Legionowo. Rozmowa z Zenonem Durką. Powrót z sejmu do kultury

Zenon-Durka

Zenon Durka (fot. archiwum prywatne)

 

Z Zenonem Durką, dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury (MOK) w Legionowie, rozmawiamy o tegorocznej ofercie kulturalnej miasta.

 

Ostatnio wrócił Pan z sejmu wprost na dyrektorski fotel do legionowskiego MOK-u. Niektórym chyba się to nie spodobało, bo nie szczędzili Panu złośliwych komentarzy. Powrót posła okazał się chyba niezbyt lekki…

Konkurs na dyrektora MOK-u w Legionowie wygrałem w 1989r. Przez 18 lat kierowałem tą placówką. Potem zostałem posłem. Przez ostatnich 8 lat, kiedy to w sejmie sprawowałem mandat poselski, wciąż byłem szefem MOK-u, tyle że przebywałem na bezpłatnym urlopie, a pełnienie moich dyrektorskich obowiązków wziął na siebie Andrzej Sobierajski. Zgodnie z przepisami, każdy były poseł ma prawo wrócić na swoje stare stanowisko pracy. Mało tego, nie można go z niego zwolnić w ciągu 2 najbliższych lat. Taka ochrona prawna jest moim zdaniem zbyt wysoka, bo taki eksposeł może przecież w swej starej-nowej pracy nieco narozrabiać.

Albo wręcz przeciwnie. Może przecież zrobić coś dobrego i utrzymać swoje kierownicze stanowisko w kolejnych latach…

I do tego właśnie dążę. A propos tego, co dobre i lepsze, obecnie chcę uporządkować sprawy finansowe w „firmie”, głównie po to, aby poczynić w niej konkretne oszczędności. Rdzeniem MOK-u jest przecież edukacja kulturalna społeczeństwa przez różnego rodzaju imprezy. Obecnie brakuje nam funduszy na rozwój sekcji dla dzieci i młodzieży, stąd potrzeba dużych oszczędności i wynikającej z niej redukcji niepotrzebnych „śmieciowych” etatów. Zresztą nie ukrywam, że chcę nieco odmłodzić i tym samym odświeżyć „mokowską” kadrę instruktorską.

 

Mówi się na mieście, że wrócił Durka i znów robi sobie te swoje jazzy…

Na jazzy to ja sobie mogę sam pojechać np. do Warszawy. Jeszcze mnie na to stać. Tych jazzów nie robię więc dla siebie, tylko dla legionowian. Chcę w tym roku powrócić do festiwalowej formy legionowskich koncertów jazzowych. Przypomnę tylko, że w przeszłości, obok warszawskiej „kongresówki”, legionowski MOK był jedynym innym ośrodkiem organizującym jesienne festiwale jazz jamboree. Odbywały się one u nas w latach 1993-2007. Proszę zobaczyć, jak obszerna i bogata jest to spuścizna. Gościliśmy same gwiazdy polskiego i światowego jazzu, takie jak m. in. Tomasz Stańko, Zbigniew Namysłowski, Krzysztof Ścierański, Lora Szafran, Jan Ptaszyn Wróblewski, Leszek Możdżer, Andrzej Jagodziński, „Old Timers”, Deborah Brown, Carlos Johnson, David Kikowski, czy też Bob Berg. Potem zamiast jazzowych festiwali w mieście grano raczej pojedyncze jazzowe koncerty, których formuła tak naprawdę stała się ostatnimi laty mocno rozmyta. W tym roku będzie już inaczej. W październiku, zamiast tych pojedynczych koncertów, zorganizujemy festiwal jazzowy, czyli co najmniej 2-dniową imprezę, na której łącznie odbędzie się co najmniej kilka dobrych koncertów. To jest pewna klasyka, do której obiecuję, że znów dojdziemy.

Festiwalu „Jazz Jamboree” w Legionowie już nie będzie. W tym roku będzie za to jego lustrzane festiwalowe odbicie „Jazz Jam..”

Nazwy jazz jamboree nie możemy używać, gdyż jest ona zastrzeżona. W związku z tym legionowskiemu festiwalowi jazzowemu nadaliśmy ostatnio swoją własną markę. Mianowicie, ten jesienny festiwal będzie się nazywał „Jazz Jam…”. Nazwa ta jest poniekąd kontynuacją tej poprzedniej, a przynajmniej dość intensywnie nią pachnie. Jestem przekonany, że każdy będzie wiedział, o co chodzi, zaś ta nazwa prawidłowo mu się skojarzy. Zresztą, wszystkie tegoroczne, znaczące artystycznie imprezy, będą miały swoje logo. Będzie im przypisany znaczek intelektualny „Piękne, bo polskie”, podkreślony pewnym symbolem plastycznym np. biało-czerwonym serduszkiem. Taki zabieg socjologiczny. Myślę zresztą, że nie najgorszy.

Kto zagra na tegorocznym legionowskim „Jazz Jam…”? Czy może Pan uchylić rąbka tajemnicy?

Oczywiście. Zapewniam, że będą to 2 bardzo dobre muzycznie dni. Na scenie sali widowiskowej ratusza wystąpią m. in. Lora Szafran, która wykona piosenki „Kabaretu Starszych Panów”, czyli Jerzego Wasowskiego i Jeremiego Przybory, a także gwiazda światowej pianistyki jazzowej Włodzimierz Pawlik, który w 2014r. zdobył nawet i prestiżową amerykańską nagrodę „Grammy”. Ten drugi dzień festiwalu będzie dniem Krzysztofa Komedy. Stąd, w tym dniu w legionowskim ratuszu królowali będą właśnie jazzowi pianiści. W przeddzień festiwalu chcemy uraczyć widzów filmem „Był jazz” Feliksa Falka. Dla dzieci i młodzieży zorganizować zaś jazzowy konkurs plastyczny z różnymi atrakcyjnymi nagrodami. Mało tego tym otoczonym licznymi fotografiami słynnych jazzmanów koncertom będzie też towarzyszył i specyficzny jazzowy, bo z alkoholem w tle klimat. W barze ustawionym w holu ratusza będzie bowiem można kupić każdy rodzaj alkoholu. Powiem tak…delikatnie dla kurażu w ramach jazzowych, nocnych koncertów, szczypta alkoholu nikomu na pewno nie zaszkodzi…Poza tym cała ta prestiżowa impreza będzie miała jeszcze wiele innych, ciekawych smaczków, których wszystkich w tej chwili Pani na pewno nie zdradzę. Niech będą one niespodzianką dla legionowian!!! Na ten moment mogę jedynie ujawnić, że do biletów, czy też do zaproszeń na festiwal „Jazz Jam…” chcemy dołączać mały słoiczek dżemu…Jak iść, to na full!!!

A propos biletów. Będą drogie?

Myślę, że mogą one kosztować w granicach 40 zł za jeden koncert. Taka cena w przypadku koncertu Pawlika, to nie lada okazja dla melomanów. Przewidujemy też karnety wstępu na cały ten jazzowy festiwal w cenie na pewno nie większej, niż 80 zł.

Jazz jazzem. Co poza tym, zmieni się lub też się nie zmieni w ofercie kulturalnej legionowskiego MOK-u?

W Legionowie będzie też sporo muzyki poważnej, dobrej piosenki, w tym aktorskiej, wystaw dobrego malarstwa, czy też fotografii. Jeszcze w tym roku chcę zorganizować legionowską noc szopenowską z udziałem studentów z warszawskiego Uniwersytetu Muzycznego, przynajmniej jeden koncert orkiestry symfonicznej, a także na przypadające na 16 października dni papieskie, „Requiem” Mozarta w jednym z miejskich kościołów. Przewidujemy też i bardziej masowe „eventy”. Wśród nich znajdą się i popisy uwielbianych przez legionowian kabaretów. Ale uwaga. W tym roku, postawiłem też i na dobry teatr w mieście. I tu, dla legionowian przygotowujemy „mega” niespodziankę. Obecnie, rozmawiam z aktorami ze światowej sławy polskiego teatru, aby na deskach legionowskiego MOK-u wystawili swoje 2 dość kontrowersyjne sztuki. Jak ta teatralna „perełeczka” wypali, to będzie to absolutny tegoroczny top hit nad top hitami.

Festiwal jazzowy powraca do Legionowa. Czy widzi Pan szanse na powrót rockowej „Cegły”?

Musimy wrócić do dobrego rocka. Widzę taką potrzebę w mieście. Na początek, czyli już w kwietniu br., zorganizujemy tego typu koncerty. W legionowskim MOK-u zagrają m. in. „Radioaktywny Świat” i istniejąca od blisko 30 lat polska punkowa grupa „Farben Lehre”.

To będzie w kwietniu. A jaka muzyka zagości w mieście latem, z okazji już 37. Dni Legionowa?

Tego dokładnie jeszcze nie wiem. Za organizację tej imprezy odpowiedzialna jest moja zastępczyni, Sylwia Krzyżanowska-Grabiec. Z tego co wiem, będzie to impreza zorganizowana wspólnie z Radiową Jedynką i jej sztandarowym letnim programem rozrywkowym, jakim jest „Lato z Radiem”. Osobiście marzy mi się, aby kiedyś w Legionowie zagrali „Deep Purple”!!! Kiedyś marzyłem o jazz jamboree i akurat to mi się udało. Lepiej jest mieć kilka marzeń, bo zawsze jest szansa, że któreś z nich się kiedyś ziści, niż nie mieć ich w ogóle…

Dziękuję za rozmowę. Panu, ale również i sobie, życzę spełnienia tych muzycznych marzeń, właśnie w Legionowie.