Rozmowa z Moniką Chodorską. Pierwszy rok fundacji bez Jarosława Chodorskiego

monika-chodorska

Monika Chodorska – prezes Fundacji Trzciany (fot. GP/AM)

 

Na kilka dni przed balem Fundacji Trzciany jej prezes Monika Chodorska znalazła dla nas czas, aby porozmawiać o pierwszym roku jej działania bez Jarosława Chodorskiego u steru.

W rozmowie m.in. o „nieodwołalnej” rezygnacji z prowadzenia świetlicy w Jabłonnie, niewielkiej tremie przed balem oraz o tym, czy trudno być prezesem fundacji i jednocześnie żoną wójta.

 

Za kilka dni odbędzie się bal charytatywny. Czy towarzyszy temu wydarzeniu trema?

Oczywiście. Jak każdy organizator denerwuję się tym, czy wszystko się uda. Najważniejsze jest to, żeby goście byli zadowoleni – żeby muzyka się podobała, jedzenie smakowało… Każdy gospodarz chciałby, aby wszyscy po prostu dobrze się bawili.

Minął rok od kiedy objęła Pani prezesurę nad Fundacją Trzciany. Jak wiele udało się zrobić od tego czasu?

W Domu Kultury „Świt” w Warszawie na ul. Wysockiego odbył się koncert m.in. Lory Szafran. Wejściówki stanowiły cegiełki na budowę centrum rehabilitacji. W trakcie przeprowadzono także aukcję rysunków Edwarda Lutczyna. Zostało to zorganizowane dzięki inicjatywie członków klubu Rotary Warszawa Józefów. Oprócz tego prowadziliśmy działalność świetlicową w Jabłonnie i Nowym Dworze Mazowieckim. W Jabłonnie ta działalność już się zakończyła.

Nieodwołalnie?

Nieodwołalnie. Fundacja Trzciany brała również udział w wielu piknikach gminnych. Nie zbieraliśmy jednak podczas ich trwania żadnych pieniędzy dla fundacji, a jedynie wspieraliśmy je organizacyjnie i promowaliśmy naszą działalność. Udało nam się w 2015 r zbudować ogrodzenie działki o powierzchni 6 tys. metrów, na którym powstanie Centrum Rehabilitacji i wyrównać teren.

 

Na samą budowę potrzeba ok. 2,5 mln zł.?

Tak. Przed nami jeszcze daleka droga.

Proszę mi przypomnieć, na co przeznaczono pieniądze w poprzednich latach.

Akty Notarialne, mapy i prace geodezyjne, projekty, pozwolenie na budowę i na drogę dojazdową.

Czy to jest ta sama fundacja co przed rokiem?

Z jednej strony tak, jej cele się nie zmieniły ale z drugiej nie. (cisza) Fundacja wie teraz na kogo może liczyć i nie chodzi tutaj o finansowe wsparcie. Co nas nie zabije, to nas wzmocni (uśmiecha się).

Czyli, jest ciężej?

Po części tak. Jednak myślę, że kłody rzucane nam pod nogi być może były potrzebne. Takie sytuacje też czegoś uczą. Mój mąż już nam nie pomaga, ale mogę liczyć na inne członkinie fundacji (przyp. red. – Agnieszka Ilska i Małgorzata Żarko). Staramy się być ze sobą w kontakcie na bieżąco i przekazywać sobie ważne kwestie związane z fundacją. Wszystkie pracujemy charytatywnie dla szczytnej idei, jaką jest stworzenie Centrum Rehabilitacji dla niepełnosprawnych dzieci. Mamy przed sobą cel, a trudności są po to, aby je przezwyciężać.

Czy w tym roku na konto fundacji sponsorzy wpłacali jakieś znaczące kwoty?

Każda złotówka od sponsorów jest dla nas znacząca. Wiele osób, przyjaciół, które znają naszą działalność i cel, wspierają fundację od lat. Z każdej kwoty jesteśmy zadowoleni, bo w całości możemy spożytkować ją na realizację celów.

Czy wśród tych osób jest właściciel myjni przy Feniksie? Przepraszam, że o to pytam, ale w kontekście drogi w jednej trzeciej finansowanej ze środków gminnych, której kulisy powstania są nieco kontrowersyjne, to może to mieć znaczenie. Z drugiej strony każdy ma prawo wspierać fundację, choć akurat w tej sytuacji mogłoby to rzucać cień na całą sprawę.

Nie było takiej wpłaty. Osobiście znam właścicieli myjni przy Feniksie, jednak nie łączę w żaden sposób spraw Fundacji z gminą. Co ma wspólnego droga gminna z fundacją? Według mnie nic.

Na początku 2015 r. pojawiło się wiele wątpliwości na temat tego, czy żona wójta powinna prowadzić fundację. Komisja Rewizyjna przeprowadziła analizę zgodności z prawem „funkcjonowania Wójta Gminy Jabłonna w kontekście podpisania umowy na realizację zadań publicznych z zakresu pomocy społecznej w 2015 r. z Fundacją Trzciany”. Czy tego rodzaju sytuacje Panią zaskoczyły?

Tak, przeżywałam to bardzo wspólnie z rodziną, jednak sytuacja została wyjaśniona. Nie budzi żadnych zastrzeżeń, a domysły i spekulacje jednostek, komentatorów czy mediów, wprowadzają często w błąd opinię publiczną. Z pewnością było to powodem pogorszenia wizerunku organizacji, którą reprezentuję.

Tak, chodzi o negatywny odbiór społeczny. Oczywiście nie wszystkich.

Spodziewałam się tego. Tak naprawdę od stycznia, kiedy zaczęłam obserwować to wszystko, co się dzieje w gminie, i to odczuwać – brałam pod uwagę, że to  może się tak potoczyć.

Jednak Zespół Kontrolny Komisji Rewizyjnej w dniu 5 listopada ostatecznie stwierdził, że wójt działał zgodnie z obowiązującym prawem, a tym samym nie zostały naruszone przepisy o samorządzie gminnym, a także ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby publiczne.  Czy opinia wydana przez Komisję Rewizyjną ucięła spekulacje na ten temat?

Myślę, że mimo tego że sprawa jest zamknięta, część osób myśli tak jak myślała. Krew się nie polała…

Zdarza się, że ktoś prosto w oczy mówi Pani, że żona wójta nie powinna być prezesem fundacji?

Nigdy nikt nie powiedział mi czegoś podobnego. Nikt szczerze nie wyraził się w ten sposób mówiąc – nie podoba mi się to. Otrzymałam za to wiele głosów wsparcia. Ludzie mówią, żeby nie przejmować się negatywnymi opiniami i robić to, co jest słuszne.

Nie przejmuje się Pani?

Przejmuję się (śmiejemy się). Każdy miewa jakieś kryzysy. W moim przypadku jest on nieco inny. Wbijanie tzw. „szpili” może być pewnie bardziej obciążające psychicznie niż np. brak pieniędzy w kasie fundacji. Nie jest to jednak jakaś rozpacz. Mam osoby, które mnie wspierają. Wszystkie my członkinie zarządu fundacji jesteśmy silne. Najważniejsze jest to, że celem działania fundacji jest coś dobrego. Budowa Centrum Rehabilitacji, które jest ogromnie potrzebne. Wszystkie rodziny dotknięte niepełnosprawnością wiedzą, jak dużym problemem w Polsce jest brak wystarczającego dostępu do rehabilitacji. Dla wielu niepełnosprawnych rehabilitacja jest jedyną możliwością poprawy ich stanu fizycznego i psychicznego, lub utrzymania go. Mamy dziecko niepełnosprawne i zawsze może znaleźć się ktoś, kto zarzuci mi interesowność. Robię to jednak nie tylko dla mojego dziecka. Każdy, kto choć chwilę się zastanowi, wie, że wiele szlachetnych idei zrodziło się w momencie, gdy ktoś w życiu osobistym napotkał przeszkody. Przykładów fundacji, które powstały w ten sposób jest mnóstwo, a osoby reprezentujące są rozpoznawane w mediach.

Zgadza się. Weźmy na przykład fundację Ewy Błaszczyk „Akogo?”założoną po tym, jak jej córka zapadła w śpiączkę.  Ze środków zabranych przez nią wybudowano Klinikę BUDZIK działającą przy Centrum Zdrowia Dziecka. Przykłady na mniejszą skalę można mnożyć. No dobrze, jest Pani przekonana o słuszności idei fundacji. A jednak świetlica w Jabłonnie została zamknięta. Deklaruje Pani, że w gminnym konkursie nie weźmie już Pani udziału, póki mąż jest wójtem. Dlaczego?

Nie chcę, aby to zabrzmiało złośliwie. Myślę, że przyszedł czas, aby ktoś inny się wykazał.

Zarzuty były zbyt bolesne?

Tak. Poza tym nie chciałbym dodawać kłopotów mężowi.

Wasz wkład w tę świetlicę był bardzo duży. Remont, wyposażenie kuchni. Nie żal było tego zostawiać?

Oczywiście, że było żal. Jednak nie mebli, a tego co udało się zbudować w kontekście społecznym. Kilku rodziców poruszało ten temat z paniami na świetlicy mówiąc, że szkoda, iż odchodzimy.

W ostatnim czasie zadzwoniłam do wójta Wieliszewa Pawła Kownackiego. W Wieliszewie jest analogiczna sytuacja. Kownacki był prezesem Stowarzyszenia EMKA, kiedy został wójtem prezesurę objęła jego żona. Pytałam, czy towarzyszył temu negatywny odbiór społeczny. Odpowiedział, że nie. Były wprawdzie jakieś nieliczne głosy krytyki, ale zupełnie nieporównywalne z sytuacją w Jabłonnie. Mało tego znalazłam informację na Facebooku EMKI, że „grzecznościowa sprzedaż biletów” na organizowany przez to stowarzyszenie walentynkowy koncert charytatywny, odbywa się  w Referacie Promocji Urzędu Gminy Wieliszew. Wójt wyjaśniał, że to nie sprzedaż a tylko odbiór biletów, za które zapłaciło się już przelewem. Czy myśli Pani, że analogiczna sytuacja byłaby możliwa w Jabłonnie?

Nie. Myślę, że właśnie w naszej gminie byłoby to źle odebrane przez mieszkańców i niektóre media, które nawet trudno nazwać mediami. A to błąd, bo właśnie tak powinna wyglądać współpraca organizacji z mieszkańcami i gminą. To powinno być partnerstwo, a nie domysły i szukanie sensacji. Do tej pory zawsze informacja na temat balu znajdowała się na stronie gminy. Jednak w tym roku tak się nie stało. Zdecydowałam, że tak będzie lepiej. Może za rok. Tym bardziej nie odważyłabym się proponować, aby Urząd i mąż był poddawany medialnej krytyce.

Ta gmina jest specyficzna?

Tak. Nie jest to jednak wina mieszkańców. Ta gmina funkcjonowała inaczej niż inne gminy. Odbudowanie zaufania społecznego nie jest takie proste.

Wracając do rozmowy z wójtem Kownackim. Mówił o tym, że w Wieliszewie dopiero teraz jakaś fundacja dojrzała do tego, aby prowadzić tam świetlicę. Uważa, że Fundacja Trzciany robi dużo i za dużo wokół niej polityki. Zaapelował nawet do mieszkańców i samorządowców, cytuję: „Jabłonna powinna wziąć przykład z Wieliszewa. Chodzi o to, aby nie rozwalić kapitału społecznego”.  Mówił również o tym, że najłatwiej jest uderzyć w rodzinę, a „po owocach ich poznacie”. Co Pani o tym myśli?

Naprawdę bardzo cenne jest dla mnie Jego wsparcie w tym momencie.

Wójt Wieliszewa miał też radę dla wójta Jabłonny – odciąć się zupełnie od spraw fundacji. Kownacki deklaruje, że tak zrobił.

Mój mąż również odciął się od spraw fundacji i jako wójt zajmuje się wyłącznie sprawami gminy.

Już teraz pojawiają się krytyczne komentarze dotyczące balu. Na przykład tego typu, że wójt nie ma czasu zająć się oblodzoną drogą, bo szykuje się na bal. Czy śmieszą Panią podobne komentarze?

Teraz już tak (śmiejemy się). Mąż poświęca się gminie cały w 100%. Zawsze jest jednak mały niepokój z tego powodu. Jak powiedział Joseph Goebbels „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”.

Jakie są najbliższe plany fundacji?

Najpierw będzie udany bal. Potem zrobimy zebranie zarządu i omówmy nasze pomysły. Jest ich sporo. Na razie nie chciałabym ich zdradzać.

Czy trudno jest być prezesem fundacji i jednocześnie żoną wójta?

Myślę, że tak. To był trudny rok. Mam jednak nadzieję, że najgorsze za nami.

 

Dziękuję za rozmowę.

Podziel się tą informacją ze znajomymi

Facebook
Google+

komentarze: 42

  1. „Jak powiedział Joseph Goebbels „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą” – zasada ta owszem działa ale niestety nie jest uniwersalna, nie można jej na przykład odnieść do obietnic wyborczych. 🙂

  2. Mnie to już nawet się nie chce komentować… Po prostu jest akcja (komentarze), jest reakcja. Wszechwładny układ i PR-owe kombinacje (wybielanie i zachwalanie).

  3. jak przepięknie nawiązały rozmówczynie – oblodzona droga publiczna nie jest przecież problemem i obydwie radośnie uśmiały się z sytuacji, krasząc to przepięknym porównaniem do ikony nazizmu. Gratuluję.

    Obie panie zapewnie nie domyślają się (ich prawo), że popularny skrót z Chotomowa do Legionowa bywa oblodzony. Obie zapewne nie wiedzą, że utrzymanie dróg gminnych nie musi być obowiązkiem bezpośrednio Wójta (bo też nie wygłupiajmy się – on nie da rady wszystkie osobiście nadzorować). Ale jest to, co do zasady,ustawowym obowiązkiem urzędu. A podatnicy mają prawo poruszać się po drodze, która jest utrzymana w należytym stanie. To jest naprawdę proste, jednoznaczne i konieczne. Mimo to – umknęło to uwadze. BTW: ponieważ to ja jestem autorem tamtego komentarza, to piszę to wszystko bez urazy, albowiem wypowiadająca to osoba nie tylko nie potrafi cytować in extenso, ale nawet nie zrozumiała nawet treści mojego komentarza. Trudno więc mieć pretensje 🙂

    Tak więc nie strzelając już w obietnice wyborcze (to nie ma sensu), czy do nawiązania do Narodowego Socjalizmu w Niemczech (słabe, naprawdę, to ma być to budowanie „kapitału społecznego”? Poziom porównań i rechotu nad takimi wystawia trudne świadectwo, pewnych rzeczy się nie po prostu nie czyni) wychodzi, że ponownie – obie panie nie widzą tak samo samo niestosowności roli fundacji w lokalnej, krytycznej tkance.

    I dlatego uważam, że słowa Kownackiego nie zostały należycie zrozumiane przez żadną z pań. Kownacki wielokrotnie dał dowody tego, że warto ufać w to, co robi. I bilety do odbioru nie raziłyby mnie wcale. Dlaczego? Bo wiem, widzę, słyszę, ile w Wieliszewie się dzieje. Bo znani mi mieszkańcy Olszewnicy, Wieliszewa chwalą Wójta Kownackiego. Bo ufają w to, co on robi. Bo on nigdy nie tworzył sytuacji, które wzbudzałyby pytania. Być może właśnie o tym kapitale społecznym mówił?

    I last but not least – Aldo zwróciła uwagę na ważną sprawę; nie skomentuję, bo Aldo zrobiła to i dobrze, i krótko. Może tylko jedna ważna rzecz – to, z czym mamy do czynienia, NIE JEST PR-em, przeciwnie – to zwykła propaganda jest. Warto nazywać sprawy takimi, jakie są.

    • Oj tak, tak – Wieliszew to zaiste dobry przykład. Skutecznego PR-u:
      – rzeczone bilety na bal sprzedawane są w ug a jednak nikogo to nie razi! (w Jabłonnie nie-do-po-myś-le-nia),
      – pan wójt skutecznie „odciął się” od stowarzyszenia – oddając stołek prezesa żonie i zadowalając się stanowiskiem szeregowego członka*) (jak to? nie wystąpił z organizacji??? w Jabłonnie nie-do-po-myś-le-nia),
      – ug Wieliszew do końca trzymał ( i utopił) 2,3 mln w upadłym banku, pomimo że sygnały o jego złej kondycji docierały od wielu miesięcy („Na spotkaniach zarząd komisaryczny SK Banku uspokajał nas, a nawet prosił, aby nie wycofywać lokat, gdyż nasz przykład może spowodować odpływ klientów – wspomina wójt Paweł Kownacki” [cytat za GP]) tymczasem na forach dyskusyjnych praktycznie cisza 😉 (w Jabłonnie nie-do-po-myś-le-nia)
      i na koniec mały bonusik:
      – ug bezmyślnie zamieszcza oświadczenie majątkowe najbardziej znanego radnego w którym stoi iż urodził się on… w styczniu 2014 (w Jabłonnie nie-do-po-myś-le-nia – uważni i wnikliwi mieszkańcy (największy kapitał gminy 😉 ) od razu by to wychwycili i ochrzanili urzędnika odpowiedzialnego za takie niechlujstwo)

      ——
      *) vide info na facebookowej stronie Emki

      • zgoda:)

      • proponuję przyjrzeć się spółce heron …

  4. uzupełnię, by nikt nie tracił czasu na szukanie, wspomniany post:
    „Żyjemy w gminnym matrixie, gdzie radni wnioskują i/lub akceptują wywalanie publicznych pieniędzy w błoto. Tymczasem lokalna, gminna ulica Kisielewskiego, najpopularniejszy, skrót między Chotomowem a Legionowem, jest drugi dzień oblodzona tak, że możemy spokojnie ogłosić lodowisko dla dzieci (i UG ma literalnie w d.upie że dziennie jeździ tą ulicą setki samochodów). Kto w takim razie nadzoruje działania samorządu, skoro nie czyni tego ani rada, ani wójt?”
    Ktoś widzi związek z balem Fundacji? Bo ja – jakoś niespecjalnie.

  5. Pani Moniko, a dlaczego nie pochwaliła się pani podpisanymi umowami z urzędem? Około 6 tysięcy złotych piechotą nie chodzi, tylko samochodem jeździ 🙂

  6. Bez obawy Panie Marcinie, nawiązałam do komentarza poniżej, który nie był Pana autorstwa:
    „Nie ma czasu na twoją drogę, tu się bal szykuje trza sponsorów szukać. Wiosna droga będzie sucha!!! Sam możesz popiołem posypać będzie choć trochę pożytku”
    😉

  7. Proszę mi przypomnieć, na co przeznaczono pieniądze w poprzednich latach.

    Akty Notarialne, mapy i prace geodezyjne, projekty, pozwolenie na budowę i na drogę dojazdową.

    A skąd się wzięła działka?

  8. Pani Agnieszko, a ja sobie myśle, ze do samego końca nie zrozumie pani, ze pani zainteresowanie Gminą Jabłona nie przynosi nam (mieszkańcom tej Gminy), nic dobrego. Przepracowała pani cytat, dobry początek. A co z nazistowskimi porównaniami? Nadal śmieszą?

    • sadysta

      • oj tam, oj tam 🙂 żaden sadysta, próbuję jedynie zwrócić uwagę na oczywiste przeginki.

  9. Monisia i Jarek nie przejmują się takimi drobnostkami jak cytowanie hitlerowskich zbrodniarzy. Dno.

  10. my również nie przejmujemy się ” sianem informacyjnym podanym w żłobie”. Porównywanie sie do fundacji AKOGO pani Ewy jest z pogranicza matriksu, tam nie było cienia wątpliwosci aby nie wspominieć o przejrzystości……/ nie jest to takie śmieszne/

    • racja – porównywanie się do AKOGO jest zwyczajnie obraźliwe dla dzieła Ewy Błaszczyk. Doprawdy, tylko osoby nie mające żadnego pojęcia o działaniach w formie fundacji mogą łyknąć taki argument.

      • „czytać ze zrozumieniem” ludzie, bo doprawdy, żółć wam oczy zalewa – no gdzie niby prezes fundacji „porównuje SIĘ” do „akogo”? – to przecież były słowa dziennikarki. Przeprosić natychmiast!!!

  11. A co, do fundacji Joli Kwaśniewskiej mieli się porównać? Dajcie spokój, kobieta szczerze sie spowiada… Ja na podstawie własnej wiedzy oceniam że z 90 procent tego o czym piszą w artykule jest zgodne z prawdą.

    • no, porównanie do „Porozumienia bez barier” wydaje się zdecydowanie na miejscu 🙂

      • Odbiło panu? (Czyż może być większa obelga?)

  12. bynajmniej – w obu przypadkach jasny i oczywisty jest konflikt interesów. W obu przypadkach mamy skutki,

  13. tam – proces i infamia, tutaj – jedynie pomówienia anonimowych trolli. Zwracam uwagę że KOMISJA REWIZYJNA RADY GMINY JABŁONNA niezbicie wykazała że wszystko jest kryształowe i nie ma mowy o konflikcie interesów (słowem: „małczać sabaki – temat zamknięty!”)

  14. A Pan Tatający jest najwierniejszym i chyba jedynym tak gorliwym, konsekwentnym i zażartym wyznawcą wspomnianej fundacji i naszego nożyczkowego lidera. Tak trzymać! – gdyby nie Pan z pewnością całe społeczeństwo jabłonowskie mówiłoby jednym głosem. Siłą Wójta jest Pana aktywność 🙂

  15. sprostowanie odnośnie „fundacji bez barier” – procesu zdaje się nie było, w końcu ujawnili listę darczyńców (ale niesmak pozostał)
    gdyby nie ja „społeczeństwo jabłonowskie mówiłoby jednym głosem”? – ależ ja nie jestem radnym, na działalność a tym bardziej orzeczenia wysokich komisyj nie mam żadnego wpływu 😉

    • to już bardziej wypadałoby napisać że „społeczeństwo jabłonowskie mówiłoby jednym głosem” – gdyby nie radni, którzy:
      – na starcie kadencji przyznali człowiekowi bez doświadczenia w samorządzie prawie maksymalne wynagrodzenie,
      – klepnęli zakup ruiny na Zegrzyńskiej przy nieznanych szacunkach remontu,
      – w wielkiej tajemnicy przed innymi umawiają się na zagraniczne wycieczki/spotkania robocze*) sponsorowane przez ug,
      – na sesji przegłosowują uchwały w tempie niemalże stachanowskim choć można odnieść wrażenie że czasem część z nich w ogóle nie ma [autocenzura] nad czym głosuje 😉
      – przyjęli budżet na 2016 który zamiast listy konkretnych pozycji inwestycyjnych zawiera ogólniki, dzięki czemu będzie np. można wg własnego widzimisię przesuwać środki na niespodziewane ale palące inwestycje (patrz casus drogi do myjni)
      etc, etc…

      ____
      *)niepotrzebne skreślić

      • Schody zamiata się od góry…
        Społeczne uznanie czy autorytet można uzyskać jedynie poprzez postawę opartą na wartościach i mądrych , merytorycznych działaniach. I owszem można szukać winnych ogólnego bezwładu, wytykać radnym, społeczeństwu, a nawet zwalać na niesprzyjający klimat, wiatr, czy inne żywioły. Hitlerowska perswazja przeszła do historii i może ta ostatnia lubi się powtarzać, ale do tego wyczynu trza by było prawdziwego cudu.

      • Bravo!

        • To pani coś zrozumiała z tego wywodu? Bo ja nic.

    • bynajmniej, nasz dialog miałby większy sens, gdyby @Latacz faktycznie wiedział o czym pisze. Ostatnie sprawy w prokuraturze w sprawie rzeczonej fundacji skończyły się w dopiero w 2014 roku i nie dotyczyły one „listy darczyńców”. Sami darczyńcy czmychnęli zaś natychmiast a były to niebanalne nazwiska i podmioty.
      Dlatego myślę, że stosując odpowiednią skalę, prawidłowości są zauważalne. I żeby była jasność: nie mam nic przeciwko celom działania tego podmiotu, one akurat pokrywają się z moim widzeniem świata. Jednak niezręczność lokalna chyba położyła się cieniem a sposób wyjścia z tego kryzysu jest (zaznaczam: wyłącznie w mojej ocenie zawodowej, bo nie znam tych osób prywatnie) okazuje się być gwoździem do trumny. Kryzysy sytuacyjne organizacji (z takim mamy do czynienia) rozwiązuje się zupełnie inaczej, tu raczej widzę brak doświadczenia w tej mierze.

      • no, no… bez mała jak oferta

        • bynajmniej, @Latacz kolejny raz daje dowód nieznajomości materii, którą usiłuje komentować 🙂

          • A niech tam, co pan sobie poużywa to pańskie

  16. Fundacja może pokaże swoja listę? Skończy się szkodliwe hejtowanie

  17. Już to widzę, raczej do upadłego będą wtedy szukali pociotków, kuzynów i praszczurów. Dla mnie jako obywatela gminy, legalisty, raport fachowców z komisji rewizyjnej jest wyrocznią 🙂
    Zakończmy jałowe dyskusje i zabierzmy się np. za skrzyżowanie – bo już czas. Zgoda?

  18. no to pan Latajacy, wyciągnął kolejnego ” śmierdzacego królika” z kapelusza

  19. Ojej, aż się boję odezwać! To jaki temat mam zaproponować aby uniknąć kontrowersji – remont przedszkola? zaległa kasa dzierżawcy pól golfowych w Rajszewie? budowa 2 etapu CEKS?
    Nie? To może wymiana oświetlenia na ledowe?

    • Alter ego Ja. Cho. o La. Cho.
      c.b.d.o.

      • chief business development officer?
        no, w końcu macie mnie na widelcu 🙁

        • c.b.d.o. = co było do okazania. tekst po dowodzie twierdzenia.

          • Och, daj pan spokój, wyjaśnianie akronimu doprawdy zbędne, tym niemniej nie rozumiem głównego przesłania pańskiej wypowiedzi – że niby mam coś wspólnego z miłościwie nam panującym? Proszę uwierzyć: nic a nic! Nawet urody, niestety.

    • same prokuratorskie sprawy……..

  20. Temida ty jednak skorzystaj z pomocy tego psychiatry a później zajmij się,,trudne sprawy”

Dodaj komentarz