Serock. Poszukiwania szczątków majora Konstantego Radziwiłła. Był nawet minister

szczatki-radziwilla_10

Do Zegrza przybył również Konstanty Radziwiłł, obecny minister zdrowia, wnuk Konstantego Michała Radziwiłła – „Koraba”, fot. S. Chowaniec

 

25 czerwca Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu i Stowarzyszenie Wizna 1939  przeprowadziły na terenie zegrzyńskiej jednostki badania terenowe, których celem było odnalezienie pozostałości szczątków majora Konstantego Mikołaja Radziwiłła w miejscu jego bohaterskiej śmierci w 1944 roku.

 

Tak historyk Mirosław Pakuła w książce Konstanty Radziwiłł bohater z Ziemi Serockiej opisuje jego okupacyjne losy:

„…W kwietniu 1941 r. Konstanty Radziwiłł wstąpił do Związku Walki Zbrojnej (od 1942 r. Armia Krajowa). Pełnił funkcję kwatermistrza w 3. batalionie I Rejonu „Marianowo-Brzozów” (Legionowo) VII Obwodu Armii Krajowej „Obroża” i przyjął pseudonim „Korab”. Od 1941 r. brał także udział w pracach konspiracyjnej organizacji ziemian „Uprawa” zaopatrującej AK. 4 maja 1944 r. Konstanty kierował akcją spalenia tartaku Graniewicza w Zegrzu Południowym. 19 czerwca 1944 r. mianowano go porucznikiem (…) 1 sierpnia, wobec zagrożenia okrążeniem przez Niemców i brakiem obiecanej pomocy ze strony Rosjan, którzy byli już w pobliżu Radzymina, nastąpiło wycofanie z rejonu Beniaminowa. Część żołnierzy rozpuszczono do domów, część odeszła do Radzymina, a z pozostałych, którzy zamierzali kontynuować walkę, utworzono grupę dywersji bojowej pod dowództwem por. rez. Konstantego Radziwiłła (…) Nastroje w grupie Radziwiłła były złe, gdyż podejrzewano zdradę. Jeden z żołnierzy pododdziału, który pochodził z Czechosłowacji, wcześniej zdezerterował, zabierając ze sobą broń. Dzień przed ucieczką przystał do pododdziału, podając się za uciekiniera z robót (według innej relacji za dezertera z Wermachtu). Radziwiłł podejrzewał, że Czechosłowak był zdrajcą, być może nawet celowo wysłanym agentem. Zagrożenia spodziewano się też ze strony dwóch wcześniej ujętych Niemców, których nie zastrzelono, tylko wypuszczono (mogli pamiętać miejsce stacjonowania grupy) (…) zagrożenie pojawiło się już o godzinie drugiej nad ranem 19 sierpnia. Do domu Klimowicza zaczęli dobijać się Ukraińcy, nakazując otwarcie drzwi. Radziwiłł i Klimowicz odbezpieczyli pistolety, jednak wystraszeni żołnierze odeszli. „Korab” i „Omar” zbagatelizowali zagrożenie i pozostali w domu. Rano Niemcy włamali się do kwatery i obu wywlekli. Sierż. Klimowicza po krótkim przesłuchaniu rozstrzelano(…) prawdopodobnie w dniu 14 września 1944 r. Konstanty został zamordowany na terenie koszar lub fortu w Zegrzu…”

 

Przypadkowe wydarzenie, do którego doszło dwadzieścia pięć lat po śmierci por. „Koraba”, sprawiło, że po latach jego ciało mogło dołączyć do przodków spoczywających w rodzinnym grobowcu na cmentarzu w Serocku. Ciąg dalszy relacji Mirosława Pakuły: „(…)W maju 1969 r., w trakcie przebudowy strzelnicy, znajdującej się na terenie koszar Wyższej Oficerskiej Szkoły Łączności w Zegrzu, odkryto szkielet człowieka. Grupa podchorążych, pracująca pod kierunkiem kpt. Arkadiusza Wojdackiego, w czasie budowy rowu odwadniającego natknęła się na szczątki ludzkie. Szkielet, wrzucony do wąskiego dołu, był skręcony, a ręce i nogi były spętane drutem kolczastym. Uwagę kpt. Wojdackiego i podchorążych zwróciły złote zęby, trzy przestrzeliny w czaszce oraz relikwiarz.

Szkielet złożono do drewnianej skrzyni i zamknięto w magazynie uzbrojenia Wyższej Oficerskiej Szkoły Łączności, po czym powiadomiono Polski Czerwony Krzyż. Komisja, która przybyła do jednostki po kilku dniach, zabrała szkielet. Szczątki trafiły do zakładu medycyny sądowej mieszczącego się przy Alei Niepodległości w Warszawie. Księżna Maria udała się do zakładu i rozpoznała męża po uzębieniu (nietypowy mostek), medalionie z relikwiami św. Jana Bosco, który oboje otrzymali od prymasa kard. Augusta Hlonda oraz po skrawku marynarki z zielonego materiału (…)”

 

Wracamy do dnia dzisiejszego. Świadek odnalezienia ciała w 1969 roku wskazał miejsce odnalezienia ciała kadrze CSŁiI oraz działaczom Stowarzyszenia Wizna 1939. Pamiętając, iż niektóre ekshumacje przeprowadzane w PRL były robione pobieżnie i niestarannie, postanowiono zorganizować badania terenowe w celu upewnienia się, że na terenie starej strzelnicy w Zegrzu nie pozostały jakiekolwiek szczątki. Prace przeprowadzono dzięki osobistemu zaangażowaniu żołnierzy służby przygotowawczej Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki, strzelców z Jednostki Strzelców 1939 z Wołomina i ekipy TVP Lublin pod kierunkiem red. Adama Sikorskiego, który równocześnie nagrywał materiał do kolejnego odcinka programu Było nie minęło – kronika zwiadowców historii. Nadzór merytoryczny nad wykopaliskami sprawował archeolog Ryszard Cędrowski na co dzień współpracujący ze Stowarzyszeniem Wizna. Do Zegrza przybył również Konstanty Radziwiłł, obecny minister zdrowia, wnuk Konstantego Michała Radziwiłła – „Koraba”.

Prace ziemne przeprowadzone w iście tropikalnych warunkach, wykonano z niezwykłą starannością i pieczołowitością z dodatkową pomocą kilku rodzajów najnowszych sond elektronicznych. W archeologii nic jednak nie zastąpi ludzkich rąk. Tak było i tym razem. Po mozolnym przekopaniu i przesianiu kilku ton ziemi uzyskano pewność, że nie pozostały w niej żadne szczątki bohaterskiego żołnierza Armii Krajowej. Jedynymi odkrytymi artefaktami była dobra setka łusek i pocisków pistoletowych oraz kilka fragmentów tkaniny.

14 września 2016 roku podczas uroczystości z okazji przypadającego dzień wcześniej święta Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu zostanie odsłonięta tablica pamiątkowa ku czci majora Konstantego M. Radziwiłła.

FOT.: Prace ziemne przeprowadzone w iście tropikalnych warunkach, wykonano z niezwykłą starannością i pieczołowitością (FOT. GP/SCH)

Sławomir Chowaniec