KPR Legionowo dobrej formie, ale bez punktów

kpr-vive

fot archiwum GP

W swoim ostatnim meczu sezonu zasadniczego KPR Legionowo przegrał na wyjeździe z Gaz-Systemem Pogonią Szczecin 31:29 (17:14). Mecz miał niezwykle dramatyczną końcówkę, a w ostatnich sekundach o remisie mógł przesądzić Tomasz Pomiankiewicz – niestety rozgrywający KPR-u nie wykorzystał rzutu karnego. Teraz legionowianie powalczą o pozostanie w PGNiG Superlidze.

Ostatnie mecze ligowe w wykonaniu szczypiornistów KPR-u Legionowo wlały nieco nadziei w serca kibiców. Niezła postawa w meczach z Vive Targi Kielce i Orlen Wisłą Płock, a także wygrana z Zagłębiem Lubin podbudowały nieco zespół, który będzie walczył będzie o utrzymanie się w PGNiG Superlidze. W ostatnim meczu sezonu zasadniczego KPR zmierzyć się miał z Gaz-Systemem Pogonią Szczecin

Pokusić się o dwa punkty

Oba zespoły zaczęły swój ostatni mecz niezwykle zmotywowane, każdy z nich chciał rozpocząć od mocnego uderzenia. Gra toczyła się punkt za punkt do osiemnastej minuty, kiedy to skuteczniejsze ataki szczecinian i dwuminutowe kary dla Bartosza Wusztera i Łukasza Wolskiego pozwoliły gospodarzom na zbudowanie przewagi pięciu bramek. Po trzydziestu minutach walki na tablicy widniał wynik 17:14. – Staram się wpoić swoim zawodnikom, że nie ma takiej opcji, żeby skulić głowę i złożyć broń. Nieważne, która jest minuta meczu, gra się do końca, bo w sporcie dzieją się czasami nieprawdopodobne rzeczy – przyznał tuż po meczu trener beniaminka Robert Lis. Piłkarze KPR-u, niesieni motywacją swojego opiekuna, rzucili się do odrabiania strat i w zaledwie dziesięć minut drugiej połowy zbliżyli się do rywali na 21:20. Na sześć minut przed końcem na tablicy widniał już remis po 26. Gdy gospodarze prowadzili 30:29, legionowianie przeprowadzili akcję, w wyniku której sędzia dopatrzył się faulu na jednym z legionowskich graczy i wskazał na rzut karny. Piłkę na remis miał w rękach Tomasz Pomiankiewicz, jednak lepszy okazał się w tej sytuacji Tomislav Stojkovic, który obronił rzut rozgrywającego KPR-u. – Zabrakło nam szczęścia, ale i trochę chłodnej głowy. Ja biorę to zdecydowanie na siebie, ponieważ miałem piłkę, która dałaby nam jeden punkt. Naprawdę tego dnia walczyliśmy fantastycznie. Należał nam się ten punkt. Niestety szczęście nie dopisało akurat mojej osobie. Wszystko padło na mnie. Mam nadzieję, że chłopaki nie będą mieli do pretensji, ale ja sam do siebie mam wielką – powiedział po meczu pechowy wykonawca rzutu karnego. Ostatecznie Gaz-System dorzucił jeszcze jedno trafienie i zwyciężył 31:29. Legionowianom pozostaje teraz walka o utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej, w której zmierzą się z Gwardią Opole, Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski, a także Zagłębiem Lubin. Jeśli zespół zaprezentuje podobną formę, jak w ostatnich czterech meczach, to z pewnością najbliższe starcia będą niezwykle emocjonujące.