Podejmując ten temat i odsłaniając pewne aspekty działalności schronisk, mieliśmy obawy o przebywające tam zwierzęta, a takźe chcieliśmy docenić olbrzymi wkład pracy wolontariuszy i ludzi wspomagających placówki. Spotkaliśmy się z otwartością i tylko pozorną szczerością.
Wbrew obiegowej opinii, do schronisk idą niemałe środki – od 1250 do 3100 za jednego psa. Wydaje się, źe taka kwota pozwala utrzymać zwierzę godnie aź do czasu jego adopcji – jednak w wielu przypadkach to się nie sprawdza. W kwietniu tego roku do Gazety Powiatowej zwrócili się wolontariusze (nr 14/315 2011 z 5 kwietnia) z prośbą o pomoc dla schroniska w Józefowie, które popada w długi. Poruszeni warunkami, w których przebywają zwierzęta, poprosili o wyjaśnienie plotek na temat schroniska i o nagłośnienie potrzeb, które nie mogą być zrealizowane z braku finansów. Niestety ci, którzy poświęcają swój czas i pomagają w schronisku, nie mogli liczyć na szczerość kierownictwa…
Na czym moźna zarobić?
Od kilku lat w Józefowie niewiele się zmienia. O wielu uchybieniach pisze Generalny Inspektor Weterynarii, który zarzuca swoim słuźbom brak odpowiedniego postępowania wobec kierownictwa schroniska i wymagania usunięcia problemów w odpowiednim terminie. Niewłaściwy stan pomieszczeń, w których są przeprowadzane zabiegi, zły stan boksów, nieutwardzenie terenu i niewłaściwie prowadzony wykaz zwierząt w schronisku to główne zarzuty GIW. Dokumentacja o eutanazjach prowadzona jest nieprawidłowo. Raport pokontrolny sugeruje, źe zabiegi mogą być prowadzone na zamówienie, jako sposób na pozbywanie się niewygodnych psów.
Gładkie kłamstwa
Urzędnicy pobliskich gmin twierdzą, źe brak współpracy z urzędami w powiecie to wynik zaniedbań i braku solidności ze strony kierownictwa schroniska. Kierowniczka z Józefowa przekonała nas, źe przyjmowanie wszystkich bezdomnych psów z okolicy i opieka nad tymi podrzucanymi do schroniska to główny powód kłopotów finansowych i zadłuźenia. Jedyną formą pomocy miały być dary w postaci karmy suchej i puszek przynoszonych przez miejscową ludność oraz akcje organizowane przez szkoły. Schronisko zarabia równieź poprzez pobieranie opłat za psy oddawane do adopcji. Są to kwoty trudne do oszacowania, poniewaź brak rzetelnych informacji na ten temat. Jak udało nam się ustalić, wahają się one od 30 do około 300 zł. Kierowniczka schroniska przyznaje, źe w ten sposób próbuje odzyskać pieniądze za leczenie.
Pieniądze z 7 gmin
Boźena Rajczak w rozmowie o kłopotach schroniska nie przyznała się do tego, źe ma podpisane umowy z innymi gminami. Do tej pory zapewniała Gazetę oraz wolontariuszy, źe ma podpisaną umowę jedynie z 2 gminami, co okazało się kłamstwem. Psy są przywoźone z Gminy Wieliszew i rejonów spoza powiatu legionowskiego. Udało nam się odnależć 7 gmin, które podpisywały umowy ze schroniskiem nie tylko na opiekę, ale równieź na wyłapywanie psów. Do Józefowa trafiają więc teź zwierzęta m.in. z Pomiechówka, Wieliszewa, Brochowa, Nowego Dworu Mazowieckiego, Łomianek i Zakroczymia. Gminy sąsiednich powiatów w róźnym stopniu sprawują kontrolę nad wydawanymi na to pieniędzmi. W niektórych akceptują faktury bez źadnej kontroli i wręcz odmawiają podania danych finansowych.
Urzędy w źaden sposób nie kontrolują teź procesów adopcyjnych, nie chcą dociekać co dzieje się ze zwierzętami za które zapłaciły, więc poprzestają na podliczeniu bilansu. Powołując się na ustawę o ochronie danych osobowych osób odwiedzających schroniska w celu adopcji, nie udzielają takich informacji. Nie mogą podwaźyć wpisów weterynarzy. Zastępca głównego lekarza weterynarii Krzysztof Jaźdźewski potwierdza, źe większość naduźyć powstaje w trakcie wyłapywania zwierząt i dostarczania ich do schroniska. – Gminy, które nie dopilnują tego procesu i nie kontrolują dokładnie ilości psów często płacą za fikcyjne łapanki czasem wielokrotne pobieranie pieniędzy za tego samego psa – mówi Jaźdźewski. Niektóre gminy, tak jak Gmina Łomianki, podpisały umowę ze schroniskiem w Józefowie równieź na wyłapywanie psów. Część gmin przetargi rozdzieliła na wyłapywanie i pobyt w schronisku. Rzecznik prasowy Sławomir Robakiewicz zapewnia, źe mimo tak duźej ilości psów z ich terenów, urząd ma wgląd do rejestru adopcji.
Naduźycia
Wzruszając się losem zwierząt pozostających w klatkach, liczmy pieniądze i wymagajmy. Pamiętajmy o paradoksie, który deformuje tę sferę działalności. Schroniska wg obecnego prawa istnieją nie po to, by opiekować się zwierzętami, ale źeby ochronić nas przed tymi, które jako bezdomne mogą nam zagrozić. To placówki, które mogą zarabiać na siebie, ale z powodu braku odpowiednich przepisów nie są w źaden sposób skutecznie kontrolowane. Ani gminy, którym zaleźy na pozbyciu się problemu, ani inspektoraty, których ustalenia nie są przestrzegane, nie wpływają na poprawę jakości źycia zwierząt. Dobrodziejstwem dla zwierząt jest praca wolontariuszy, którzy znajdują im nowe domy. Dlaczego kierowniczka schroniska i jednocześnie prezes fundacji zataja informacje na temat pozyskiwanych funduszy? Moźemy jedynie zadawać pytania i źądać odpowiedzi…
Iwona Wymazał