Dziedzina sztuk ulotnych i nietrwałych, bez określonych reguł i zasad, w której dzieło istnieje tak długo, jak jego przypadkowy nośnik i może być podziwiane wyłącznie w miejscu powstania.
Tak brzmi encyklopedyczny opis grafitti, które może być aktem wandalizmu lub dziełem sztuki i wówczas funkcjonuje na świecie jako street art albo po prostu nasz swojski mural.
Istną galerią murali stały się opuszczone przez armię obiekty bazy rakietowej w lasach Puszczy Słupeckiej, gdzieś między Izabelinem i Markami. Jeszcze do niedawna miejsce było tak tajne, że wszelkie informacje na jego temat były opatrzone klauzulą „Zjeść przed przeczytaniem” i co zrozumiałe, do dziś nie figuruje na żadnych mapach.
Obecnie zadomowiły się tam przeróżne grupy rekonstrukcyjne, ruchy strzeleckie i proobronne, miłośnicy gier terenowych, a także bezkarnie grasujący graficiarze. Tworzą oni dzieła, które znikają tak nagle, jak się pojawiły, a to za sprawą leśników, którzy krok po kroku wyburzają resztki zabudowań koszarowych. Reporterowi Gazety Powiatowej udało się uwiecznić wizje artystyczne, które niebawem przejdą w niebyt.
Nie nam oceniać, czy bliżej im do arcydzieł czy aktów wandalizmu. Każdy może uczynić to we własnym zakresie. Bezwzględnie należy docenić, że stworzenie tak różnorodnych obrazów wymaga nie tylko plastycznej wyobraźni twórczej, ale także zdolności manualnych zasługujących na uznanie i szacunek. Jeżeli ktoś nie wierzy, może wziąć do ręki puszkę farby w sprayu lub dwie i spróbować cokolwiek namalować. Wcale nie takie proste.
Warto skorzystać z okazji, żeby zobaczyć na własne oczy prace tajemniczej grupy twórczej. Wystarczy na pierwszy majowy spacer udać się drogą leśną wiodącą od Rancza Bena w kierunku Radzymina, minąć most na Czarnej i w punkcie o współrzędnych N52.387341 E21.092274 skręcić w prawo. Dla tych, którzy wybiorą zajęcia świetlicowe w zaciszu domowych pieleszy prezentujemy kilka prac, których mogą już nie zastać, gdy któregoś dnia dotrą do leśnej wystawy.