Krótka przygoda z Pucharem Polski

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po bardzo dobrej grze w I lidze, w ubiegłym tygodniu piłkarze KPR-u Legionowo, w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski mierzyli się drużyną Gazu-System Pogoni Szczecin. Podopieczni duetu trenerskiego Cieślikowski – Smolarczyk byli bliscy sprawienia niespodzianki, jednak ostatecznie przegrali we własnej hali z gośćmi ze Szczecina 28:30 (11:18).



Zarówno KPR, jaki i Gaz-System to beniaminkowie swoich lig. Drużyna z Legionowa w tym sezonie nie zaznała jeszcze goryczy porażki i dzięki 5 zwycięstwom i 1 remisowi pewnie prowadzi w tabeli I ligi mężczyzn. Tymczasem Pogoń Szczecin niezbyt udanie rozpoczęła obecny sezon PGNiG Superligi, wygrywając jedynie 2 spotkania i aż 5-krotnie schodząc z parkietu, jako ekipa pokonanych – to sprawia, że drużyna prowadzona przez trenera Rafała Białego okupuje 9 miejsce w tabeli i zbliża się do strefy spadkowej. Mimo, że to KPR-owi lepiej wiedzie się w tym sezonie, za naturalnego faworyta spotkania uznawana była Pogoń Szczecin, mająca w swoich szeregach między innymi reprezentantów Polski: Zbigniewa Kwiatkowskiego i Mateusza Zarembę, a także Bartosza Konitza, reprezentanta Holandii. Legionowianie nie zamierzali jednak składać broni przed starciem z faworyzowanym rywalem, czemu wyraz dał przed meczem Paweł Albin – Na pewno będziemy walczyć. W Pogoni występują same znane nazwiska, gramy jednak u siebie, mamy atut własnej hali i zamierzamy pokazać się z jak najlepszej strony. Wtórował mu drugi trener KPR-u, Marcin Smolarczyk: – Piłka ręczna jest na tyle nieprzewidywalna, że w tym meczu może się wydarzyć wszystko. Ważne, że w przeciwieństwie do spotkań ligowych to nie my będziemy faworytem i być może da nam to pozytywnego kopniaka.

Sił starczyło na 15 minut
Starcie z wyżej notowanym rywalem nie sparaliżowało jednak legionowian. Mimo, że to goście dynamiczniej rozgrywali piłkę, na prowadzenie od początku wyszła drużyna KPR-u. Miejscowi nie przestraszyli się rywala, a w dodatku mieli za swoimi plecami świetnie dysponowanego Tomasza Szałkuckiego. Tymczasem przyjezdni bardzo często powstrzymywali przeciwnika faulami, a w dodatku mieli ogromne problemy z kończeniem swoich ataków. Po kwadransie gry KPR prowadził 8:6 i nic nie wskazywało na to, że stan ten ma się zmienić – ale w tym momencie nagle powietrze „zeszło” z gospodarzy – po serii nieudanych rzutów Kamila Cioka, Pogoń przypomniała sobie jak należy grać w ofensywie i już po kilku minutach na tablic widniał wynik 9:12. Indolencja w ataku nie skończyła się nawet, gdy o przerwę poprosił trener drużyny z Legionowa. W konsekwencji po pierwszych 30 minutach obie drużyny schodziły na przerwę przy stanie 11:18 dla gości, co dla niektórych może wydawać się dziwne, szczególnie po dobrym początku KPR-u.

Publiczność nieliczna, ale dopingująca
Na drugą połowę zawodnicy KPR Legionowo wyszli jakby bez wiary we własne siły . Przy stanie 21:13 dla gości było już prawie jasne, że w tym spotkaniu wszystko jest już „pozamiatane”. No właśnie, prawie – zgromadzona na Arenie publiczność, choć nieliczna, starała się wspierać swoich zawodników. Przyjezdni chcieli natomiast dowieźć wynik do końca, niezbyt się przy tym męcząc. Podrażniona ambicja gospodarzy sprawiła, że zdecydowali się oni ostatnią próbę doścignięcia rywala. Ogromne musiało być zdziwienie w szeregach graczy znad morza, gdy stan 22:28 nagle zmienił się w 28:29, a rozpędzony KPR napierał na bramkę rywala coraz mocniej. Gdyby legionowianie zdecydowali się na odrabianie strat wcześniej, z pewnością dogoniliby rywala – niestety nie starczyło na to po prostu czasu i ostatecznie wynik na 28:30 ustalił Bartosz Konitz. W tym momencie warto też dodać kilak słów na temat sędziów tego spotkania – wielokrotnie decyzje arbitrów powodowały konsternację na trybunach, a publiczność nie raz dawała znać, że para sędziowska po prostu się pomyliła – pojawiły się nawet głosy o zbytnią przychylność arbitrów wobec zespołu gości. W pomeczowych wypowiedziach gracze KPR-u skupili się jednak na pochwałach kierowanych w stronę swoich fanów, a nie ocenianiu pracy sędziów – Jak widać z każdym można powalczyć i z tego wywiązaliśmy się bardzo dobrze. Super wspierała nas także publiczność, za co należą się jej duże brawa- mówił po spotkaniu Tomasz Pomiankiewicz, najskuteczniejszy tego dnia w ekipie gospodarzy, zdobywca 10 punktów. –Czujemy duży niedosyt, ale mimo wszystko wydaje mi się, że to rywale kontrolowali to spotkanie. Po przerwie szczecinianie mieli tak dużą zaliczkę, że myśleli, iż jest już po meczu. My się jednak podnieśliśmy, podjęliśmy walkę i mogliśmy sprawić niespodziankę, w końcówce zmarnowaliśmy jednak cztery kontry, co mogło być znaczące dla rozstrzygnięcia tego spotkania – podsumował zawodnik legionowskiej drużyny.
Skład KPR-u: Szałkucki, Rybicki, Bulej, Ciok, Albin, Zasikowski, Kasprzak, Szmulik, Lisicki, Milewski, Kolczyński, Smołuch, Pomiankiewicz, Wiak.

Tomek Piwnikiewicz