstarszych budynków, w XVI-wiecznym Domu Płócienników. Warto również obejrzeć najcenniejszy zabytek miasta – Zespół klasztorny i Kościół pw. Wniebowzięcia NMP i św. Maternusa. To po Krzeszowie kolejna perła baroku na Dolnym Śląsku, którą trzeba koniecznie zobaczyć. Od piątku w Lubomierzu przed weekend trwał XXI Ogólnopolski Festiwal Filmów Komediowych.

To był kameralny bieg

Wydawać się mogło, że w takim biegu weźmie spora liczba zawodników. W Lubomierzu miało wystartować jednak ponad 100 osób, a ostatecznie sklasyfikowano niespełna setkę. Przede wszystkim startowali zawodnicy z okolic i Dolnego Śląska. Jednak na liście wyników można było znaleźć trzy osoby z Mazowsza, w tym dwóch zawodników Grupy Biegowej CHTMO i UM W-WA (Wraz z Waldemarem reprezentujemy jako urzędnicy i pracownicy urzędów warszawskich UM -W-WA).

Pod górkę… z górki i… finisz znów pod

Dycha Kargula nie mała dychy. Miała ponad 10,5km czego dowiedzieliśmy się dopiero na mecie. Trzeba przyznać, że w tych okolicach trzeba się liczyć, że dystans może być zdecydowanie większy. Przykładem Jakuszycka Dycha podczas Letniego Biegu Piastów. Liczy ponad 11km!, a Półmaraton Letniego Biegu Piastów ponad 22km. Ale to zupełnie nie przeszkadzało. Najpierw start główną ulicą miasta w dół, a potem już praktycznie przez łąki i mniejsze miejscowości Gminy Miejsko-Wiejskiej Lubomierza. Pierwsze kilometry w miarę przyjemne, ale cały czas stopniowo, delikatnie pod górę. Nieznacznie, ale przy przypiekającym słońcu, każde kolejne metry dawały się we znaki. Od około 7km jest już w dół. Tu jednak zakład utylizacji Izery… i troszkę nieładnie pachniało przez 200-300 metrów. Następnie jeszcze kawałek przez miasto i finisz… po górkę, gdzie czekała upragniona meta.

Nasze wyniki

Waldemar Żółciński biegł z kontuzją, z którą się zmaga już jakiś czas. Ja również mam problemy z kolanem. Bieg Kargula był zdecydowanie biegiem treningowym w naszym wykonaniu, gdzie liczył się sam udział. Wyniki zeszły na drugi plan, ale podam je  z obowiązku. 79. Waldziu – 1:05:37, 72. Machnaś – 1:02:55.

Okiem biegacza – Waldemara Żółcińskiego

2. edycja Kargulowej Dychy, trochę organizacyjnych braków, ale fajnie jest. Szybko się uczą i za rok będzie jeszcze fajniej. Trasa trochę dłuższa, bo 10.6 km, ale co tam! Globtroterom, to nie szkodzi. Biegniemy po okolicznych wioskach Lubomierza, o różnej nawierzchni, a słonko mocno przygrzewa. Na mecie otrzymujemy medale, zaraz potem pasta party i ……piwo od organizatorów. Wtapiamy się w tłum festiwalowiczów. A wszędzie króluje duch Kargula i Pawlaka. Na rynku świetne pierogi. Z każdego miejsca w Lubomierzu widoczny kościół Wniebowzięcia z przepięknymi wnętrzami. Jak na każdym biegu, zawieramy przyjaźnie, odnawiamy stare.