Nieporęt. Wymierające drzewa w Zegrzu Pd. Czy to już katastrofa ekologiczna?

martwe_drzewa_zegrze_02

fot. GP/SCH

 

W trakcie czerwcowego posiedzenia Komisji Bezpieczeństwa, Ochrony Środowiska i Promocji Turystyki Powiatu Legionowo wiceprzewodniczący Rady Powiatu Wiesław Smoczyński poruszył temat drzew wymierających w Zegrzu, w bezpośrednim sąsiedztwie ronda na skrzyżowaniu dróg biegnących do Legionowa i do Nieporętu.

Radny chciał dowiedzieć się, czy są nowe informacje na temat sygnalizowanej wcześniej „katastrofy ekologicznej” w tamtym miejscu. Z uwagi na brak aktualnych ustaleń, komisja nie podjęła dyskusji. Przewodniczący obradom radny Stanisław Kraszewski zarekomendował przedstawienie problemu w trakcie sesji Rady Powiatu.

Sprawdziliśmy sytuację w terenie. Łatwo nie było, miejscami trzeba było brnąć po szyję w pokrzywach. Po południowo – wschodniej stronie ronda są dwa miejsca, gdzie część drzewostanu jest martwa. Giną kilkunastometrowe brzozy i olchy. Wszystkie drzewa dotknięte wymieraniem znajdują się obecnie w wodzie. Mieszkańcy Zegrza przypominają sobie, że kilkanaście lat temu rozpoczęto w tym miejscu budowę stacji benzynowej. Prace prowadzono z dużym rozmachem, wykonano roboty ziemne podnosząc poziom terenu o kilka metrów do wysokości drogi. Trwały już kolejne roboty, gdy okazało się, że jest to dzika inwestycja i nadzór budowlany skutecznie interweniował.

 

Czekamy na informację z urzędu

Radny Smoczyński zasygnalizował sprawę Wydziałowi Ochrony Środowiska Urzędu Gminy w Nieporęcie. My również skierowaliśmy nasze kroki do nieporęckiego UG i poprosiliśmy o wyjaśnienie, czy określenie „katastrofa ekologiczna” jest adekwatne do rzeczywistości w Zegrzu Południowym, jak oceniana jest sytuacja we wskazanym miejscu, jaka jest jej przyczyna, czy istnieje zagrożenie eskalacji problemu oraz jakie działania planuje podjąć Urząd Gminy. Mijają dwa miesiące oczekiwania i mimo kolejnych monitów oraz zapewnień, że lada moment odpowiedź będzie wysłana, stanowiska władz brak.

Naruszone stosunki wodne

Szczęście w nieszczęściu, w międzyczasie udało nam się dotrzeć do proszącego o zachowanie anonimowości przedstawiciela lokalnej branży budowlanej, który oprowadził nas po księżycowym krajobrazie porzuconego placu budowy i w następujący sposób skomentował sprawę: – Drzewa wyrosły w normalnym, suchym środowisku. Później zmieniły się stosunki wodne, pojawiły rozlewiska powierzchniowe, w których znalazła się część drzewostanu i to było przyczyną wymierania. Wszystko wskazuje na to, że stało się to za sprawą robót ziemnych w trakcie budowy stacji paliw. Zasypano kanał irygacyjny biegnący wzdłuż dogi 631, zablokowano odpływ wody, powstały zastoiska, w których została uwięziona część drzew. Do dziś walają się tu porzucone kręgi, które mogły być wykorzystane do wykonania przepustu udrażniającego kanał. Są tam też studnie, które mogły służyć do odwodnienia terenu.

Czy te przypuszczenia są słuszne, nie dowiemy się bez dostępu do dokumentacji budowlanej. Dlatego tak ważne jest to, co ma do powiedzenia Urząd Gminy. Wtedy dowiedzielibyśmy się, kto aktualnie jest właścicielem rzeczonego terenu – osoba prywatna, firma, gmina lub Skarb Państwa.