Felieton. Wyborczy Dziki Zachód w gm. Jabłonna?

grafika wyniki wyborów

Urna wyborcza, fot. GP/kg (archiwum)

Wybory na sołtysów. Wydarzenie ważne, jednak bądźmy szczerzy – nie wszyscy nim żyją. Te samorządowe wiążą się z większym zainteresowaniem. Dla mnie jednak jest pewien wspólny mianownik między nimi. Mianowicie – wzrost liczby „doniesień” lub „plotek”.

Ostatnimi czasy mój telefon ponownie rozdzwonił się w sprawie łamania prawa wyborczego w gminie Jabłonna. Tak, brzmi poważnie. Natomiast trudno ocenić wagę, a raczej powagę oskarżeń.

Wciąż powtarzają się te same opisy zdarzeń. Oprócz anonimów, odbyłam kilka rozmów twarzą w twarz z „oskarżycielami”, natomiast nikt nie odważył się na podpisanie jego relacji imieniem i nazwiskiem. Anonimowi informatorzy są szczodrzy w swoich zwierzeniach, ale odpowiedzialność to już zupełnie inna sprawa… Nie mniej jednak znana maksyma mówi „w każdej plotce tkwi ziarno prawdy”. Dlatego trudno te doniesienia po prostu zbagatelizować. Jeśli są prawdziwe, to mam nadzieję, że znajdzie się wreszcie ktoś odważny, kto potrafi o prawdę zawalczyć i prawdę powiedzieć, zamiast szeptać ją na ucho. A jeśli to tylko wymysły wybujałej wyobraźni, dobrze byłoby tę inwencję spożytkować w inny sposób.

Jednym z najczęściej powtarzających się oskarżeń jest tzw. płacenie za głosy „dobrami konsumpcyjnymi”. Dosadnie mówiąc kupowanie głosów za „flaszkę” z procentami. Ponoć praktykowane również podczas niektórych Zebraniach Wiejskich, na których dokonywano wyboru sołtysa. Nie twierdzę, że to prawda. Przytoczę powtarzającą się wersję wydarzeń. Grupa docelowa jest dość jasno sprecyzowana. Można ją określić jako „smakosze” bądź „rozrywkowi”. Propozycja przekupstwa nie pada z ust kandydata, a pośrednika – najczęściej to również kierowca. Wszystko według stałego schematu: propozycja – karteczka z imieniem i nazwiskiem – dowóz na miejsce – gratyfikacja. Brzmi niewiarygodnie? Bardzo, jednak tylko jeden z radnych, których pytałam, czy słyszeli o podobnych zdarzeniach śmiał się.  Byli tacy, którzy mówili, że słyszeli, ale nie chcą komentować, tacy którzy tego typu doniesienia traktują „raczej” jako plotki i tacy, którzy mówią (mimo, że wcale o to nie pytam), że nigdy czegoś takiego nie robili, a nawet grożą sądem. Zbigniew Garbaczewski, obecnie radny powiatowy, a w przeszłości radny gminy Jabłonna był jedynym, który zgodził się na przytoczenie jego wypowiedzi na temat tego, że widział podczas wyborów samorządowych osobę, z karteczką, na której napisane było nazwisko. Nie można wykluczyć, że to zbieg okoliczności, czy sytuacja spowodowana problemami z pamięcią głosującego. Trudna sprawa…

W poruszanej kwestii zabrała głos również pani Agnieszka, która była mężem zaufania w drugiej turze wyborów na wójta gminy Jabłonna w 2014 r. -Kobieta przyjechała z trzema panami w wieku 60+, było to między 19:00 a 20:00. Pani ta nie brała udziału w głosowaniu. Mężczyźni pobrali karty, podeszli do stolika, po czym kobieta wskazała im palcem, gdzie mają zakreślić – relacjonuje. Opis tego zdarzenia odbiega od powtarzającego się schematu z karteczkami i napisanym nazwiskiem. Nasuwa jednak wiele wątpliwości.

Rozsądek nakazuje zapytać, jaki to ma sens? Czy nawet gdyby takie sytuacje miały miejsce, to mogłyby w realny sposób wpływać na wybory? Jeden ze świadków, który twierdzi, że zdarzyło mu się skorzystać z propozycji, powiedział mi, że i tak zagłosował na kogoś innego. A że go dowieźli i dali prezent, to „ich strata”… Dodać należy, że wspomniany pan otwarcie przyznaje, że głosował w stanie wskazującym na spożycie.

Trzeba przyznać, że podobne sytuacje, to nie jest abstrakcja w naszym demokratycznym kraju. Doniesienia w sprawie kupowania głosów w ten sposób są składane na komisariaty policji w całej Polsce. W ostatnim czasie Kielecki Sąd Okręgowy unieważnił wybory do Rady Miasta i Gminy Opatów. Dowodem w sprawie były nagrania ze sklepowego monitoringu. Nie był to pierwszy tego typu przypadek, choć przyznaje się, że trudno udowodnić podobne manipulacje.

Większość czytających niezależnie od tego, czy wierzy w podobne doniesienia, czy nie z przymrużeniem oka potraktuje treść felietonu. Należy tu jednak zaznaczyć, że branie udziału w tego rodzaju procederach to nie zabawa. Zarówno za przyjmowanie przez osobę uprawnioną do głosowania, jak i za udzielenie korzyści majątkowej takiej osobie w zamian za głosowanie w ustalony sposób, grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.

Wygląda jednak na to, że możemy być spokojni. Jabłonowscy policjanci nie znają tej sprawy. –Komisariat Policji nie otrzymywał doniesień o dowożeniu mieszkańców na jakiekolwiek wybory i proponowaniu głosowania w zamian za alkohol lub pieniądze. Podczas wszystkich wyborów w powiecie legionowskim policjanci reagują na każde zgłoszenie naruszenia przepisów prawa – napisane jest w oficjalnej odpowiedzi oficera prasowego KPP Legionowo asp. Emilię Kuligowską. Pozostaje wierzyć, że w Jabłonnie to tylko plotki, zainspirowane wydarzeniami w innych częściach z Polski.

Gdyby jednak ktoś się nie zgadzał z tym stwierdzeniem i wie coś o przestępstwach wyborczych, warto pomyśleć o złożeniu doniesienia na policję. Zgodnie z art. 304 Kodeksu postępowania karnego każdy, kto wie o popełnieniu przestępstwa, ma obowiązek powiadomienia o tym prokuratury lub Policji. Możliwe jest również anonimowe zawiadomienie o przestępstwie. Jednak wszczęcie postępowania nastąpi tylko wówczas, gdy okoliczności zostaną zweryfikowane i wnikliwie ocenione. Jeżeli wskazane w anonimie okoliczności nie dają podstaw do czynności sprawdzających, powinno to być udokumentowane w notatce służbowej.