Można powiedzieć, że głosowanie nad legionowskim budżetem na 2017 r. podobnie zresztą jak w zeszłym roku, przebiegło w duchu polityki globalnej i w atmosferze wielkich obaw przed zmianami wprowadzanymi przez siły rządzące w kraju.
Radni w rezultacie poparli prezydencki projekt budżetu na 2017r. Nie zaakceptowali go jedynie 2 opozycyjni radni, Leszek Smuniewski i Andrzej Kalinowski, zaś obecnie niezwiązany już z żadnym z klubów działających w legionowskiej radzie radny Józef Dziedzic wstrzymał się od głosu. Tegoroczny budżet zyskał pełną akceptację wszystkich radnych zrzeszonych w klubach „Porozumienie Prezydenckie” i „Nasze Legionowo”.
Za mało inwestycji!?
– Budżet jest asekurancki, wręcz regresywny. Jeśli chodzi o inwestycje, to mamy do czynienia ze stagnacją. Inwestycyjnie dokument ten jest leniwy wręcz pasywny z zauważalnym niepokojącym trendem wzrostu kosztów administracji w naszym mieście. I co mnie najbardziej boli, obywatelsko obojętny. Dlatego nie będę głosował za uchwaleniem tego budżetu – tak uzasadniał swoje opozycyjne stanowisko względem najważniejszego dokumentu w mieście radny Leszek Smuniewski. – Patrząc na legionowski budżet pod kątem inwestycji, rok 2017 nie jest rokiem wyborczym, zaś kalendarz wyborczy jest pusty – dodał następnie. – Ja nie byłbym taki pewien, że rok 2017 będzie rokiem bez wyborów – ripostował mu prezydent Roman Smogorzewski, tłumacząc zarazem, że wiele miejskich inwestycji np. budowa basenu na Piaskach, ze względu na niekorzystne przepisy dotyczące możliwości odliczenia podatku VAT przez samorządy, celowo przeniesionych zostało do miejskich spółek. – Ten budżet jest przede wszystkim odpowiedzialny i realny. My nie możemy wydrukować sobie więcej pieniędzy. On nie może być przeinwestowany. Zapewnia spokojne i bezpieczne funkcjonowanie gminy miejskiej Legionowo w 2017r. – przekonywał legionowskich radnych prezydent.
Podwyżki dla urzędników
Oprócz zbyt niskiej inwestycyjności radny Smuniewski wytknął władzom ujęte w tegorocznym budżecie podwyżki dla urzędników z miejskiego ratusza. – Z punktu widzenia konsumpcji tego budżetu niepokój może budzić wzrost wydatków na administrację publiczną. Podwyżki płac obejmą głównie urzędników zatrudnionych w legionowskim ratuszu. Należne im podwyżki będą kilkukrotnie wyższe od tych zaplanowanych dla pracowników administracyjnych pracujących w legionowskiej oświacie – dziwił się radny. – Pieniądze na podwyżki dla urzędników z ratusza zaplanowane są na poziomie ok. 3 proc., czyli na takim samym jak dla pracowników administracyjnych i obsługujących legionowską oświatę – wyjaśniał mu prezydent Roman Smogorzewski.
Brakuje chętnych na wymianę pieców?
Kolejną zapalną kwestią okazały się zbyt niskie fundusze zabezpieczone w tegorocznym budżecie na walkę z legionowskim smogiem, a dokładnie na dotacje udzielane legionowianom na wymianę pieców z węglowych na gazowe. – Kolejny niezrozumiały dla mnie ruch dotyczy ochrony środowiska, głównie zaś ochrony jakości powietrza. W budżecie na 2017r. na wymianę pieców zabezpieczyliśmy tylko 200 tys. zł, czyli o jedną czwartą mniej, niż wydaliśmy na ten cel w tym roku. Takich kotłów do wymiany mamy jeszcze ok. 1,4 tys. – zauważył radny Leszek Smuniewski. – Nie ma sesji, żebyśmy budżetu nie zmieniali. Chcę tu jasno i wyraźnie powiedzieć, że nie zabraknie pieniędzy na wymianę pieców. Żaden legionowianin nie odejdzie bez dotacji na wymianę pieca węglowego na piec gazowy – słownie zapewniał radnego prezydent Roman Smogorzewski. – Nie mamy sposobu w obecnym ustawodawstwie i w obecnej rzeczywistości, żeby zmusić mieszkańców do wymiany pieców. To państwo polskie powinno się zastanowić, co zrobić, żeby ten gaz był tańszy. Co roku do budżetu wpływają pieniądze za wycinkę drzew. Te pieniądze chętnie przeznaczymy na ten cel. Diagnozowanie, czy też informowanie legionowian o jakości powietrza, na pewno jakości tego powietrza nie poprawi. Od tego powietrza nie da się uciec – tłumaczył następnie. – To są mgliste obietnice! W budżecie powinny być zabezpieczone pieniądze, a nie słowne obietnice ich wygospodarowania – upierał się radny Smuniewski.
Ochłapy dla legionowian?
Radny Leszek Smuniewski ubolewał, że mimo złożenia odpowiedniego wniosku inwestycyjnego, z legionowskiego budżetu nie wydzielono tzw. budżetu obywatelskiego. – Autorzy budżetu po raz kolejny nie pochylili się nad wnioskiem stworzenia w Legionowie 1 mln zł budżetu obywatelskiego. W zeszłym roku, prezydent Smogorzewski nazwał tego rodzaju budżet ochłapem dla mieszkańców. Zamiast tego rozwiązania wprowadzono do budżetu pół miliona złotych na inicjatywy lokalne – powiedział na budżetowej miejskiej sesji (28 grudnia 2016r.) Tymczasem, zdaniem prezydenta Romana Smogorzewskiego, korzystniejszą alternatywą dla budżetu obywatelskiego jest realizowana od dłuższego czasu przez Legionowo tzw. inicjatywa lokalna. – Inicjatywy lokalne są rodzajem budżetu obywatelskiego. Są formą o wiele bardziej partycypacyjną. Dzisiaj jest to pół miliona złotych. Ale jeśli aktywność mieszkańców i radnych będzie w tym zakresie wyższa, znajdziemy na ten cel nie milion złotych, ale nawet i 1,5 albo 2 miliony złotych – znów jedynie ustnie zapewnił opozycyjnego radnego.
Strach ma wielkie oczy?
Cała sesyjna dyskusja budżetowa toczyła się w duchu polityki globalnej i poniekąd w atmosferze wielkich obaw przed zmianami wprowadzanymi przez siły rządzące w kraju. Chodziło tu głównie o ryzyko utraty części dochodów przez legionowski samorząd związane ze zwiększeniem kwoty wolnej od podatku. – Myśmy budując ten budżet słyszeli w mediach, że kwota wolna od podatku w 2017r. pozostaje niezmieniona. Pragnę przypomnieć, że blisko jedna trzecia wpływów do budżetu to pieniądze z pitu, w którym kwota wolna od podatku odgrywa główną rolę. Pojawił się projekt podniesienia tej kwoty, ale my nie wiemy, jakie skutki finansowe dla nas niesie. Jest on na tyle skomplikowany, że nie da się na ten moment założyć pewnych rzeczy. Nie jestem w stanie odpowiedzieć, ile milionów złotych mniej ze względu na podniesienie kwoty wolnej od podatku wpłynie do legionowskiego budżetu. Nie wiem też, jak wzrost płacy minimalnej oraz spadające bezrobocie wpłynie na wzrost udziału gminy w podatku dochodowym od osób fizycznych. Co miesiąc będziemy musieli uważnie patrzeć, jak nam ten pit do budżetu spływa i co miesiąc będziemy musieli dokonywać korekty – tłumaczył radnym prezydent Roman Smogorzewski. – Tak w budżecie w 2016r., jak i w tym na 2017r. dochody z pitu kształtują się na podobnym poziomie. Więc niech prezydent nie uprawia takiego czarnowidztwa – zauważył tymczasem radny Andrzej Kalinowski z „Prawa i Sprawiedliwości”.
Totalna opozycja kontra totalna koalicja
Na grudniowej sesji legionowscy radni komentowali budżet miasta na 2017r. przez blisko 2 godziny. Rzecz jasna, nie obyło się bez kilku uszczypliwości. – Nasza totalna opozycja krytykuje wszystko po kolei i w zależności od tego, jak się układa inwestycje w budżecie, to powód do krytyki zawsze się znajdzie. Doskonale pamiętam te czasy, kiedy realizowaliśmy bardzo dużo inwestycji, kiedy pozyskiwaliśmy ogromne środki unijne, nasza opozycja totalna, jaką mamy w Legionowie, krzyczała, czy będzie nas stać na ich utrzymanie – dodał do pieca prezydencki radny Marcin Smogorzewski. – Chciałbym w imieniu tej totalnej opozycji przeprosić za ten napastliwy ton, jakże hałaśliwy i tę hałaśliwą dyskusję zupełnie pozbawioną merytorycznych podstaw, tę skromną, jakże subtelną i broń boże nie totalitarną koalicję, jaką mamy w Legionowie – oburzył się radny Leszek Smuniewski. – Jako koalicja totalna nie możemy pozwolić na to, aby opozycja totalna miała ostatni głos. Nigdy nikomu nie zabraliśmy głosu, nie przerwaliśmy dyskusji, nie zmusiliśmy do okupacji naszego przewodniczącego – chwalił się radny, który chwilę wcześniej dolał oliwy do tego legionowskiego ognia…