Sanepid o dopalaczach w Legionowie. Naiwne jest myślenie, że problem się skończył

jadwiga-medelewska-sanepid

Jadwiga Mędelewska, kierownika Sekcji Higieny Żywności i Żywienia w PSSE w Legionowie

 

W ciągu kilku ostatnich lat zmniejszyła się liczba zatruć dopalaczami. Praktycznie było ich tak mało, że przestaliśmy o nich słyszeć. Wydawało się, że problem ten został opanowany.

Ostatnie wydarzenia i liczba zatrutych osób uwidoczniły, że problem ten nadal istnieje i to w ogromnej skali. Czy młodzież w Legionowie również narażona jest na zatrucia środkami zastępczymi?

Zapytaliśmy o to Jadwigę Mędelewską, kierownika Sekcji  Higieny Żywności i Żywienia w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej (PSSE) w Legionowie.

Ponad 400 osób w całej Polsce trafiło do szpitali w związku z zatruciem dopalaczami. Wydawało się, że problem ten został opanowany. Żyliśmy w błędzie?

Muszę zacząć od pewnego wyjaśnienia. Rzeczywiście 5 lat temu na terenie powiatu legionowskiego po skoordynowanej akcji Inspekcji Sanitarnej i policji unieruchomiliśmy 9 sklepów z dopalaczami, 8 w samym Legionowie i 1 w Serocku. Poza zaplombowaniem tych sklepów, prowadziliśmy wiele działań, w tym m. in. zatrzymaliśmy wszystkie ujawnione w toku kontroli dopalacze, prowadziliśmy wiele postępowań administracyjnych i kontroli, również w weekendy. W wyniku tych działań aż do kwietnia tego roku nie mieliśmy żadnego sklepu z dopalaczami. Nie oznacza to, że nie pracowaliśmy nad tematem. W ciągu tych 5 lat ściśle współpracowaliśmy z policją i śledziliśmy sprawy dopalaczy na bieżąco. Przesyłaliśmy wiele danych do Prokuratury Rejonowej i do PWIS. Było wiele sytuacji wskazujących na pojawianie się na polskim rynku środków zastępczych, zwanych dopalaczami, zawsze wówczas prowadziliśmy rozpoznanie tematu, lecz w Legionowie na szczęście nie potwierdziliśmy takich przypadków. Ponadto zorganizowaliśmy wiele spotkań edukacyjnych dla młodzieży szkolnej, gdzie przekazaliśmy wiele istotnych informacji ostrzegających przed zażywaniem dopalaczy.

Zdaje się jednak, że w tym roku problem dopalaczy do Legionowa powrócił?

W kwietniu br. lokalna policja poinformowała nas o nowym sklepie z dopalaczami w Legionowie. Działania podjęliśmy niezwłocznie. W czasie kontroli, w której brali czynny udział policjanci, potwierdziliśmy sprzedaż podejrzanych środków. Cały asortyment tj. 4 różne rodzaje produktów zatrzymaliśmy do czasu przeprowadzenia badań, które na nasze zlecenie przeprowadziło CLK Komendy Głównej Policji. Wyniki badań potwierdziły nasze przypuszczenia. We wszystkich przekazanych do badań próbkach stwierdzono obecność substancji zakazanych zwanych dopalaczami. Badania ujawniły w nich obecność 3-MMC, UR-144 i pentedronu, aktualnie już uznawanych za niedozwolone substancje narkotyczne. Obecnie prowadzimy postępowanie administracyjne wobec podmiotu prowadzącego sprzedaż. Nasze dotychczasowe 2 decyzje w tej sprawie podtrzymał w mocy Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny (PWIS). Od jednej z ostatnich, wydanych w czerwcu br., skontrolowany przez nas przedsiębiorca znów się odwołał. W ostatni czwartek otrzymaliśmy też już wyniki badań 4 próbek pobranych w czerwcu, które także potwierdziły nasze podejrzenia. W zabezpieczonym asortymencie stwierdzono w/w substancje niebezpieczne.

Czy któraś z tych 3 wykrytych w „legionowskich dopalaczach” niebezpiecznych substancji była składnikiem groźnego „Mocarza”?

Z tego co wiem, badania „Mocarza” wykazały obecność środka z rodziny syntetycznych kannabinoidów, czyli UR-144. Zaznaczam jednak, że skład „Mocarza” może być modyfikowany przez producentów, dlatego jego zażycie może być bardzo niebezpieczne dla zdrowia, a nawet prowadzić do zgonu.

Czy legionowska PSSE ma wiedzę o przypadkach hospitalizacji legionowian po zażyciu dopalaczy? Jakiego rzędu może być to statystyka?

Kilka miesięcy temu resort zdrowia nakazał lekarzom raportowanie zatruć środkami zastępczymi do Państwowej Inspekcji Sanitarnej (PIS). Do tej pory takie zgłoszenia przewidziano jedynie dla chorób zakaźnych i podejrzeń o te choroby. Obecnie każdy lekarz ma obowiązek przesłania takiego zgłoszenia do właściwego terenowo inspektora. W tym roku otrzymaliśmy informację o 2 przypadkach z Serocka i w ostatnich dniach o 1 przypadku z Legionowa. Dodam, że są to dane przesyłane przez szpitale, gdzie jest hospitalizowany człowiek odurzony, a na naszym terenie nie ma szpitala z oddziałem zatruć. To oznacza, że mogą mieć miejsce przypadki, które są zgłaszane na terenie, gdzie trafia człowiek na odtrucie, dlatego ta statystyka może nie być dokładna.

Sklep w Legionowie jest wciąż otwarty. Czy to oznacza, że Państwa działania są nieskuteczne?

Sklep jest otwarty, ale obecnie prowadzi go już inny podmiot. Dokonaliśmy w nim kolejnych kontroli. W czerwcu br. ponownie zabezpieczyliśmy tam „podejrzany” asortyment i znów oddaliśmy do badań jego próbki. Wszczęliśmy postępowanie w stosunku do już kolejnego prowadzącego ten punkt. Z naszych informacji wynika, a potwierdziły to też i nasze działania, że od początku lipca br. nie jest tam prowadzona sprzedaż dopalaczy. Przypominam, że w związku z wejściem w życie nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, wszystkie w/w substancje niebezpieczne są obecnie narkotykami. Niestety w obiekcie działają 2 podmioty i nie możemy wzorem z 2010r. zaplombować sklepu, ponieważ jeden z nich prowadzi dozwoloną sprzedaż.

Czy możemy więc uznać, że to koniec problemu dopalaczy w Legionowie?

Byłoby bardzo naiwnym tak sądzić. Mamy świadomość, że podmiot ten może w każdej chwili podejmować próby sprzedaży zakazanych substancji niebezpiecznych. Dlatego też stale monitorujemy ten problem przy bardzo ścisłej współpracy z policją. Przypomnę, że od 1 lipca br. nowe przepisy wprowadziły listę 114 substancji zakazanych. W związku z tym, wiele dopalaczy znalazło się w wykazie narkotyków, co oznacza, że obecnie można prowadzić działania nie postępowaniem administracyjnym, jak dotychczas, ale postępowaniem karnym. Ten fakt daje więcej możliwości służbom zaangażowanym w walkę z dopalaczami. Potwierdzę też, że Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny (PPIS) w Legionowie i policja po 1 lipca br. przeprowadziły już 2 akcje w kilku obiektach, w których dodatkowo uczestniczyli też inspektorzy Urzędu Celnego i Inspekcji Handlowej. Nie potwierdziliśmy jednak sprzedaży dopalaczy w skontrolowanych obiektach. Jedynie celnicy zabezpieczyli w niektórych z nich nielegalne automaty do gier hazardowych.

Jak to możliwe, że mimo wydanych decyzji sklepy z dopalaczami nadal są otwierane? Prawo w tym zakresie jest nieskuteczne?

Zadała Pani bardzo istotne pytanie. Jestem bardzo sfrustrowana tym, co słyszę w telewizji. Wiele osób wypowiadających się nie ma wiedzy o istocie problemu. Sprawa wygląda tak, że wszystkie sklepy z dopalaczami działają na podstawie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Kiedy po dokonanej kontroli otrzymują zakaz wprowadzania do obrotu dopalaczy, w tym samym obiekcie przestaje działać podmiot skontrolowany, a działalność rozpoczyna nowa firma, która pod inną nazwą wprowadza kolejne dopalacze. Ponadto dopalacze już nie są, jak w 2010r., opisane jako produkty do spożycia, ale jako produkty, których wręcz nie wolno spożywać. Taki stan rzeczy powoduje to, że nasze działania są trochę utrudnione. Podejmujemy je za każdym razem i za każdym razem pobieramy próbki do badań, za które płacimy z własnego bardzo skromnego budżetu, aż do czasu wyegzekwowania zwrotu. Proszę pamiętać, że nasze działania zawsze prowadzimy zgodnie z prawem i z poszanowaniem swobody działalności gospodarczej. Na spotkaniu w sprawie dopalaczy u prezydenta Romana Smogorzewskiego w kwietniu br. rozważaliśmy sprawę  „okupowania sklepu”, czy też przygotowania „hapeningu”, lecz zrezygnowaliśmy z tego pomysłu, bo nie byliśmy do końca przekonani, że powyższe działania odniosłyby zamierzony skutek. Obawialiśmy się, że mogą one skusić młodzież do podejmowania z ciekawości prób zażycia substancji niedozwolonych. Dlatego podkreślę z całą odpowiedzialnością, że prześciganie się w nieprzemyślanych pomysłach, czy krytyka prowadzonych działań nie prowadzi do niczego dobrego. A dla nas, pracowników PIS, zdrowie społeczeństwa jest głównym celem działania, stąd też niektóre z tych wypowiedzi nas po prostu obrażają.

Dlaczego więc nie zakazać wprowadzania wszystkich tych substancji?

Ależ to właśnie zrobiono! 1 lipca br., jak już wcześniej wspomniałam, weszła w życie nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Ta nowelizacja jest właśnie wynikiem prowadzonych przez Inspekcję Sanitarną działań! Bez naszej pracy myślę, że nie było by tej nowelizacji. Celem tej nowelizacji jest wprowadzenie dodatkowych rozwiązań zmierzających do objęcia większą kontrolą substancji chemicznych zwanych dopalaczami. Zmiany ponadto mają na celu dostosowanie procedur związanych z profilaktyką oraz zwalczaniem produkcji i obrotu tymi substancjami do procedur obowiązujących w większości państw Unii Europejskiej. Nowelizacja, mam nadzieję, bo takie są jej cele, usprawni działania kontrolne wszystkich instytucji państwowych nad rynkiem dopalaczy, jak i funkcjonowanie egzekucji administracyjnej w stosunku do przedsiębiorców, którzy wprowadzają do obrotu dopalacze, oraz ułatwi proces związany ze stosowaniem sankcji karnych. Nowe zapisy spowodowały też zmianę statusu 114 substancji zwanych dopalaczami, teraz są narkotykami. Wprowadzono również istotne zmiany w sankcjach karnych za „wprowadzanie do obrotu”. Bardzo istotną zmianą jest również to, że już nie tylko podmiot wprowadzający do obrotu substancję zakazaną będzie podlegał karze, ale również inne osoby biorące udział w tym obrocie. Oznacza to, że do odpowiedzialności karnej będzie można pociągnąć również sprzedawców. Ta zmiana w mojej opinii jest bardzo istotna. Może ona spowodować, że nikt nie będzie chciał w takim sklepie pracować.

Czyli możemy przyjąć, że nowa ustawa może położyć kres dopalaczom?

Życzyłabym sobie tego. Jednak dotychczasowy upór tych ludzi każe przypuszczać, że dopalacze są bardzo dochodowym biznesem. Sądzę, że jeszcze długo będziemy się mierzyć z tym problemem. Proszę pamiętać, że chemia daje niesamowite możliwości. Powstaną kolejne, a potem jeszcze kolejne substancje, które znów trzeba będzie dopisywać do ustawy. Na ten moment mogę zapewnić, że PPIS w Legionowie podejmuje i będzie podejmował wszelkie dostępne prawnie kroki, aby w naszym powiecie dopalaczy nie sprzedawano.

Na zakończenie proszę powiedzieć, ile mamy działających sklepów z dopalaczami w Legionowie?

Jeden lub żadnego. Jeśli nasze działania doprowadziły do stanu, że sklep nie prowadził sprzedaży przez wszystkie dni lipca, a z tego powodu udało się uratować choć jedno zdrowie czy życie, to warto było.

A jeśli się pojawią?

Natychmiast zostaną podjęte realne działania. Zapewniam. Pragnę w tym miejscu podkreślić, iż nie bez znaczenia w naszych działaniach pozostaje fakt pozytywnej współpracy z władzami lokalnymi, wymienionymi w wywiadzie inspekcjami i bardzo dużym zaangażowaniu Komendy Powiatowej Policji (KPP), którym przy tej okazji pragnę podziękować za wsparcie i pomoc w działaniach.

Dziękuję za rozmowę.

JAK DZIAŁAJĄ NIEKTÓRE SKŁADNIKI DOPALACZY

UR-144

Syntetyczny kannabinoid, który może być przyjmowany doustnie i poprzez inhalacje. Wywołuje stany niepokoju, pobudzenie ruchowe, zaburzenia percepcji oraz poczucia czasu i przestrzeni, halucynacje, ataki paniki, tachykardię, psychozę, omamy, paranoję, zaburzenia uwagi, depresję, nudności, dezorientację, niewyraźne widzenie, niezdolność do komunikowania się, wymioty, nadciśnienie tętnicze i rzadziej bóle w klatce piersiowej, drgawki, utratę przytomności. Przed 1 lipca br. substancja ta uznawana była za środek zastępczy, czyli dopalacz, zaś po nowelizacji przepisów jest ona już środkiem odurzającym grupy I-N.

Pentedron

Obecnie już substancja psychotropowa grupy I-P, działająca stymulująco na ośrodkowy układ nerwowy. Do działań niepożądanych pentedronu należą przyspieszony płytki oddech, szybkie bicie serca, zwiększone ciśnienie tętnicze krwi, rozszerzenie źrenic, suchość w ustach. Po ustaniu działania pentedronu może wystąpić obniżony nastrój, zmęczenie, senność, poczucie bezsilności.

3-MMC

Syntetyk, obecnie zaliczany do grupy zakazanych psychotropów z grupy I-P. Substancja należy do grupy aktynonu, która jest izomerem strukturalnym mefedronu. Główne niebezpieczeństwa związane z zażywaniem 3-MMC to długotrwałe ataki paniki, drgawki, skurcze mięśni, niepokój, bezsenność, nudności, bóle i zawroty głowy, szum w uszach, problemy z pamięcią krótkotrwałą, depresja i psychoza. 3-MMC jest substancją silnie uzależniającą psychicznie, użytkownik odczuwa silne pragnienie ponownego zażycia, w szczególności jeżeli był przyjmowany donosowo, poprzez wstrzyknięcie lub palenie. Toksyczność ostra po przyjęciu 3-MMC obejmuje niekorzystne objawy neurologiczne, psychopatologiczne oraz układu sercowo-naczyniowego tj. pobudzenie psychoruchowe, parkinsonizm, drgawki, tachykardia, bóle w klatce piersiowej, nadciśnienie tętnicze, hipertermia, hiponatremia (niedobór sodu), bóle głowy, obrzęk mózgu, rozszerzenie źrenic, urojenia, depresja, ataki paniki, długotrwałe zmiany w poznawaniu i stabilności emocjonalnej, bóle brzucha, wymioty, uszkodzenie nerek.