W Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej (GOPS) w Jabłonnie panuje bałagan w dokumentach, a podopieczni są pozbawieni właściwej opieki pielęgniarskiej. Takie zarzuty można było usłyszeć podczas ostatniej komisji spraw społecznych, a odpowiedzieć na nie nie potrafiła dyrektor jednostki.
Kiedy jedna z opiekunek pracujących w GOPS w Jabłonnie straciła zatrudnienie, mogło się wydawać, że sprawa nie odbije się szerszym echem, bo to tylko jedna osoba. Jednak szybko okazało się, że podopieczni zwolnionej Bożeny Stolarczyk pozbawieni zostali właściwej opieki. Argumentem, dla którego nie chciano przedłużyć z nią umowy o pracę, był fakt, że pozostałe opiekunki pracują na umowę zlecenie.
Zostali bez opieki
Skutkiem redukcji etatu jest brak opieki dla trójki podopiecznych, którzy wymagają specjalnego traktowania. Dwie z tych osób nie opuszczają swoich domów, a trzecia, chora na stwardnienie rozsiane, porusza się tylko na wózku. – Kogoś zabrali i mają wszystko w d… Potem oni się dziwią takiej sytuacji, jak była w Makowie Mazowieckim, że ktoś idzie i podpala GOPS. Po pani Bożence przyprowadzono mi jakąś panią, ręce trzęsące i na drugi dzień już nie przyszła. To są brane takie osoby, które idą do kogoś, by podać szklankę wody, czy pozamiatać i na tym się kończy cała sprawa. Mój maż jest podłączony pod respirator, to jest opieka 24 godziny na dobę. Ja nie mogę nic załatwić. Od pół roku śpię jak bezdomna, czasem nawet się już nie przebieram, bo jestem tak zmęczona. Kładę się w nocy o 2, i o 4 wstaję, bo trzeba go odsysać. Mnie się już żyć nie chce, dla nas już słońce zaszło – mówi Jolanta Brodzińska mieszkanka Bożej Woli. Do tej pory pani Jolanta miała przydzieloną opiekunkę dwa razy w tygodniu na 4 godziny. Jak twierdzi, to nie było wiele, ale wystarczało, by załatwić sprawy w urzędach, kupić leki. Podczas komisji spraw społecznych Joanna Grabiec, kierownik GOPS, wyjaśniała naszemu dziennikarzowi, że została tam skierowana kolejna osoba, która powinna sprostać zadaniom, przy tak chorym człowieku – pielęgniarka z 40 letnim stażem. Ponadto oddelegowany pracownik jednak nie jest w stanie w pełni pomagać przy rehabilitacji mężczyzny, którego trzeba podnieść, posadzić, gdyż sama porusza się o kulach.
Interweniowali u radnych
21 kwietnia na komisji spraw społecznych pojawiła się pani Bożena z Joanną Groncką, swoją dotychczasową podopieczną, chorą na stwardnienie rozsiane, oraz jej rehabilitantką Anetą Senkowską. Panie miały kilka pytań do kierownik GOPS, na które ta nie potrafiła lub nie chciała odpowiedzieć. Nie udało się wyjaśnić między innymi, dlaczego decyzje o przyznaniu godzin pracy opiekunki dla podopiecznych były podpisywane z późniejszą datą niż okres ich obowiązywania. Dlaczego takie decyzje dostarczane były podopiecznym ze znacznym, nawet kilkumiesięcznym opóźnieniem. – Decyzja wchodzi w życie pierwszego stycznia, wydana jest 29 stycznia, a dostarczona kwartał później. Zdarzyło się też, że decyzją która przyszła dwa miesiące później pani miała przyznane pięć godzin opieki, a była wykonywana wcześniejsza decyzja trzy godziny, czyli pani była pozbawiona tego co jej się należało – mówiła Aneta Senkowska. Niestety Joanna Grabiec nie potrafiła wyjaśnić, jak do tego doszło, chociaż formalnie to właśnie ona wydaje decyzje o przyznaniu opieki. Pamiętała jednak, że w dniu komisji pojawiła się u pani Joanny opiekunka. Problem polegał na tym, że formalnie ta pani nie była opiekunką, bo nie była pracownikiem GOPS, o czym również pani kierownik nie wiedziała. Niedociągnięcia tłumaczyła krótkim stażem na tym stanowisku. – Ja nie jestem w stanie przyjść do pracy i od razu zająć się wszystkim. Po kolei się tym zajmuję. W tamtym roku projektem 500 + i remontem, w tym roku zajmujemy się usługami opiekuńczymi. Wszystko naraz? – pytała retorycznie Joanna Grabiec. Chyba jednak trzeba by wszystkim naraz, bo chorzy i potrzebujący nie będą czekać rok. Zwyczajnie mogą nie dożyć. Jak wskazywała rehabilitantka Joanny Gronckiej, stan jej podopiecznej wyraźnie się pogorszył w ciągu miesiąca kiedy pozostawała bez opieki. Przy takich chorobach jak SM bardzo ważna jest sprawa komfortu psychicznego, którego w tak niestabilnej sytuacji brakuje. Niestety tego miesiąca nie da się już odzyskać.
Jak umowa to dla wszystkich
Dlaczego w takiej sytuacji zrezygnowano z usług doświadczonej opiekunki, mającej bardzo dobry kontakt z podopiecznymi i znającej ich potrzeby? Pani Grabiec cały czas podkreślała, że chodzi o umowę o pracę, na której dotychczas pracowała i chciała nadal Bożena Stolarczyk. Uważała, że jest to nieuzasadnione, skoro inne opiekunki wykonują swoje obowiązki w oparciu o umowę zlecenie. Wydaje się to dziwne, zwłaszcza że umowa o pracę była już zawierana z panią Bożeną trzy razy a radni podczas ostatniej sesji Rady Gminy przesunęli na GOPS dodatkowe 287 000 zł.
Joanna Grabiec podkreślała jednak, że to ona decyduje o doborze personelu. Nie można się z tym nie zgodzić, jednak nie pozbywa się pracownika, w sytuacji kiedy cierpią na tym osoby ciężko chore i ich bliscy. – Nie może być takiej sytuacji, że nie będzie opiekunki. Zobowiązaliśmy komisję rewizyjną, żeby zajęła się sprawą tych nieścisłości. My jako rada chcielibyśmy, by pani kierownik dopilnowała, aby te osoby, które miały świadczone usługi, miały je świadczone nadal. Chcielibyśmy, by świadczyła je pani, która robiła to do tej pory, bo podopieczni są zadowoleni – mówiła Teresa Gałecka, przewodnicząca komisji spraw społecznych.
Jeszcze jeden miesiąc
Joanna Grabiec zadeklarowała, że przygotuje na komisję zaplanowaną w maju odpowiednie zestawienie pokazujące koszty zatrudnienia wszystkich opiekunek w oparciu o umowy o pracę, by radni mogli rozważyć taki wariant. Niestety nie wiadomo, jak ma wyglądać kolejny miesiąc opieki nad osobami, które obecnie nie mają jej zapewnionej.