Dość długo nie wiadomo było, czy legionowska drużyna szczypiornistów przystąpi do meczu z Piotrkowianinem. Mecz jednak odbył się, mimo że obie drużyny grały w niekompletnych składach.
Kamil Ciok, Mikołaj Krekora, Antonio Pribanić, Paweł Gawęcki, Tomasz Mochocki oraz kontuzjowany Jakub Łucak (we wrześniowym spotkaniu z Zagłębiem) – tak wyglądała ławka nieobecnych po stronie legionowskiego klubu. W drużynie gości wystąpić nie mogli Marcin Schodkowski, Szymon Woynowski, Marcin Tórz, Adam Pacześny. Różnica polegała na tym, że trener Robert Lis miał na ławce zaledwie dwóch zmienników, a przecież nie w pełni dyspozycji był też Michał Prątnicki. Ławka zespołu gości była zdecydowanie dłuższa.
Walczyli, zadecydowały detale
Czym mógł zaskoczyć gości legionowski szkoleniowiec? Nie miał wielkiego manewru. Nie mógł pozwolić, by jego zespół grał szybkie akcje, bo kondycyjnie zespół nie wytrzymałby całego spotkania. Więcej pracy na kole miał Tomasz Kasprzak, który często operował w okolicach dziewiątego metra, biegając wzdłuż przerywanej linii. W obronie musiał grac najlepszy strzelec Superligi Witalij Titow. Do przerwy goście prowadzili sześcioma bramkami. Ta przewaga mogła być mniejsza, ale zabrakło skuteczności przy rzutach karnych, a jednej kontrze pogubili się zawodnicy KPR-u. Przez całą drugą połowę KPR walczył do końca, by odnieść korzystny rezultat. Zabrakło niewiele, bo w końcówce legionowscy szczypiorniści zmniejszyli różnicę do dwóch bramek. Ostatnie słowo należało do gości, którzy ostatecznie wygrali w Legionowie 33:30.
KPR RC Legionowo – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 30:33 (11:17)
KPR RC Legionowo: Stojković – Kasprzak – 7, Gumiński – 7, Titow – 6, Prątnicki – 4, Suliński – 3, Brinovec – 2, Ignasiak – 1, Kowalik.
Piotrkowianin Piotrków Trybunalski: Procho, Banisz – Iskra – 9, Makowiejew – 7, Góralski – 5, Nataj – 4, Mróz – 3, Swat – 2, Krawczenko – 2, Pożarek – 1, Surosz, Szczukocki.