Powstaje legionowska akademia piłkarska

5204690a3811e.jpg

Rozmowa Tomka Piwnikiewicza z Michałem Kusińskim, dyrektorem sportowym Legionovii Legionowo, a od zeszłego tygodnia nowym wiceprezesem legionowskiego klubu.

 

Na czwartkowym walnym zebraniu to Pan otrzymał największe poparcie ze strony członków klubu. Było to dla Pana zaskoczenie? I skąd decyzja o tym, żeby to jednak Janusz Głogowski został nowym prezesem? Zazwyczaj zostawał nim kandydat z największą liczbą zdobytych głosów.
Już wcześniej były ustalenia, że ja, jako ewentualny członek zarządu, będę się zajmował tylko sprawami sportowymi. A prowadzenie klubu to nie tylko sprawy sportowe, ale też „papierologia”. Dlatego to Janusz Głogowski, najlepsza na dzień dzisiejszy kandydatura na prezesa, będzie zajmował to stanowisko. To człowiek biznesu i idealna osoba na to miejsce.

Nowy prezes jest gwarancją nowej jakości w klubie? Czy z innym człowiekiem na tym stanowisku wszystkie sprawy też prowadzone byłyby podobnie?
Jakość na pewno będzie inna, ale to nie jest pomysł, na który wpadliśmy w tej chwili. Już wcześniej robiliśmy pewne założenia i od jakiegoś czasu już wiemy, co chcemy osiągnąć, jak chcemy się rozwijać.

Porozumienie z Legią – jaki skutek będzie ono miało dla młodzieży, a jaki dla seniorów? I co zyska na tym sam klub z Warszawy?
Już tłumaczę. Do pierwszego zespołu dołączą nowi zawodnicy klubu z Łazienkowskiej. Byliśmy na spotkaniu z Bogusławem Leśnodorskim (prezes zarządu – przyp. red), prawnikami Legii i dyrektorem ich akademii – ustaliliśmy, że nasz pierwszy zespół ma otrzymać pięciu – sześciu zawodników, których wybierze trener Papszun. Oni opłacani będą przez Legię, co jest dobre dla naszego budżetu. Przepisy drugoligowe dotyczące młodzieżowców zmuszają nas do szukania właśnie takich zawodników – dwóch z nich musi grać na boisku, a zatem przynajmniej dwóch musimy mieć na ławce oraz jeszcze kilku w razie kontuzji. Warszawski klub chce, żeby ci chłopcy grali w wyższych ligach niż obecnie mogą, więc to także korzyść dla nich. Przede wszystkim jednak głównym powodem naszej współpracy jest akademia. Legia tworzy cztery centra wokół stolicy i my jesteśmy w tym planie. Przyniesie to nam także szkolenia dla naszych trenerów raz w miesiącu. Do tego przydzielą nam koordynatora, który będzie monitorował poczynania tej akademii no i pomogą nam ją rozbudować od podstaw.

Możemy się obawiać, że tak naprawdę zdolna młodzież Legionovii zasili z czasem szeregi klubu z Łazienkowskiej, a nie będzie stanowić o sile naszego zespołu?
Plan jest taki, że oni chcą, żebyśmy my grali w pierwszej lidze, oczywiście z wykorzystaniem ich zawodników. A jeśli chodzi o samo pytanie – to jeśli ktoś jest naprawdę dobry, to nie powstrzymamy go od odejścia do Legii, czy gdziekolwiek indziej. To będzie dla niego nowy poziom sportowy, więc się skusi na to. Powinniśmy być dumni, gdy wychowamy chłopców, którzy będą grali wyżej – a na dodatek przyniosą korzyść także nam.

Czego konkretnie możemy się spodziewać w najbliższym czasie?
Co do pierwszego zespołu, to więcej będzie wiadomo w przyszłym tygodniu, kiedy rozpoczniemy przygotowania do nowego sezonu. Natomiast jeśli chodzi o samą akademię, to umowę podpiszemy do końca lipca. Warszawski klub chce już ruszyć z całym przedsięwzięciem od września, czyli działamy dość szybko, jeśli wziąć pod uwagę całą sytuację.

Jak będą wyglądały sprawy personalne – mam w szczególności na myśli trenerów poszczególnych grup. Czy rocznik 2003 będzie pod opieką tylko Sebastiana Dzisiewicza? Czy trener Paweł Zarzeczny wciąż będzie szkoleniowcem rezerw? A może szykują się nam jakieś inne zmiany?
Paweł Zarzeczny na pewno zostaje i deklarował to wcześniej, a ja uważam, że to odpowiednia osoba. Sportowo utrzymaliśmy się w Lidze Okręgowej, ale reforma rozgrywek zrzuca nas niżej. Chociaż nie wiemy tego do końca, bo inne drużyny też mają problemy – niektóre grają baraż, niektóre mogą nie zostać zgłoszone do rozgrywek. Natomiast jeśli chodzi o Sebastiana Dzisiewicza, to on też zostaje, bez dwóch zdań. Ale tak jak już kiedyś mówiłem, nawet w tym systemie szkolenia Legii jest idea, żeby trener zmieniał się co kilka lat, w zależności od wieku grupy – nie może prowadzić jej od początku do końca, a dzieci mogą przez to zyskać wiele od poszczególnych opiekunów. A pozostali trenerzy? Tu wszystko zostaje po staremu – dopiero gdy będziemy mieli tego koordynatora, to będziemy przyglądali się im, organizowali szkolenia i dopiero wtedy poddamy ich ocenie.

Tomek Piwnikiewicz