Jabłonna. Co grozi wójtowi Chodorskiemu? – rozmowa z Pawłem Krajewskim

Pawel-Krajewski

Paweł Krajewski - członek Komisji Oświaty, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 174 z Oddziałami Integracyjnymi w Warszawie (fot. GP/AM)

 

W piśmie skierowanym do Biura Rady wójt Jarosław Chodorski informuje, że rozpoczęcie i zakończenie tegorocznej Akcja Zima nie zostało zgłoszone do Kuratorium Oświaty.

Okazuje się, że nie podjęto również działań w celu zapewnienia opieki medycznej podczas jej trwania. W naszym wywiadzie na pytanie, co z tego powodu grozi wójtowi, odpowie radny Paweł Krajewski – członek Komisji Oświaty, a oprócz tego dyrektor Szkoły Podstawowej nr 174 z Oddziałami Integracyjnymi w Warszawie.

Z pisma wójta Jarosława Chodorskiego wynika, że Akcja Zima 2016 nie została zgłoszona do Kuratorium Oświaty.  Jej zakończenie także. Wbrew rozporządzeniu (przyp. red. – Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 21 stycznia 1997 r. w sprawie warunków jakie muszą spełniać organizatorzy wypoczynku dla dzieci i młodzieży szkolnej) dzieciom nie zapewniono również opieki medycznej. Chciałam Pana zapytać jako eksperta w tej dziedzinie, jakie mogą być tego konsekwencje dla wójta?

W podobnych przypadkach Kuratorium Oświaty może wnioskować o ukaranie dyrektora szkoły. Z uwagi na to, że dyrektor Agata Gołowicz nie była organizatorem Akcji Zima, nie jest to możliwe. Wójt natomiast, nie podlega kuratorium.

Czy to znaczy, że nikt nie poniesie odpowiedzialności?

Według informacji, które udało mi się uzyskać w Kuratorium Oświaty, podjęto już jakieś działania w kwestii ostatnich wydarzeń w Jabłonnie. Jednak nie ma w tej chwili regulacji, która pozwalałaby poza KPA (Kodeksem Postępowania Administracyjnego – przyp. Red.) na ukaranie wójta.  Najprawdopodobniej kurator napisze jakieś pismo, w którym zaznaczy, że w przypadku Akcji Zima nie postąpiono zgodnie z rozporządzeniem. Pewnie na tym sprawa się skończy.  Sytuacja jest o tyle ciekawa, że po nowelizacji Ustawy o Systemie Oświaty, która wejdzie w życie najprawdopodobniej już we wrześniu, zaistnieje możliwość nałożenia kary finansowej na organizatora, nawet jeśli nie będzie nim dyrektor szkoły.

„Fart”?

Tak, można powiedzieć w tym przypadku, że wójt miał „farta”, bo gdyby taka sama sytuacja miała miejsce rok później, konsekwencje byłyby dużo boleśniejsze, niż obniżenie pensji przez Radę Gminy. Organ prowadzący jest zobowiązany do przestrzegania prawa, a w rozporządzeniu wyraźnie jest napisane, że wypoczynek dzieci musi być zgłaszany do Kuratorium Oświaty.

Jednak sprawę można skierować do Sądu Administracyjnego?

Tak, ale kuratorium nie ma narzędzi, aby do tego doprowadzić. Może to jednak zrobić Rada Gminy lub Rzecznik Praw Dziecka, który został powiadomiony. Myślę, że istnieje prawdopodobieństwo, iż podejmie się tego Rzecznik Praw Dziecka, który jest bardzo niezależnym organem.

Czy Pan jako radny nie uważa, że Rada Gminy może zechcieć podjąć podobne działania?

Rada podjęła już jeden krok „obcinając” wynagrodzenie wójta. Nie wiem, jak potoczą się losy tej uchwały ze względu na to, że mecenas nie zgodził się na jej parafowanie. Ja jednak jestem zdania, że nie można dwa razy karać kogoś za to samo.

Myśli pan, że obniżenie wynagrodzenia wójta zapobiegnie w przyszłości podobnym zdarzeniom?

Nie wiem, czy to może zapobiec podobnym zdarzeniom. Pewnie nie. Nie mogliśmy się jednak zgodzić na takie działania wójta, dlatego praktycznie cała rada poparła ten wniosek. To czy wójt, weźmie pod uwagę to wszystko, co wydarzyło się na ostatniej sesji, zależy wyłącznie od niego. Zresztą jeśli chodzi o obniżenie wynagrodzenia, to chodziło tutaj o wiele czynników.

Pana zdaniem, kto tak naprawdę zawinił w trakcie przeprowadzania akcji zima? Chodzi mi konkretnie o brak zgłoszeń do Kuratorium Oświaty. Czy wójt jest w stanie kontrolować każdy aspekt działalności Urzędu, czy też Naczelnik Wydziału Oświaty powinien przygotować te dokumenty? Już od października można było zgłaszać tegoroczną Akcję Zima.

Pan Naczelnik Wydziału Oświaty odpowiada przed wójtem, nie przed radą. Mam wrażenie, że mamy tu do czynienia z „ręcznym sterowaniem”. Gdyby ktokolwiek zwrócił się do mnie o pomoc, poprosił, abym pomógł przy pierwszej organizacji tego typu przedsięwzięcia – nie odmówiłbym. Akcję Zima należało zgłosić najpóźniej 21 dni przed jej rozpoczęciem. Na Komisji Oświaty ustalaliśmy techniczną stronę organizacji akcji, czyli: ilu nauczycieli będzie zatrudnionych, jakie wynagrodzenie otrzymają, jaki będzie program, itd. To wszystko było gotowe, wystarczyło tylko na czas przygotować i podpisać umowy, na czas zgłosić Akcję Zima i nie przerywać jej, dlatego że dzieci były chore.

Ta akcja nie została przerwana z powodu chorób dzieci.

To jednak było przyczyną, że tak mało dzieci wzięło udział w Akcji Zima. Ani wójt, ani dyrektorzy szkół, ani nikt inny nie wiedział, kiedy te dzieci przyjdą i kiedy przestaną być chore. Mogły być chore przez tydzień, dwa tygodnie, lub trzy dni. W tym roku dzieci wyjątkowo chorowały. W Warszawie nikt nie przejmował się tym, że dzieci zachorowały. To się bierze pod uwagę.

W Warszawie kadra opiekująca się dziećmi nie była z tego powodu redukowana?

Nie, absolutnie. Zwłaszcza że umowy były wcześniej podpisywane. Nikt w dzisiejszych czasach nie wyobraża sobie rozpoczęcia tego rodzaju pracy bez zawarcia umowy. Ponosi się tutaj dużą odpowiedzialność. W takiej sytuacji, jaka miała miejsce w Jabłonnie, kto miałby ponieść odpowiedzialność, skoro formalnie Akcji Zima nie było?

Mówi Pan, że byłby skłonny pomóc. Oznacza to, że dostrzega Pan, że ta pomoc jest potrzebna Naczelnikowi Wydziału Oświaty? Uważa Pan, że nie jest on kompetentną osobą, aby piastować takie stanowisko?

Wydaje mi się, że na pewno jest to osoba, która chce się dowiedzieć.  Był taki czas, że jeżeli czegoś nie wiedział, dzwonił do mnie i ja mu trochę podpowiadałem.  Miała miejsce również sytuacja odwrotna w jednym bądź dwóch przypadkach. Ja czegoś nie wiedziałem i prosiłem go o pomoc. Na pewno nie jest on osobą, która była gotowa do piastowania swojego stanowiska już od pierwszego dnia pracy. Wójt natomiast, nie zadał mi jeszcze ani jednego pytania dotyczącego oświaty. Po prostu nie korzysta. Nie raz próbowałem podpowiadać, ale wójt nie był zainteresowany, aby spożytkować to, co jestem w stanie zaoferować. Nie jestem najmądrzejszym facetem na świecie, ale potrafię pomóc w obszarze dotyczącym edukacji. Naczelnik Wydziału Oświaty nie kontaktował się już ze mną przed samymi feriami. Wydawało mi się, że wszystko już jest na tyle dopracowane, że nie ma takiej potrzeby. Sądziłem, że jest sprawą oczywistą, iż to wypoczynek dzieci i należy go zgłosić. Na przykład dyrektor GCKiS Grzegorz Przybyłowicz o tym wie. Wielokrotnie padało z jego ust na komisjach, że on nie musi zgłaszać swoich zajęć feryjnych do kuratorium, ponieważ z racji tego, iż jego akcja nie przewiduje żywienia, nie jest w świetle przepisów wypoczynkiem dzieci. On wiedział, a naczelnik wydziału razem z wójtem nie wiedzieli. Ktoś mógł mnie po prostu zapytać…

Jednak nie czuje się Pan urażony i nadal oferuje Pan swoją pomoc?

Oczywiście. Ja nie jestem z tych obrażalskich. Chodzi mi tylko o to, żeby oświata w całej gminie działała jak należy. Chciałbym, aby to wszystko się zmieniało, rozwijało. Tak być musi, bo to żywy organizm.

Dziękuję za rozmowę