- To event minęło.
Rozmowa o słowach. Antoni Kawczyński
13 stycznia 2017 o 19:00 - 21:00
Wydarzenie Nawigacja
Trudno jest być literatem umierającego świata. Jeszcze trudniej zaświadczać o tym, że „pieśń ujdzie cało”; najtrudniej zaś – pieśnią własną.
Mimo tych trudności Antoni Kawczyński – który nie obraża się wcale za powyższe określenie, bo ma świadomość bycia anachronicznym – próbuje ujść cało wraz ze swoją pieśnią z wielorakich opresji współczesności. Pieśń jego z założenia jest prozaiczna i prozatorska. Poezję – lirykę – docenia, ale na marginesie literatury; dla niego jądrem pisarskiej wypowiedzi jest proza, lecz nie każda. Wynosi pod niebiosa klasyków francuskiej powieści dziewiętnastowiecznej, szczególnie Flauberta (za Panią Bovary), docenia stylistyczne osiągnięcia Faulknera, nie stroni od Satre`a Dróg wolności. Ale generalnie stawia światu przedstawionemu pewną zobiektywizowaną w swym subiektywnym oglądzie granicę – nie wnika w literackie osiągnięcia opiewane przez tłumy i krytyków po II wojnie światowej.
Ten dystans Antoniego od współczesności (nie mówiąc już o modnej „ponowoczesności”) jest głęboko uzasadniony i nieprzypadkowy. Chroni się on w swojej ekskluzywnej niszy protestując przeciwko literackiej tandecie sprzedawanej w pod-rzędnych hotelach kurortów jako część wszędobylskiej w kulturze dzisiejszej oferty „all inclusive”; chroni się przed natłokiem zbędnych i podejrzanych konceptów pseudo-literackich w świecie znanym i uznanym, wśród dzieł dostojnych wiekiem i konstrukcją; chroni się w swojej dobrze uzasadnionej koncepcji „klasyczności”, aby dać odpór domorosłym „romantykom” każdej doby, gotowym zawładnąć Parnasem sławy nawet za cenę publikowanego bezsensu.
Nie jestem piewcą współczesności – szczególnie oferowanego przez nią nadmiaru wszelkich dóbr, głównie tzw. dóbr kultury – ale nie jestem też piewcą talentu literackiego Antoniego Kawczyńskiego. Mam ogromny dystans do jego prozatorskich miniatur, jeszcze większy do prób zaczerpnięcia przezeń „głębszego” oddechu narratorskiego. Cenię go niezwykle jako skrupulatnego, rzetelnego i posiadającego niesamowitą źródłową wiedzę recenzenta wydarzeń kulturalnych, nawet jeśli są to osądy dla MOK-u nieprzychylne. Jego sprawozdania o koncertach muzyki klasycznej – choćby w Salonie Artystycznym MOK – są nieocenionymi dokumentami opisującymi kulturalną aktywność naszej miejskiej wspólnoty. Pomimo uznanej przez szeroką publiczność „wielowymiarowości” kultury, szczególnie sztuki, Antoni broni przegranych dziś już pozycji, ogłaszając się koneserem zaprzepaszczonych spraw i idei, próbując stworzyć – obronić – kanon przeciwko dowolności, źródło przeciw rozlewiskom, kroplę przeciwko powodzi. Po pierwszej zatem Rozmowie o Słowach czeka nas spotkanie z zupełnie odmiennym światem doznań i uprzedzeń, wrażeń i uzurpacji, kanonu i rewolty. Warto spróbować. Bo zawsze warto rozmawiać o tym, co napisano.
Robert Żebrowski