Nad Polską znów rozciąga się wyż, a dla nas oznacza to nie tylko spadek temperatury, ale także znów wzrost stężenia zanieczyszczeń w powietrzu. Wczoraj o godzinie 22:00 w Legionowie stężenie PM 2,5 zaczęło przekraczać 200 µg/m3, osiągając o godz. 1:00 275,5 µg/m3.
Prognozy nie są optymistyczne. Wyż ma utrzymywać się przez najbliższe dni, nie zanosi się na silniejsze podmuchy wiatru, które rozdmuchałyby gromadzące się nad nami zanieczyszczenia. Zapowiada się więc, że znów smog zacznie gęstnieć i znów najprawdopodobniej pojawią się komunikaty o tym, by unikać wychodzenia z domu. Problem jednak w tym, że i tam nie jesteśmy bezpieczni.
Badanie Politechniki
O tym, że zanieczyszczenie powietrza w naszych mieszkaniach nie odbiega bardzo od tego, co dzieje się na ulicach, pisaliśmy już 8 stycznia (TUTAJ). Porównaliśmy wtedy 2 filtry, które zamontowane były w urządzeniach do pomiaru zanieczyszczeń powietrza. Zainstalowała je Politechnika Warszawska w jednym z domów jednorodzinnych w centrum Legionowa. Jedno urządzenie mierzyło zanieczyszczenia na zewnątrz budynku, drugie wewnątrz domu. Oba filtry po 4 dniach pomiaru były czarne (przed badaniem białe). Na szczegółowe informacje, co osadziło się na filtrach, musimy jednak jeszcze poczekać, ponieważ próbki przesłane zostały do laboratorium w Zabrzu.
Amatorskie porównanie
W międzyczasie Maciej Rys, jeden z członków Smogathonu (organizacji, która walczy z zanieczyszczeniami powietrza za pomocą technologii), przeprowadził podobne badania sprzętem, którym sam dysponował. Czujnikiem Airly mierzył zanieczyszczenia na zewnątrz budynku, a Laser Egg w korytarzu mieszkania, z dala od okien, żeby sprawdzić, jak szybko zanieczyszczenia przenikają do środka. Ponieważ nie dysponował on profesjonalną stacją pomiaru, dokonał najpierw porównania między wynikami jego sprzętu a tymi zanotowanymi przez profesjonalną stacją pomiaru, jaką dysponuje WIOŚ. Po porównaniu wyników odnotował korelację na poziomie 92%. Porównał także wyniki sprzętu Airly (do pomiaru na zewnątrz) z Laser Egg (do pomiaru wewnątrz budynku). Tutaj korelacja wyniosła 95% i na takie rozbieżności wziął poprawkę w ostatecznym podsumowaniu.
Nie ma ucieczki przed smogiem
Po przeanalizowaniu wyników jego badania, można dojść do wniosku, że komunikaty o tym, by podczas przekroczenia norm stężenia zanieczyszczeń pozostawać w domu, są bezzasadne. – Średnio 77% PM10 przenika do naszych mieszkań – analizuje wyniki Maciej Rys. Z kolei tego groźniejszego dla naszego zdrowia pyłu o mniejszych cząsteczkach, PM2,5, w ciągu 1 godziny przedostaje się średnio aż 63%. Ze szczegółową analizą można zapoznać się TUTAJ.
Jak się uchronić?
Ponieważ 4 ściany okazują się marną ochroną przed smogiem, możemy spróbować inne rozwiązania. Możemy zainstalować w domu rekuperację z dobrej jakości filtrami, możemy chodzić w masce przeciwpyłowej (pisaliśmy TUTAJ), możemy też kupić specjalny filtr powietrza do domu. Powyższe rozwiązania albo są drogie, albo mało komfortowe. Możemy też spróbować całkiem naturalną, estetyczną i stosunkowo niedrogą metodę. Okazuje się bowiem, że kwiaty doniczkowe także mogą spełniać funkcję filtrów powietrza w naszych domach. Naukowcy opublikowali ostatnio listę roślin, które najskuteczniej oczyszczają nasze powietrze z różnych zanieczyszczeń, są to: chryzantemy, dracena, sansewiera, bluszcz, gerbera, rapis wyniosły, liriope szafirkowata, antrium, epipremnum, fikus, paprotki, zielistka. Warto więc dodać zieleni do naszych pomieszczeń.