Jabłonna. Uchwalili nowe studium. Będą je poprawiać

sesja-jablonna

Spontanicznie zwołane posiedzenie Komisji Rozwoju podczas przerwy w ostatniej Sesji Rady Gminy, fot. GP/AM

Emocje podczas obrad to nic nadzwyczajnego w Jabłonnie. Ostatnia sesja również ich dostarczyła, kiedy tuż po uchwaleniu nowego studium, przystąpiono do głosowania nad rozpoczęciem prac przy kolejnym. Pewien etap prac zakończono, jednak nikt nie udaje, że w polityce przestrzennej Jabłonny i lokalnych zasadach gospodarowania wszystko jest na swoim miejscu.

Zanim przystąpiono do uchwalenia studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Jabłonna, głosowano nad wnioskami zawierającymi uwagi do niego. Jak wyjaśniono podczas sesji wiele z nich dotyczyło planu miejscowego, a nie studium. Wszystkie wnioski zostały odrzucone, często jednogłośnie. Łącznie złożono 384 uwagi blokowe – wiele z nich zawierało po kilka uwag. Ostatecznie studium, nad którym praca trwała od 6 lat, przyjęto.

Samozaprzeczenie

W uzasadnieniu uchwały dotyczącej przyjętego studium decyzję motywuje się m. in wyjściem naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców. – Przyjęcie przez gminę studium odpowiadającego aktualnym przepisom prawa oraz oczekiwaniom lokalnej społeczności umożliwi prowadzenie w oparciu o nie prawidłowej polityki przestrzennej – możemy przeczytać w ostatnim akapicie uzasadnienia. Natomiast motywując potrzebę przyjęcia uchwały o przystąpieniu  do prac nad kolejnym studium Grażyna Kacprzykowska, która jest Kierownikiem Referatu Ładu Przestrzennego w Urzędzie Gminy Jabłonna, otwarcie mówiła o tym, że świeżo uchwalony dokument nie spełnia oczekiwań mieszkańców. – Studium, które państwo uchwaliliście, było opracowywane od 2009 r. i w dużej części traci na aktualności. Po prostu w stosunku do oczekiwań mieszkańców i możliwości inwestycyjnych na naszym terenie przestaje być aktualne. Odstaje od tendencji, które są w tej chwili w związku z brakiem  uwzględnienia wielu uwag mieszkańców – przekonywała. Radny Marek Zieliński mówił nawet o konieczności dostosowania studium do rzeczywistości.

Nie wszystko naraz

Oczekiwania mieszkańców stale się zmieniają, a ludzie to materia dynamiczna. Trudno rozstrzygnąć wszystkie kwestie związane z potrzebami mieszkańców, ponieważ wciąż pojawiają się nowe. Wieloletnia praca nad studium doczekała się swojego podsumowania przez jego przyjęcie. Nie wszystko udało się zrobić, więc niezwłocznie przystąpiono do prac nad następnym – logiczne. Tym bardziej że, jak tłumaczy wójt Jarosław Chodorski, prace nad nowym studium będą wykonane w ramach zasobów kadrowych Urzędu Gminy. Nie zostaną zatrudniane kolejne osoby, a zmiany zrealizuje się niejako „własnym sumptem”.  Żadne prace w tym zakresie nie będą zlecane podmiotom zewnętrznym. Wójt dodał również, że zbędne okaże się wprowadzanie jakichkolwiek zmian do budżetu. Nie wszyscy jednak zgodzili się z opinią, że to nic nie kosztuje.

Zastanawiające

Wątpliwości może natomiast nasuwać fakt, że projektu uchwały o przystąpieniu do prac nad nowym studium nie było w porządku obrad. Ponadto wniosek o wprowadzenie nowej uchwały pojawił się dopiero po uchwaleniu studium. Dokładnie „5 minut po”. Przewodniczący Witold Modzelewski nie był już tak nieprzejednany jak w przypadku wprowadzenia do porządku obrad uchwały dotyczącej wyrażenia zgody (lub nie) na zakup budynku przy ul. Zegrzyńskiej 1. Notabene projekt tamtej uchwały został mu przedstawiony 7 dni przed sesją. Tym razem poprosił o opinię prawnika pracującego w urzędzie – Sławomira Markowskiego. Został poinformowany, że istnieje możliwość wprowadzenia uchwały do porządku obrad, jednak powinna ona być przegłosowana bezwzględną większością głosów. Radni głosowali „za” z wyjątkiem Mariusza Grzybka i Pawła Krajewskiego, którzy wstrzymali się od głosu i Artura Szymkowskiego, który był przeciw.

„To są kpiny!”

Na sali obrad w Domu Ogrodnika rozległy się głosy niezadowolenia. – To są kpiny z ludzi! – dało się usłyszeć. Autorem tych mocnych słów był Marek Moczulski prezes Stowarzyszenia Jabłonna. Przewodniczący Witold Modzelewski udzielił mu wtedy głosu. – (…) To wszystko jest co najmniej zastanawiające. Przed chwilą przegłosowaliście studium, po to aby 5 minut później mówić o wprowadzeniu nowego. To jest naprawdę niepoważne. Tracicie czas i nasze pieniądze. To z naszych pieniędzy się utrzymujecie i każda złotówka wydana na takie rzeczy jest niegospodarnością – mówił.

Chwila dezorientacji

W obliczu takiego rozwoju sytuacji Arkadiusz Syguła zwołał Komisję Rozwoju. Obrady na sesji przerwano po to, aby jej członkowie mogli jeszcze raz przedyskutować kwestię w niedużej sali obok. Obrady były jawne, mogli na nich pojawić się dziennikarze i wszystkie osoby zainteresowane. W obecności wójta i prezesa Stowarzyszenia Jabłonna rozpoczęła się dyskusja. – Jesteśmy po to, aby pochylić się ku mieszkańcom i ku ich problemom – mówiła radna Teresa Gałecka. – Na chwilę obecną, aby nie blokować tym, którzy mogą inwestować, uchwaliliśmy to studium – dodała radna Dorota Świątko. Ostatecznie członkowie Komisji Rozwoju utwierdzili się w przekonaniu, że uchwała ta jest potrzebna. Wyjątek stanowił radny Artur Szymkowski, który notabene wywodzi się ze Stowarzyszenia Jabłonna i jak widać w dalszym ciągu solidaryzuje się z mieszkańcami ul. Leśnej, którzy bronią lasu. Ostatecznie uchwała dotycząca przystąpienia do prac nad nowym studium została przyjęta. Rozkład głosów był identyczny jak w przypadku głosowania nad przyjęciem jej do porządku obrad.

Jabłonna to wiele potrzeb

Pojawiły się zdania, że Jabłonna to nie tylko ul. Leśna. Wójt przekonywał, że Stowarzyszenie Jabłonna będzie mogło brać udział w pracach nad studium. Radny Zieliński przypominał, jak wiele głosów mieszkańców nie zostało uwzględnionych w nowo uchwalonym dokumencie. – Mamy kilkaset uwag, które nie zostały uwzględnione. To też jest niezadowolenie społeczne. (…) Musimy poszukiwać kompromisu, aby rozwiązywać trudne tematy – wyjaśniał. Sołtys Agata Lindner uważa, że kluczową sprawą w pracach nad kolejnym studium nie będzie wcale kwestia lasów przy ul. Leśnej. – Mieszkańcy zobligowali wójta do pracy nad kolejnym studium, ponieważ czekają na otwarcie możliwości uruchomienia Kępy Tarchomińskiej. Te tereny są bezpośrednio związane z Warszawą. Mieszkańcy chcieliby je otworzyć na usługi sportu i rekreacji. Można byłoby tworzyć tam korty tenisowe,  czy stadniny koni. Obecnie tamtejsi ludzie płacą podatki i nic z tego nie mają – wyjaśnia.