Nasza Historia: Bieżeńcy w Jabłonnie

Art.Jabłonna.styczeń2021-RGB

Ruiny zabudowań przemysłowych folwarku Jabłonna zniszczonego przez Rosjan w sierpniu 1915 r. (Biblioteka Narodowa)

W ostatnich latach dużą popularnością wśród badaczy cieszy się problem bieżeństwa, czyli masowej ewakuacji ludności cywilnej z zachodnich guberni Imperium Rosyjskiego w 1915 r. Badacze koncertując się na losach mieszkańców Podlasia zapominają o dramacie mieszkańców wsi zachodniego Mazowsza.

 

 

Z początkiem maja 1915 r. Niemcy i Austriacy rozpoczęli ofensywę na froncie wschodnim trwającej od roku I wojny światowej. Przewidując rychłą klęskę Rosjanie odpowiedzieli wprowadzeniem taktyki spalonej ziemi polegającej na niszczeniu wszystkiego, co może być przydatne stronie przeciwnej, głównie w celu pozbawienie wroga źródeł zaopatrzenia i spowolnienie jego wojsk. Jednym z elementów tak prowadzonej walki był terror wobec ludności cywilnej.

 

Już w maju 1915 r. władze carskie ogłosiły nazwiska osób, które podlegały wywłaszczeniu jako poddani wrogich państw (Niemiec, Austrii, Węgier i Turcji). W Jabłonnie represjami tymi objęto Alojzego Siedlaka, Józefa Jankiewicza i Czesława Pochopienia. Zajęto również grunty należące do kolonistów pochodzących z obcych państwa oraz własność zborów ewangelickich w Skierdach, Kępie Tarchomińskiej, Michałowie i Rajszewie.

 

W dniach 16-17 lipca 1915 r. Rosjanie przeprowadzili przymusową ewakuację powiatu płońskiego. Stosując taktykę spalonej ziemi zniszczono w tych dniach około 100 wsi. Domy, zasiewy na polach i zboże w stogach podpalano. Inwentarz żywy konfiskowano bez wydania kwitów. Mieszkańców wypędzano siłą, często wprost z pola, bez możliwości zabrania z domów rzeczy osobistych i dokumentów. Opierających się bito, a nawet zabijano. Szczególnie brutalnie zachowywali się Kozacy kubańscy i dragoni 6. Pułku Libawskiego. Wieść o gwałtach szybko się rozeszła i wywołała samorzutną ucieczkę mieszkańców dalszych miejscowości. Akcją wysiedleń objęte zostały miejscowości aż po twierdzę modlińską. Wypędzenia trwały również na terenie parafii Leoncin-Głusk położonej między Puszczą Kampinoską a Wisłą. Z 30 wsi tej parafii spalono 24. Rosjanie nie oszczędzili nawet drzew w sadach i krzyży przydrożnych wszystkie je ścinając.

 

Uchodźcy po przejściu przez Nowy Dwór szukali ratunku w okolicach Skierd pod Jabłonną ukrywając się w okolicznych lasach. Zgromadziło się tutaj około 50 tysięcy osób. Wielu z nich, zwłaszcza dzieci, nosiło ślady silnych poparzeń i poturbowań, odniesionych podczas ucieczki. Stwierdzono też liczne przypadki chorób zakaźnych.

 

Rosjanie nie dali jednak uchodźcom chwili wytchnienia. Wieczorem 18 lipca przeprowadzono akcję wypędzenia ich ze Skierd. „Podczas tej ewakuacji działy się sceny okropne. Budzona ze snu ludność podniosła krzyk i lament, któremu towarzyszył ryk bydła i głosy gróźb kozaków. Względem opieszałych stosowano doraźne kary cielesne. Ludność opierała się kategorycznie, wobec czego można było oczekiwać przelewu krwi. Ludzie, informowani o nowym miejscu pobytu, zapytują z płaczem, czy nie zostaną wysłani do Rosji,— mówią, że woleliby tutaj pod gołym niebem umrzeć, niż iść do Rosji na tułaczkę.”

 

20 lipca rozpoczął w Jabłonnie działalność VI oddział lotny Centralnego Komitetu Obywatelskiego, który przysłano z Warszawy z pomocą humanitarną. Uchodźcy przebywający w Jabłonnie mieli być kierowani do powiatów radzymińskiego, nowomińskiego, węgrowskiego i sokołowskiego. W celu objęcia opieki nad nią zorganizowano oddziały pogotowia żywnościowego w Jadowie, Radzyminie, Nowomińsku (Mińsku Maz.) i Kołbieli.

 

Pojawienie się uchodźców wywołało niepokój wśród letników. Około 21/22 lipca w ciągu dwóch dni i nocy okolice Warszawy zostały całkowicie przez nich opuszczone. Samorzutna ewakuacja została przeprowadzona w ostatniej chwili. 26 lipca 1915 r. Rosjanie wywieźli na wschód wszystkie parowozy i najnowocześniejsze wagony kolejki jabłonowskiej. Zerwali również szyny pomiędzy stacjami Jabłonna i Most.

 

Pod koniec lipca pod Jabłonną zgromadzonych było około 30 tysięcy bieżeńców. 30 lipca w wyniku rozporządzenia komendanta Nowego Dworu uchodźcy mieli być wydaleni. Zadanie ich wyprowadzenia powierzono policji, która nie wywiązywała się z niego poprawnie i zachowywała się wobec uchodźców prowokacyjnie. Skargi składane do komendanta nie przynosiły skutku. Ten uważał, że los wygnańców poprawi się po dotarciu do Mińska Mazowieckiego, gdzie rzekomo czekały już na nich specjalnie przygotowane baraki. Jednak policja nie miała zamiaru organizować tego przemarszu. Po wypędzeniu z rejonu Jabłonny bieżeńcy byli zostawiani samym sobie i szukali schronienia w lasach nieporęckich. Jednak i tutaj po kilku dniach przeprowadzono akcję policyjną wypędzając ludzi na drogę w kierunku Wawra i Miłosnej.

 

5 sierpnia 1915 r. około godziny 3 w nocy w Jabłonnie zjawił się oficer rosyjski z sześcioma żołnierzami i zażądał od majstra Antoniego Bonisławskiego kluczy do budynków fabrycznych folwarku: gorzelni, tartaku, strugarni i młyna. Rosjanie zdemontowali i zniszczyli maszyny oraz zabrali wszelkie mosiężne i miedziane części. Wieczorem przybyło około 100 żołnierzy, którzy kontynuowali niszczenie folwarku. Stodoły i inne budynki zostały spalone. Wysadzono w powietrze lokomobilę i spalono maszyny rolnicze w stodołach. Razem z nimi spłonęły wszystkie zapasy siana i zboża w stodołach i młynie. Podobnie spalano większe partie już pociętego materiału drzewnego, który był przechowywany w tartaku. 6 sierpnia około godziny 4 nad ranem żołdacy odeszli z folwarku.

 

W tym samym czasie Rosjanie rozpoczęli „ewakuację” mieszkańców miejscowości w okolicach Jabłonny. Wysiedlono Janówek, Krubin i Olszewnicę. Przeprowadzono wysiedlenie mieszkańców Chotomowa. Wioska miała być spalona podobnie jak sąsiednie Olszewnica, Krubin, Skrzeszew i Kałuszyn. Chotomów ponoć ocalał tylko dlatego, że oddziałem podpalaczy dowodził Polak, który zwlekał z wydaniem rozkazu do ostatniej chwili, a kiedy zjawili się Niemcy wycofał swój oddział. Szczególnie zacięte walki toczone były na linii Krubin-Skierdy. Pozycje w tym rejonie Rosjanie opuścili 18 sierpnia, a 20 sierpnia padła twierdza Nowogieorgijewska (Modlin).

 

W dwa tygodnie później, po przetoczeniu się frontu przez okolice Warszawy, wysiedleni mieszkańcy Chotomowa powrócili do swoich domów. W tym samym czasie rozpoczął się również powrót do spalonych domów wygnańców z powiatu płońskiego.

Rafał Degiel

Ważniejsze źródła:

  • Russisches Zerstörungswerk in Polen: Mit 10 photographischen Abbildungen und Auszügen aus den amtlichen Protokollen., Berlin 1916,
  • Chotomów, Jabłonna od wieków razem, red. P. Cudna-Kowalska, Chotomów-Jabłonna, 1998,
  • „Gazeta Poranna 2 Grosze” 1915, „Goniec Wieczorny” 1915, „Kurjer Narodowy” 1915.

 

Podziel się tą informacją ze znajomymi

Facebook
Google+

komentarze: 1

  1. o tym się nie mówi. cudem jest że ten zrównany z ziemia kraj odrodził się po 1918 i normalnie funkcjonował. śmieją się z Polaków ze na wsiach chodzili boso i strzechy mieli kryte słomą… bo prusacy to mieli dachówkę i cegłę ale ktoś porównał straty polskie a Niemieckie (gdzie w I wojnie nie tknięto ich zagłębi przemysłu)? tu zniszczono wszystko, rozkradziono. potem znowu czerwona chołota najechała pół Polski. i za 20 lat inna chołota z rzeszy dokończyła dzieło…

Dodaj komentarz