Jabłonna. Straż pożarna nie mogła dojechać przez źle zaparkowane samochody

straż na parkingu JAbłonna

Straż na parkingu pod sklepem w Jabłonnie (fot. czytelnik)

Na parkingu przed Kauflandem w Jabłonnie często jest tłok. Zazwyczaj jednak da się zaparkować samochód trochę dalej od sklepu. Ostatnio na parkingu stanęła blaszana hala i klienci skarżą się nie tylko na brak miejsc, ale i na zachowanie części kierowców.

 

Wjeżdżając na sklepowy parking widać tabliczkę z napisem „Strefa ruchu”, co oznacza, że na tym terenie obowiązują przepisy ruchu drogowego i mimo że jest to teren sklepu, policja ma prawo karać mandatami za wykroczenia. Niestety kierowcy poruszający się po parkingu bardzo często zapominają o tym, że każde skrzyżowanie na tym terenie jest równorzędne i pierwszeństwo mają ci po prawej stronie. Niektórzy sami ustalają sobie uliczki główne i podporządkowane. Na szczęście zazwyczaj dochodzi tylko do kłótni bez uszczerbku dla pojazdów.

Co w tej hali?

W ostatnim czasie na parkingu pojawiła się blaszana hala, która zmotywowała zmotoryzowanych klientów sklepu do jeszcze większej kreatywności w parkowaniu pojazdów. W hali ma odbywa się wyprzedaż niektórych produktów z oferty sklepu. Niektórzy kierowcy, zaczęli zostawiać samochody w jednej z alejek bezpośrednio przy sklepie. Przez takie zachowanie mocno utrudniają ruch przy sklepie. Do niebezpiecznej sytuacji doszło w sobotę 7 lipca, gdy do sklepu wezwana została straż pożarna. Na parkingu pojawiły się dwa wozy bojowe, które miały problem z podjechaniem w pobliże wejścia do sklepu właśnie z powodu źle zaparkowanych samochodów. Po kilku manewrach udało się, jednak strata czasu była znaczna. Alarm tym razem okazał się fałszywy.  Kierująca BMW, której pojazd najbardziej utrudniał przejazd straży pożarnej wyszła ze sklepu po jakimś czasie i odjechała nieświadoma zagrożenia jakie stworzyła.

 

Nikt nie reagował

Mieszkańcy, którzy poinformowali nas o sytuacji twierdzą, że informowali o tym również obsługę sklepu, ale nie przyniosło to widocznego efektu. – Jak udało mi się już wydostać z tej pułapki i zaparkować trochę dalej, poinformowałem o wszystkim jedną z pań z obsługi sklepu. Przyjęła to do wiadomości, ale kiedy wychodziłem za jakieś pół godziny później ze sklepu sytuacja na parkingu się nie zmieniła – opowiada pan Piotr. My również próbowaliśmy uzyskać jakieś informacje na miejscu w sklepie, ale zostaliśmy odesłani do biura prasowego. Niestety pod podanymi numerami telefonu nikt się nie zgłaszał, z wyjątkiem automatycznej sekretarki a na maila nie było odpowiedzi.