KPR znów bez punktów. Walczyli… ale nic z tego

kpr-zaglebie_21

Po trzymającym w napięciu do ostatnich sekund meczu IX kolejki PGNiG Superligi, zespół KPR-u Legionowo uległ na własnym parkiecie Zagłębiu Lubin 28:30 (11:15).

Tym samym szczypiorniści prowadzeni przez trenera Jarosława Cieślikowskiego spadli na przedostatnie miejsce w tabeli.

 

Początek meczu był bardzo wyrównany i za to pochwalić trzeba gospodarzy, którzy do tej pory mieli ogromne problemy z dobrym rozpoczęciem swoich spotkań. Przez pierwsze dwadzieścia minut meczu dobrze grali Michał Prątnicki, Tomasz Kasprzak i Witali Titow, którzy nie pozwalali gościom na uzyskanie przewagi. Wyraźne problemy KPR miał w ataku i w łatwy sposób byli zatrzymywany przez przeciwnika. Wyrównana gra skończyła się pięć minut przed końcem pierwszej połowy, kiedy to przy stanie 10:12 dla gości Radosław Dzieniszewski trafił w słupek, a zawodnicy Zagłębia szybką kontrą powiększyli swoje prowadzenie do trzech bramek. Jak się później okazało był to dopiero początek nieszczęść w wykonaniu KPR-u. Ostatecznie do przerwy goście prowadzili 11:15

Mogłoby się wydawać, że cztery bramki to nie koniec świata. Niestety po w miarę wyrównanej pierwszej połowie przyszła druga – o wiele słabsza. Brak pomysłu na grę, słabe a czasami tragiczne rozgrywanie akcji i brak obrony. Tak właśnie wyglądały pierwsze minuty drugiej odsłony. Demony słabego wejścia w grę dały o sobie znać po przerwie. W ciągu zaledwie pięciu minut zespół Zagłębia powiększył swoją przewagę do siedmiu bramek. Przez cały mecz świetnie spisywał się co prawda bramkarz gości, ale braku skuteczności KPR-u nie można tym wytłumaczyć. W końcówce, gdy zawodnicy Zagłębia byli wyrzucani na ławkę kar, podopieczni Jarosława Cieślikowskiego podgonili wynik do stanu 18:21. Jednak wraz z końcem wykluczeń powracała przewaga Lubinian. Zagłębie spokojnie zwiększyło przewagę znowu do siedmiu bramek (21:28). Na dziesięć minut przed końcem nareszcie obudził się KPR, który zaczął w szaleńczym tempie gonić wynik…szkoda, że dwadzieścia minut za późno. Po serii dobrych ataków na tablicy było już tylko 28:30. W ostatniej minucie szansy na kolejną bramkę nie wykorzystał Michał Bałwas, co ostatecznie pogrzebało marzenie o remisie. KPR-u przegrał 28:30 – niestety z bólem serca trzeb przyznać, że jak najbardziej zasłużenie. Do poprawy w grze KPR-u jest tak naprawdę wszystko, a najbliższy mecz daje możliwość pokombinowania ze składem, bo legionowianie podejmują na wyjeździe Wisłę Płock. Wywiezienie stamtąd punktów będzie niemal niemożliwe. Jednak aby myśleć o pozostaniu w Superlidze trzeba w końcu nauczyć się ogrywać takie drużyny, jak Zagłębie, bo w obecnej formie KPR walczyć może jedynie z ekipami z niższych lig.