Jak sprawdza się nowy system gospodarki odpadami. Sortowanie dla naiwnych?

smieci

fot. GP/sch

 

W lipcu minionego roku minęły trzy lata od wejścia w życie nowej ustawy o gospodarce odpadami. Podjęliśmy próbę przyjrzenia się, jak zmienione przepisy sprawdzają się w realiach powiatu legionowskiego.

Podczas prac legislacyjnych w Sejmie nakreślono cele, które przyświecały opracowującym nowe prawo. Najważniejszymi przesłankami było skoordynowanie krajowej polityki inwestycyjnej w zakresie budowy instalacji do utylizacji odpadów, systematyczne zwiększanie ilości odzyskiwanych surowców, ograniczanie masy odpadów gromadzonych na wysypiskach, między innymi poprzez budowę w Polsce sieci spalarni. Czyli to, co nie da się już w żaden sposób wykorzystać, powinno zostać spalone zamiast wywiezione na hałdę.

Założono, że wdrożenie ustawy śmieciowej nie obciąży budżetu państwa, chociaż nie dodano, że stanie się tak, ponieważ samorządy otrzymały możliwość samodzielnego kształtowania wysokości opłaty za gospodarkę odpadami, będącej w rzeczywistości powszechnym parapodatkiem, z ograniczonym jednak maksymalnym poziomem. Intencją obarczenia gmin odpowiedzialnością za gospodarkę odpadami komunalnymi na ich terenie, było wyeliminowanie zjawiska unikania przez część mieszkańców korzystania z usług firm wyspecjalizowanych w wywozie śmieci i utylizowanie ich we własnym zakresie bądź to poprzez spalanie, zakopywanie lub wywożenie w odludne miejsca.

Realizacja

Gminy powiatu legionowskiego sprawnie wdrożyły nowy system gospodarki odpadami. Każdy z lokalnych samorządów samodzielnie ustalił wysokość opłat dla mieszkańców i wtedy okazało się, że w całym powiecie są one identyczne – miesięcznie 10 złotych od osoby za wywóz śmieci sortowanych i 20 za nieposortowane. W większości przypadków oznaczało to obniżenie cen wywozu w porównaniu z dawnymi zasadami. Faktyczne zmniejszenie wydatków gospodarstw domowych, pomimo pozornie podobnych stawek, wynikało z ograniczenia częstotliwości odbioru odpadów i zniesienia limitów ilościowych. Wcześniej były one sztywno egzekwowane, a wywóz odbywał się, w przypadku zabudowy jednorodzinnej, raz na tydzień, dziś jest to co dwa tygodnie.

W gminach powiatu legionowskiego przyjęto podobne zasady segregacji na cztery główne frakcje: żółtą – plastik i metale, zieloną – szkło, niebieską – papier oraz brązową – bioodpady. Tymczasem blisko jedna trzecia samorządów w Polsce, około 700 gmin, wybrało inne rozwiązania, głównie uproszczone segregowanie sprowadzające się do rozdziału na odpady mokre, suche i szkło. Ten kierunek okazał się ślepym zaułkiem, gdyż od lipca 2017 Ministerstwo Środowiska nakazało ogólnopolskie ujednolicenie systemu odbioru według schematu, który u nas funkcjonuje już czwarty rok.

Nieruchomości zamieszkane i niezamieszkane

Ustawa z 2012 roku pozostawia gminom swobodę w określeniu zakresu zaangażowania w gospodarkę odpadami. Władze lokalne muszą odbierać śmiecie od mieszkańców, ale wywóz z posesji niezamieszkanych, czyli między innymi od podmiotów gospodarczych i z działek rekreacyjnych, mogą wziąć na siebie lub nie. Wedle uznania. Legionowo nie zaprząta sobie tym głowy, a Wieliszew, Serock i Nieporęt owszem, tak. Niektóre posunięcia wynikają z miejscowej specyfiki. Przykładowo, w gminach Wieliszew i Serock istnieje dużo działek rekreacyjnych, posiadających status nieruchomości niezamieszkanych, które jednak generują określony strumień odpadów. W pierwszej z nich na ogólną liczbę 4 669 złożonych deklaracji „śmieciowych” 28% pochodzi z nieruchomości niezamieszkanych, w drugiej jest to aż 36% (2 158 deklaracji z 5 974). Dlatego władze gminne zorganizowały również odbiór śmieci z obiektów zamieszkanych tylko przez część roku ułatwiając życie działkowcom, by nie musieli kłopotać się wyszukiwaniem firmy odbierającej śmieci lub co gorsza, by nie przyszło im do głowy jakieś działanie nielegalne.

RIPOK

Nowością istotną dla środowiska jest fakt, iż całość odpadów komunalnych zmieszanych, stanowiących nadal ponad 70% wszystkich odpadów komunalnych, przynajmniej teoretycznie, trafia obecnie do RIPOK, czyli regionalnych instalacji przetwarzania odpadów komunalnych. Oznacza to, że śmieciarki opróżniwszy pojemniki w rejonie swojego działania, nie mogą pojechać wykiprować zebranego paskudztwa na wielką hałdę, ale muszą dostarczyć towar do dalszego przerobu. I dopiero na samym końcu, gdy wysegregowane zostaje wszystko mogące się jeszcze do czegoś nadać, choćby do spalenia lub kompostowania, wówczas dopiero to, co pozostanie może być przekazane na wysypisko.

Śmieci z każdej gminy muszą trafiać tylko do z góry określonej sortowni. Z powiatu legionowskiego odpady są wożone do Warszawy, Płońska, Płocka, Wyszkowa, Ostrołęki lub Mszczonowa. Czy tak się dzieje, nie wiemy, bo kontrola gmin tego nie obejmuje. Ten etap procesu utylizacji jest oparty wyłącznie na zaufaniu. A przecież zgodnie z wymogami przetargowymi, wszystkie samochody odbierające odpady są wyposażone w GPS, który pozwala w czasie rzeczywistym obserwować, gdzie się one przemieszczają i zobaczyć choćby, dokąd wywożą odpady. Ale nikt tego nie robi, bo nie ma takiego obowiązku.

i PSZOK

Zobligowane ustawą samorządy zorganizowały punkty selektywnej zbiórki odpadów komunalnych, czyli PSZOK, dokąd można wywozić to, czego z różnych względów nie zdołało się oddać ekipie odbierającej śmieci z posesji. Krótko mówiąc: głupotą stało się przysłowiowe wywożenie do lasu, skoro jest miejsce, dokąd dostarcza się legalnie i za darmo. Tyle że nie wszyscy jeszcze chyba o tym wiedzą. Wszędzie powstał też system odbioru przeterminowanych leków, zazwyczaj poprzez apteki oraz innych odpadów niebezpiecznych, w tym elektroodpadów. Najciekawsza inicjatywa dotycząca przekazywania do utylizacji starych żarówek, baterii, telefonów, płyt CD, tuszy i tonerów powstała w Nieporęcie, gdzie, na razie w trzech newralgicznych, ruchliwych miejscach gminy ustawiono estetycznie wykonane pojemniki – gabloty, do których można wrzucać zużyty osprzęt elektryczny.

Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych

Kto zarabia, kto traci?

Nie ma co się czarować, płatnik jest jeden, czyli my wszyscy, mieszkańcy. Beneficjent jest też zawsze jeden: firma wybrana przez gminę. No i pośrednik, czyli samorząd lokalny. Opłata śmieciowa jest dochodem gminy i nigdzie nie jest powiedziane, że w całości musi być wydawana na gospodarkę odpadami. Są gminy, w których zebrany podatek starcza na opłacenie usługodawcy, kosztów prowadzenia punktu zbiórki odpadów i administratorów systemu, gdzie niewielka nadwyżka na koniec roku pozostaje w kasie gminnej. Tak jest w Jabłonnie, Serocku i Wieliszewie. Kwoty wyraźnie się różnią od 79 tysięcy złotych w Jabłonnie do kilkuset tysięcy w pozostałych.

Rzeczpospolita zapłaci?

Są też gminy, w których gospodarka odpadami okazuje się deficytowa. Tak jest w Legionowie, gdzie miasto dopłaca rocznie 300.000 złotych do wywozu śmieci. Z jednej strony to tylko 6% rocznych wydatków na ten cel, z drugiej te 300 tysięcy można by przeznaczyć na jakiś cel związany z ochroną zdrowia lub środowiska, na przykład zakup aparatury do pomiaru zanieczyszczeń powietrza, transport, a może edukację, choćby na wdrożenie pionierskiego w skali kraju programu edukacji seksualnej lub cokolwiek innego. Nieporęt balansuje na granicy. Zaplanowane na 2017 rok wydatki przekraczają o kilkaset tysięcy przewidywany dochód z opłaty śmieciowej i radnych nieporęckich czeka niełatwa debata o tym, czy dopłacić brakującą kwotę, czy podnieść opłatę. Decyzja trudna, gdyż byłaby pierwszą tego typu w powiecie, staje się jeszcze trudniejszą w obliczu przyszłorocznych wyborów samorządowych. Realnym dodatkowym problemem są zaległości płatnicze, które w skrajnych przypadkach przekroczyły już 10% rocznych przychodów gmin z tytułu podatku śmieciowego. Tak jest w Jabłonnie (10,8%) i Nieporęcie (10,5%). Za opieszałych płacą pozostali, choćby poprzez zmniejszenie możliwości przeznaczenia pieniędzy na inwestycje służące ogółowi. Komfortowa sytuacja jest w Legionowie, gdzie przeterminowane należności to zaledwie 1% rocznych dochodów.

Za ile i dlaczego tyle?

Statystyczne obciążenie mieszkańców minimalnie różni się w poszczególnych gminach, co wynika z programów socjalnych, głównie tak zwanych kart dużej rodziny, i oscyluje na poziomie podstawowej składki w wysokości 10 złotych za osobę miesięcznie. Oprócz Legionowa, gdzie jest duża część zabudowy wielorodzinnej, w gminach powiatu legionowskiego panują podobne warunki. Większość usług świadczy ten sam wykonawca i koszty wywozu odpadów powinny być zbliżone. Sprawdziliśmy, czy w istocie tak jest.

Dziwić może relatywnie wysoki koszt wywozu tony śmieci z Legionowa, gdzie z uwagi na pięciokrotnie większą ilość odpadów niż w każdej z pozostałych gmin, można oczekiwać, że zadziała efekt skali i cena jednostkowa będzie zauważalnie niższa. Jednak dotychczas nie jest.

Ile tego powstaje

W 2015 roku powiat legionowski wytworzył 35,5 tysiąca ton śmieci komunalnych objętych systemem utylizacji. Średnio na mieszkańca przypadało rocznie 314 kilogramów odpadów, w tym 209 kg odpadów zmieszanych.

Zgodnie z oczekiwaniami

Najwięcej odpadów powstaje w gminach o najwyższej liczbie mieszkańców. Bez niespodzianek. Za to rzut oka na zestawienie prezentujące „produkcję” śmieci na statystycznego obywatela gminy skłania do zastanowienia, dlaczego akurat w Legionowie generuje się ich tak dużo. Czyżby większa anonimowość panująca w mieście sprawiała, że do śmietników „systemowych” są podrzucane jakieś „kukułcze jaja”? Dziwić może także skrajna rozbieżność między Serockiem i Wieliszewem, gdzie prócz stałych mieszkańców śmiecą również użytkownicy działek, lecz wykres zdaje się tego nie oddawać.

Jak to wycenić

Postępowania przetargowe na wywóz odpadów w naszym powiecie mają zbliżone zasady. Koszt jednostkowy nie jest brany pod uwagę, liczy się globalna wartość usługi. Nic w tym złego. Analizując dokumentację ostatnich przetargów, widać pewną tendencję. Wartość ofert składanych przez usługodawców oscyluje w okolicy kwoty równej składce zbieranej przez gminę z podatku śmieciowego. Firmy utylizacyjne dążą do przejęcia całej kwoty, niezależnie od tego, jakie są koszty świadczenia usługi. Najświeższym przykładem jest Nieporęt, gdzie postępowanie zakończyło się w grudniu. W 2015 i 2016 roku Pure Home wywoziło z tej gminy śmieci za cenę 1,2 mln zł, która była znacznie niższa od wpłat mieszkańców do kasy gminnej wynoszących 1,7 mln. Dwa lata później, od 1 stycznia bieżącego roku, ta sama firma wykonuje tę samą pracę już za kwotę przekraczającą łączne opłaty mieszkańców. Wartość kontraktu przez dwa lata skoczyła o prawie 50%! Zadziwiające zjawisko, kiedy w tym samym czasie ceny paliwa i energii spadły, a to one są głównymi czynnikami cenotwórczymi. Rodzi się pytanie, skąd taka gwałtowna zmiana? Przecież w Nieporęcie nie przybyło z dnia na dzień 50% mieszkańców ani nie wzrosła o połowę ilość śmieci. Nie wszędzie się tak działo. W sąsiednim Wieliszewie, w okresie minionych trzech lat cena wywozu odpadów komunalnych stopniowo spadała z roku na rok z 1,5 miliona w 2014 roku do 1 miliona w 2016. Te dwa przypadki uznaliśmy jako warte wspomnienia, bowiem łączy je ten sam wykonawca usługi.

Drugi zwycięża

Przetargi organizowane w ostatnim czasie w powiecie miały specyficzny przebieg. Najpierw wyłaniany był zwycięzca oferujący realizację usługi na najkorzystniejszych warunkach, po czym firma wycofywała się z postępowania i zamiast rozpisać nowy przetarg, kontynuowany był rozpoczęty, a jako zwycięzcę wybierano drugą w kolejności ofertę. Przypadek sprawił, że w trzech gminach ten sam wykonawca w opisanych okolicznościach zawarł kontrakt na wywóz śmieci. Dodatkowego smaczku sprawie dodaje fakt, że gminom nie zawsze udawało się przejąć wadium składane przez oferentów na wypadek tego typu sytuacji. Pieniądze jakimś trafem wracały do niesolidnych uczestników przetargów. Niebawem przekonamy się, jak trwała jest ta tendencja, bo na 2017 rok zaplanowano przetarg na wywóz odpadów między innymi w Wieliszewie, i zobaczymy, z którego miejsca będzie wybrany zwycięzca.

Zielone górą

Objęcie systemem także odpadów biodegradowalnych (zielonych) okazało się strzałem w dziesiątkę. Wcześniej były utrapieniem mieszkańców, którzy mogli pozbyć się ich jedynie za dodatkową opłatą i dlatego stanowiły wspólny problem społeczności lokalnych, były wywożone w odludne miejsca bądź spalane w ogrodzie. Obecnie są odbierane przez gminę i trafiają do dalszego przerobu. Co więcej, by ograniczyć ich wolumen trafiający do operatora, część samorządów pomogła w zakładaniu kompostowników przydomowych. Dzięki temu trwale zmniejszono ilość odpadów krążących po kraju, a mieszkańcy niewielkim kosztem zyskali własne źródła wartościowego nawozu.

Co myślą mieszkańcy?

Obsługująca ponad 80% rynku odpadów komunalnych w powiecie legionowskim firma Pure Home z Ostrołęki cieszy się opinią usługodawcy sprawnego i rzetelnego. Odbiór śmieci jest dobrze zorganizowany i punktualny. Pracownicy unikają sytuacji konfliktowych, przymykają oko na niewielkie wykroczenia regulaminowe obywateli i oczekują wzajemności, gdy sporadycznie pozostawiają na ulicy wonne ślady swojej bytności. Mieszkańcy zostali dopieszczeni, chociaż finansowo niewiele się dla nich zmieniło, jakość serwisu zauważalnie wzrosła.

Władza się cieszy

Samorządy pozytywnie oceniają nowy system z zaznaczeniem, że jest to dopiero pierwszy krok we właściwym kierunku i muszą nastąpić kolejne. Według zgodnej opinii urzędników, objęcie wszystkich mieszkańców obowiązkowym systemem spowodowało zniknięcie dzikich wysypisk odpadów bytowych, lecz nie wyeliminowało zjawiska. Winowajcami są usługodawcy utylizujący w lasach i na polach pozostałości z placów budowy, warsztatów samochodowych lub innych typów działalności. Dlatego jest powszechne oczekiwanie, że w kolejnym etapie reformy śmieciowej również użytkownicy nieruchomości niezamieszkanych zostaną objęci obligatoryjnym systemem. Przemawia za tym doświadczenie gmin, które już obecnie zdecydowały się na ten krok. Podkreślana jest, przez urzędników, potrzeba rozwijania świadomości ekologicznej, by w ten sposób doprowadzić do zwiększenia przez Polaków jakości sortowania śmieci i wyeliminowania negatywnych zjawisk, przede wszystkim, mającego cały czas miejsce, wykorzystywania odpadów jako paliwa w domach.

Sortowanie to ściema?

Najciekawsze, jak zwykle, na końcu. Od jesieni ubiegłego roku zmieniono sposób odbioru odpadów sortowanych, chociaż zasady obowiązujące mieszkańców zostały te same. Wcześniej jeden pojazd skrzyniowy zabierał worki zielone, czyli szkło, a drugi samochód ładował plastik, papier i metal. Teraz robi to śmieciarka z obrotowym bębnem, w którym śmiecie są nie tylko mieszane, ale jeszcze dodatkowo prasowane. Odbiór z posesji wygląda tak, że najpierw wrzucane są worki ze szkłem. W tym momencie powstaje z nich stłuczka szklana. Dźwięk towarzyszący załadunkowi nie pozostawia cienia wątpliwości. Następnie do środka fruną worki żółte i niebieskie z pozostałymi, pieczołowicie rozdzielonymi frakcjami i dosłownie na oczach osób, które poświęciły własny czas na oddzielanie różnych materiałów, są one ponownie mieszane w pojeździe. Nikt nie chciał wyjaśnić nam celu takiego postępowania. Firma Pure Home, autor niby-sortowania, milczy jak zaklęta. Władze gmin, których dotyczy „innowacja”, sprawiają wrażenie, że o niczym nie wiedzą. W efekcie teren czterech gmin wytwarzających znakomitą większość odpadów w powiecie, opuszczają wyłącznie śmiecie zmieszane w dwóch postaciach: odpadków kuchennych oraz mieszanki papieru, plastiku i metalu ubogaconej stłuczką szklaną.

Blisko 90% mieszkańców powiatu legionowskiego sortuje śmieci. Bez mała sto tysięcy osób chciałoby wiedzieć, czy to, co robią ma sens. A jakich argumentów mamy używać, by przekonać najmłodsze pokolenie do segregacji? Przecież wszystko odbywa się na oczach dzieci będących doskonałymi obserwatorami rzeczywistości. Jako jedyny i ostatni argument za sortowaniem pozostaje niższa opłata.

Bez happy endu

Pokrótce opisaliśmy blaski i cienie aktualnego systemu gospodarki odpadami komunalnymi w skali jednego powiatu. Wzniosła retoryka zderza się z brutalnymi realiami. W starciu ekologii z wolnym rynkiem zysk bierze górę nad naturą. Działania pozorne, których bywamy świadkami, są zgodne z przepisami. Trzy lata to zbyt krótki czas, by mieszkańcy wypracowali metody obrony swoich interesów. Jesteśmy przekonani, że wkrótce jednak dojdzie i do tego.

Sławomir Chowaniec

Gablota – pojemnik na elektroodpady w Nieporęcie