Rozmawiamy z Arkadiuszem Sygułą, radnym obecnej Rady Gminy Jabłonna, byłym wicewójtem i przewodniczącym komisji oświaty. Arkadiusz Syguła urodził się w roku 1954.
Pochodzi z Warszawy, ale z gminą Jabłonna – jak mówi – związany jest od 1956 roku. Tutaj poznał także swoją żonę. Pierwszą kadencję w radzie gminy rozpoczął w roku 1998. W ostatniej kadencji do rady powrócił po ośmioletniej przerwie.
Za nami już połowa kadencji. Jakie działania w radzie gminy może uznać pan za sukcesy? Co udało się panu zmienić?
Myślę, że największym sukcesem jest funkcjonowanie szkół. Szkoły – mimo że nie zgadzam się z panem wójtem – uważam, że są zadbane. To są szkoły, którymi można się na zewnątrz szczycić, mamy m.in. najlepsze komputery. Te szkoły mamy doprowadzone do naprawdę wysokiego poziomu. Myślę, że sukcesem jest także komisja oświaty, w której działają ludzie chcący coś zmienić. Dużym plusem jest również to, że jakoś udało się zrobić po 30 latach ulicę Leśną, gdzie położyliśmy nakładkę asfaltową. Małym sukcesem jest też wyremontowanie Pomnika Powstańca Styczniowego. Pomnika, który znajduje się na cmentarzu w Chotomowie. To jest naprawdę stary cmentarz. Zastanawiamy się nad stworzeniem komitetu, który remontowałby te zabytki. To dla mnie i dla mojej żony bardzo ważna sprawa. To nasz cel. Udało mi się przekonać w tej sprawie wójta. W tym roku wyremontujemy drugi pomnik. Sukcesem jest oświetlanie ulic, bo przez wycieczki dzików ludzie boją się wychodzić wieczorami. Myślę, że oświetlenie założymy również w rejonie ulicy Żeligowskiego. Wielkim sukcesem jest też dążenie do wykonania i wykonanie chodnika przy ulicy Chotomowskiej po stronie szkoły. Ciągłe kontrole przy tych pracach się opłacały.
Współpracę z wójtem Jarosławem Chodorskim również uważa pan za swój sukces?
Nie. Współpracę z wójtem uważam za porażkę. Na początku chciałem współpracować. Zresztą niektórzy radni mieli mi to za złe. Z panem wójtem nie da się jednak działać wspólnie. Myślę, że jego głównym nauczycielem – nawet u was w gazecie się na niego powoływał – był Goebbels. Przykro mi, ja nie jestem fanem tego człowieka.
Do wyborów jeszcze dwa lata. Czy wyłania się już na horyzoncie jakiś kandydat, który mógłby zastąpić obecnego wójta? Może pan?
Nie, ja nie. Ja jestem radnym trzecią kadencję. Byłem również wicewójtem, a także jedną z tych osób, które „podziękowały” wójtowi Łubie. Przejęliśmy gminę praktycznie bez pieniędzy. Będąc wicewójtem trzeba się zaangażować. Ja o 7:00 byłem w pracy. Pierwsze co robiłem, to jechałem na budowę. Od marca do 15 sierpnia oddana była szkoła. Mnie dziwi to, że jest tutaj wicewójt, który na budowie nie był, który nie wie, co się tutaj dzieje. Kiedy występujemy jako gmina o pieniądze zewnętrzne to okazuje się, że ich nie dostajemy, bo wnioski są źle napisane. Firmy zewnętrzne robią już wszystko za urzędników. Pan wicewójt tylko podstawia liczby. I dlatego chyba ostatnio dostał podwyżkę ponad 1.200 zł. Teraz zarabia 11 tysięcy. Mnie to boli i może to boleć. Ludzie nie widzą, że ich pieniądze są marnowane.
To jest jakiś godny następca czy go nie ma?
Myślę, że tak i to na pewno nie będę ja.
Co pan sądzi o przebudowie ulicy Piusa w Chotomowie. Czy to prawda, że drogę powiatową będzie remontowała gmina? Dlaczego?
Dla mnie gmina w tym przypadku popełniła potężny błąd. Jest to skandaliczne. To jest najgorsza droga w powiecie. Jedzie się nią jak po rampie w Chotomowie. Pierwszy i podstawowy błąd gminy to brak rozmów ze starostą w tej sprawie. Droga jest powiatowa, a my tam robimy wodociąg. Tam w przetargu jest zapis, że wykonawca musi odtworzyć drogę. Odtworzenie odtworzeniem. Starostwo miało to robić z poprawą chodników. Jak powiat zobaczył, że gmina się tym zajęła to ja się nie dziwię, że się wycofali.
Wśród kolegów uznawany jest pan podobno za osobę pracowitą. Raczej nie opuszcza pan posiedzeń komisji, sesji. Czy opłaca się poświęcać dużą część swojego życia na działalność w samorządzie?
Nieraz mam dość, szczególnie moja żona ma dość, bo część życia spędzam w gminie, ale dzięki temu jestem osobą najlepiej poinformowaną. Na pewno trzeba to lubić, a ja to lubię.
Mówi się, że gmina Jabłonna jest podzielona, wręcz skłócona. Nie lepiej się zjednoczyć dla dobra mieszkańców?
Radni nie są skłóceni. Jeżeli 11 z 15 ludzi zabiera panu wójtowi pensję, to kto jest z kim skłócony?
A co z mieszkańcami? Ma pan z nimi dobry kontakt? Dzwonią, piszą, przychodzą?
Bardzo dużo ludzi przychodzi do mnie, bardzo dużo ludzi ze mną rozmawia. Wydaje się, że mam z nimi dobry kontakt i staram się im pomóc.
Swego czasu sprawą szeroko komentowaną była sprawa ośrodka zdrowia w Jabłonnie. Ówczesny dyrektor odszedł ze stanowiska, gdyż jak twierdził, gmina nie udzielała mu koniecznego wsparcia. Teraz dyrekcja się zmieniła czy problem zniknął?
Tutaj, w naszym ośrodku zdrowia wszystko zawsze było „na gwizdek”. Doktor Jacek Jakimiak prowadził go przez 32 lata. Było naprawdę dobrze, ale faktycznie nie miał on wsparcia ze strony wójta. W zeszłym roku dyrektor chciał dać nagrody swoim pracownikom i dał. Wójt dyrektorowi jednak dał tyle, ile dyrektor temu, który tam sprząta.
A czy to w porządku, że pan były dyrektor ośrodka zasiadał w komisji, która będzie wyłaniała jego następcę?
Ustawodawca takiej możliwości nie wykluczył. To jest lekarz, dostał głosy. Został wybrany głosami radnych. Wzbudził więc w nas większe zaufanie niż kandydat przedstawiony przez wójta.
Proszę jeszcze powiedzieć, jakie ma pan plany na kolejne dwa lata kadencji?
Chcę wyremontować przede wszystkim ulicę Sosnową, od ulicy Pięknej. Ludzie czekają tam na drogę około 30 lat i jeżdżą po dołach. Chcemy także dalej rozwijać wodociąg i kanalizację, bo z tym naprawdę jesteśmy w tyle. To jest podstawa, by taka miejscowość jak Chotomów wreszcie była zwodociągowana.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.