Z parkrunowych tras. Cz. 106. Paweł Witkowski pobiegł w Jeleniej Górze (galeria)

parkrun_04

Paweł Witkowski drugi w parkrun Jelenia Góra (fot. arch. pryw.)

Kolejna lokalizacja parkrun Polska na koncie Pawła Witkowskiego, reprezentanta Wieliszew Heron Team. Po macierzystej jabłonowskiej, poznańskiej i szczecińskiej przyszedł czas na Jelenią Górę u podnóża przepięknych Karkonoszy. 

Jelenia Góra od ponad dwóch lat ma swoją nową lokalizację Najpierw parkunerzy biegali w Parku na Wzgórzu Kościuszki i Parku Zdrojowym. Teraz rywalizacja toczy się w Parku Norweskim, położonym w centrum uzdrowiska w Cieplicach. Tam na trzech pętlach w ostatnią sobotę rywalizowało 37 amatorów ruchu na świeżym powietrzu. Witkowski zajął w 147. edycji 2 miejsce z czasem 18:19.

Drugie miejsce Witkowskiego

Zawodnik wieliszewskiej grupy tak podsumował swój start: Parkrun w Jeleniej Górze to zdecydowanie kameralne wydarzenie, choć decyduje o tym chyba brak wiedzy o takich spotkaniach, bo kłopotów z dojazdem i parkingiem nie ma, a sama trasa jest bardzo przyjemna. Zdecydowałem się na start, będąc na wyjeździe majówkowym, niecałe 30km od Jeleniej Góry. Mimo kameralnego charakteru biegu, impreza odbyła się już po raz 147, a ja miałem przyjemność uczestniczyć w piątym jeśli chodzi o frekwencję biegu, razem z 36-ma biegaczami. Wcześniej na tej trasie biegało około 20 osób, a w kilkudziesięciu biegach nawet poniżej dziesięciu osób. Trasa wyznaczona jest w Parku Norweskim i prowadzi szutrowymi alejkami oznaczonymi na stałe strzałkami parkrunowymi. Spotkanie odbywa się w pobliżu Pawilonu Norweskiego, a sam park usytuowany jest w okolicy Term Cieplickich i Parku Zdrojowego. Przyznam, że oczekiwałem biegu w gronie około 20 osób, ale podczas majówki na pomysł turystyki parkrunowej wpada wiele osób. Okazało się, że aż 15 biegaczy było po raz pierwszy w tej lokalizacji, a pierwsze trzy miejsca przypadły właśnie „przyjezdnym”. Wygrał Tomasz Mruk z Bydgoszczy, który przyjechał do Jeleniej Góry na rowerze … ze Szczecina, gdzie również wygrał parkrun tydzień wcześniej. Po biegu, razem z grupą znajomych z klubu „Czarne Stopy.SM” ruszyli na rowerach na dworzec, aby pociągiem już wrócić do Bydgoszczy. Drugie miejsce przypadło mi, choć walka była. No może była przez dwa z trzech okrążeń, bo potem udzielił mi się majówkowy nastrój. Tuż za nami na mecie zameldował się Jan Kubes z czeskiego Liberca, dla którego był to pierwszy bieg parkrun, a on sam mówił, że zamierza wprowadzić  parkruny do Czech, gdzie nie ma jeszcze ani jednej lokalizacji. Było to bardzo przyjemne spotkanie, bardzo polecam takie spontaniczne wypady na parkruny podczas urlopów.