Postawienie namiotu cyrkowego trwa 2 godziny z 15-minutową przerwą na śniadanie. Dobra organizacja jest w tym przedsięwzięciu podstawą sukcesu.
Aktor cyrkowy – tak nazywa się obecnie zawód wykonywany przez nielicznych artystów, którzy są zatrudniani w Cyrku „Arlekin”, który odwiedził Legionowo w niedzielę 26 czerwca. Jedyne przedstawienie, które mieliśmy okazję obejrzeć, odbyło się o godzinie 16.00 i trwało około dwóch godzin. Od wczesnych godzin rannych trwała krzątanina przy stawianiu namiotu, zwykłych staraniach o wygodę zwierząt oraz ludzi.
Jak zorganizować ten biznes
Tydzień przed przyjazdem cyrku zwykle do miasta przyjeźdźa ekipa, która załatwia sprawy dotyczące pozwoleń, opłat i wszelkich potrzebnych dokumentów. Potem na wyznaczone miejsce docierają wozy transportowe oraz prywatne. Namiot powstaje w rekordowym tempie, źeby artyści za kilka godzin mogli zaprezentować swoje umiejętności mieszkańcom miasta. – Cyrk to jest przedsiębiorstwo – opowiada jeden z aktorów cyrkowych – Musi działać sprawnie, bo od jej organizacji zaleźy powodzenie. Kaźdy tutaj wie za co odpowiada.
Rodzina
Dyrektorzy Cyrku Krzysztof Mazur i Julian Madej są właścicielami firmy od 1998 roku. Obaj są absolwentami Szkoły Cyrkowej w Julinku i występowali na arenie cyrkowej. Obecnie sami zatrudniają artystów i spełniają swoje marzenia, kontynuując tradycje cyrku. Pracuje z nimi ok 40 ludzi, wśród nich artyści oraz ekipa techniczna. – Cyrk to jedna wielka rodzina – usłyszałam za kulisami podczas przygotowania występu. Często zmieniają program i kostiumy, gdyź jak sami twierdzą, grają dla równieź dla siebie. – Nie moźna powtarzać tego samego w kółko, poniewaź artysta się wypala, a my wybraliśmy ten zawód przez pasję – mówi jeden z artystów. A jest przed kim występować, bo jednorazowo na widowni mieści się 800-1000 osób.
Zawód umiera?
Cyrkowiec to trudny zawód, poniewaź nie ma juź szkoły, która przygotowywałaby kandydatów do tej pracy. Duźa konkurencja ze strony znakomitych artystów krajów Europy Wschodniej spowodowała, źe polscy aktorzy nie mogli juź starać się o wyźsze wynagrodzenia. To zawód sezonowy – praca jest tylko od marca do listopada, w następnym roku znów trzeba starać się o angaź. Zanika równieź tradycja podróźowania całych rodzin. Za samochodami technicznymi podąźają prywatne przyczepy kempingowe, które zapewniają prywatność oraz wygodę.
Nietypowi podróźni
Wraz z cyrkiem podróźują zwierzęta. – Od szczeniaka podróźuje ze mną i z cyrkiem dalmatyńczyk – mówi clown Picaro. – Jestem związany z cyrkiem od dawna. W szkole cyrkowej poznałem swoją źonę i tak zaczęła się moja pasja, która trwa do dziś. Dziś rodzina – źona i dwójka małych dzieci została w domu, natomiast tato wrócił do pracy. W podobny sposób radzą sobie pozostali artyści. Jedni pozostawili rodziny w domach, inni podróźują razem. Małźeństwo, które opiekuje się węźami, lekarz weterynarii a jednocześnie piękna egzotyczna tancerka wraz z męźem – mistrzem efektownych pokazów na „kołach śmierci”, tworzy Duet Türk. Towarzyszą im 4 węźe oraz króliki. Konie, kozy, muflony i lamy to podróźni, którymi opiekuje się Michał Sikora. Musi zapewnić im karmę, utrzymać w dobrej kondycji oraz prowadzić tresurę. W czasie wakacji do pana Michała przyjechał wnuk, który chętnie pomaga przy zwierzętach.
Przed spektaklem
Pół godziny przed przedstawieniem na zapleczu trwają gorączkowe przygotowania. Kaźdy z artystów ma tu swoje miejsce na potrzebne rekwizyty. Po prawej stronie stoi trampolina, po lewej kosze z węźami i przybory clowna. Przy wejściu wielki Ogr i Kubuś Puchatek przygotowują się do załoźenia kostiumów. Kaźdy zna swój czas i kolejność występu. Pięć minut przed rozpoczęciem zaglądają na widownię równie ciekawi, co gromadzący się na ławkach widzowie.
Przedstawienie
Kolejne występy są nagradzane gromkimi brawami. Pokaz akrobatyczny na batucie w wykonaniu Waldka i Pawła, występ Duetu Türk, akrobacje napowietrzne Władimira dostarczają wiele emocji. Podczas zmian dekoracji widownię bawi clown Picaro. Próbuje wciągnąć do zabawy dzieci i dorosłych. – To wielka sztuka zachęcić do występu kogoś zupełnie nieznanego – mówi mi aktor przed występem. – Ludzie, którzy wybierają się na kabaret, sztukę teatralną, mają określone oczekiwania i gusta. Do cyrku przychodzą rodzice, dziadkowie i dzieci. Trudno zaspokoić wymagania wszystkich. Czasem clown musi improwizować, dostosowując grę do widowni. Śmieszą nadal stare i klasyczne numery, typowe dla charakteru postaci, a Clown nadal jest postacią najbardziej lubianą. Bez niego nie byłoby cyrku, czekają na niego dzieci. Clown Picaro potrafi oczarować babcię, rozśmieszyć dorosłego męźczyznę i rozbawić maluchy.
Zanikająca tradycja
Kiedyś cyrk był przedsiębiorstwem państwowym. Z góry wiadomo było gdzie zawita, poniewaź ustalał to cykl 8-letnich wojaźy. Cyrki nie musiały ze sobą konkurować, plan – choć narzucony – był sprawiedliwy. Teraz jest inaczej, prywatyzacja firm spowodowała walkę na rynku i cyrk musi sprawdzać konkurencję, walczyć o nowe tereny. Cyrk cyrkowi nie jest równy. Mają róźne programy, gorsze lub lepsze, a wszystko zaleźy od artystów zatrudnionych przez dyrektora. Legionowianie gorąco oklaskiwali przedstawienie. W przerwie maluchy miały okazję na pamiątkowe zdjęcie z węźem, szopem czy przejaźdźkę na kucyku.
Ledwo wszyscy widzowie poźegnali arenę, a juź do pracy przystąpiła ekipa techniczna. Po kilku chwilach niewiele pozostało z cyrkowego namiotu. Targowisko legionowskie znów pozostanie puste. Cyrk jedzie do Ursusa i Piastowa. Przedstawienie musi trwać. Magia cyrku będzie trwać w dziecięcych wspomnieniach.
Iwona Wymazał