Samobójstwo czy fatalny błąd obsługi?

5204422d9091a.jpg

 

28 września o godzinie 20.50, na zamkniętym torze stacyjnym nr 3 pod manewrujący skład pociągu roboczego dostał się męźczyzna – legionowianin z Reymonta. Został potrącony przez pierwszy wagon spychanego składu. Zginął na miejscu.


Niedaleko przejazdu kolejowego, za rogatkami i sygnalizacją świetlną połoźoną na ulicy Piaskowej, 30 metrów od bezpiecznego przejścia, 45-letni męźczyzna wpadł pod pociąg, a właściwie pod wagon towarowy. Wydarzyło się to w nietypowym miejscu, na torach w kierunku budynków na Kozłówce, na bardzo rzadko uczęszczanym terenie. Najczęściej spotykamy się z wypadkami na peronach kolejowych lub w miejscach niestrzeźonych przejść, jednak męźczyzna nie zginął pod kołami pociągu, który pędził z szybkością 120km/h, lecz pod składem wolno toczącym się po szynach. Zgłoszenia na policję dokonali pracownicy PKP, którzy tego dnia dokonywali tragicznego w skutkach przetaczania wagonów.

Według nieoficjalnych doniesień, kierownik pociągu widział męźczyznę, który kierował się na torowisko. Obsługa pociągu ostrzegała przechodzącego, jednak ten nie reagował – moźna zatem podejrzewać, źe chciał zginąć, był pod wpływem alkoholu lub po prostu się zamyślił. Pociąg roboczy składał się z lokomotywy oraz dziesięciu wagonów ładownych, po człowieku przetoczył się pierwszy z nich. Wciąź nie wiadomo jak do tego doszło.

Zgodnie z procedurami, zawiadomienie o wypadku przesłano do Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych, do Urzędu Transportu Kolejowego oraz do Biura Bezpieczeństwa PKP PLK S.A. Komisja ma 20 dni na przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego, które musi kończyć się szczegółowymi ustaleniami przyczyn tragedii. Na miejscu pracowali policjanci z dochodzeniówki oraz słuźby ze straźy poźarnej, policja wszczęła w tej sprawie dochodzenie. Maszynista obsługujący lokomotywę firmy Cargo był trzeżwy.

Przetaczanie składu odbywa się według określonej regulaminem kolejności. Po ustaleniu drogi przebiegu składu, maszynista uruchamia tabor na sygnał kierownika pociągu i odbywa się jazda systemem manewrowym. Kierownik pociągu (w tym wypadku z firmy dokonującej modernizacji torowiska – Torpol) odpowiedzialny był za obserwację drogi przebiegu wmanewrowanego taboru. Przy spychaniu kierownik powinien być na czele składu, a maszynista jest na końcu, na lokomotywie. Na zasadzie wzajemnej współpracy o obserwacji szlaku powinna nastąpić reakcja stosownie do sytuacji. Czy zostały zachowane wszelkie procedury, czy kierownik faktycznie był na czele składu – wyjaśni śledztwo.

Rzecznik Komendy Powiatowej Policji podkomendant Robert Szumiata zapytany o podobne zdarzenia w tej okolicy, powiedział, źe po raz pierwszy spotyka się z wypadkiem w takim miejscu. – Potrącenie ze skutkiem śmiertelnym wydarzyło się kilka lat temu, lecz w innej części torowiska. Poza pracownikami kolei nie było innych świadków zajścia. Prawdopodobną bezpośrednią przyczyną zdarzenia było przebywanie w miejscu niedozwolonym i niezachowanie przez poszkodowanego środków ostroźności. Przebieg akcji ratunkowej był z udziałem pogotowia ratunkowego, policji i straźy poźarnej. Do momentu sporządzenia ostatecznych ustaleń nie będą znane szczegóły śledztwa – mówi rzecznik.

Przejście na ulicy Piaskowej jest monitorowane i komisja juź zajęła się przeglądaniem nagrań z tego feralnego dnia. Być moźe to wyjaśni powody, dla których męźczyzna nie reagował na ostrzeźenia pracowników kolei.

Niedaleko miejsca zdarzenia i przejazdu kolejowego znajdują się dzikie parkingi, które tworzą mieszkańcy korzystający z przejazdów koleją. Teren jest nieoświetlony i porośnięty krzewami, więc nawet sam wyjazd z nich i manewr włączania się do ruchu nie naleźy do najbezpieczniejszych. Warto przyjrzeć się tej okolicy i zadbać o bezpieczeństwo okolicznych mieszkańców.

 

Iwona Wymazał