KPR Legionowo nie dał szans gdańskiej młodzieży

kpr-sms_04

fot. archiwum GP

Piłkarze ręczni KPR Legionowo nie dali szans licealistom ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku i w swoim czwartym meczu w tym sezonie odnieśli kolejne zwycięstwo, tym razem demolując rywala 35:14 (21:5).

Faworyt tego spotkania był znany, a o jakimkolwiek innym wyniku trudno było nawet pomyśleć.
Gdańska drużyna to ekipa złożona z uczniów Niepublicznego Liceum Ogólnokształcące Szkoły Mistrzostwa Sportowego Związku Piłki Ręcznej w Polsce – przeszło siedemdziesięciu graczy PGNiG Superligi to absolwenci wspomnianego liceum. Zespół na mocy przepisów ma stałe miejsce w rozgrywkach pierwszej ligi i zgodnie z tymi zasadami nie może z niej też spaść – mecze gdańskiej ekipy, złożonej z licealistów, są więc dla niektórych ekip I ligi jedynie „sparingiem”. Gracze SMS-u rozpoczęli jednak niedzielne spotkanie w nienajgorszym stylu i wydawać się mogło, że w miarę upływu czas uda im się chociaż nawiązać walkę z legionowskim KPR-em.

Po 6 minutach

Niestety emocje skończyły się tak naprawdę po sześciu minutach, a ligowe spotkanie zamieniło się w mało wymagający sparing. W początkowej fazie spotkania licealiści z Gdańska starali się rozgrywać swoje akcje dość powoli i starannie, ale przez sporą liczbę błędów własnych nie wychodziło im to najlepiej. Chwilami nieporadna gra gości tylko napędzała ataki gospodarzy, którzy niejednokrotnie bez większych problemów dostawali się pod bramkę SMS-u. Sytuację na parkiecie najlepiej opiszą liczby – od piątej minuty spotkania, kiedy to na tablicy pojawił się wynik 2:2, goście z Gdańska potrzebowali aż kolejnych piętnastu minut, żeby podwoić swój dorobek bramkowy. W podobnym czasie polska reprezentacja piłkarska wbiła Gibraltarowi cztery bramki. Młodzież z SMS-u bardzo chciała zmienić cokolwiek w swoich poczynaniach, ale nie miała na to większych szans.

Powrót Titowa

Po kontuzji do gry w legionowskiej drużynie wrócił w końcu Witalij Titow, bardzo dobrze w bramce spisywał się Mikołaj Krekora, a w drugiej połowie swoją pierwszą bramkę dla KPR-u Legionowo zdobył wychowanek Michał Bekisz. Wracając jeszcze na chwilę do pierwszej połowy, warto wspomnieć o jednym błędzie SMS-u. Na kilka minut przed końcem jeden z zawodników gości, mimo trwającej kary dwóch minut, wszedł na boisko – efekt to kolejna kara dwóch minut, w wyniku czego SMS musiał radzić sobie pomimo straty dwóch zawodników.

Byle do końca

Druga połowa była dla gości już zdecydowanie lepsza. Jakby nie patrzeć, zdobyli w niej prawie dwa razy więcej bramek, niż w pierwszej odsłonie. Nie ma co ukrywać, że zwycięzca tego spotkania znany był już od szóstej minuty, a pozostałe pięćdziesiąt cztery to pokaz bezstresowej gry w piłkę ręczną ze strony gospodarzy. W końcowych minutach KPR-owi wystarczyły pojedyncze małe akcje poszczególnych zawodników, aby zdobywać bez większych przeszkód kolejne bramki. W niektórych akcjach rozgrywanych przez SMS pojawiały się wątpliwości przywołujące pytanie: czy do pustej bramki też by nie trafili? W celu podniesienia atrakcyjności takich spotkań KPR musiałby grać o jednego zawodnika mniej, aby dać szanse rywalom. Dla legionowian był to po prostu mecz do rozegrania i zapomnienia, a dla SMS-u możliwość zbierania cennego doświadczenia.