Działające przy ulicy płk Jana Kozietulskiego w Legionowie domy opieki nad schorowanymi seniorami przeszkadzają sąsiadom.
Nasilenie się tego konfliktu społecznego skłoniło ostatnio legionowskich radnych do odrzucenia wniosku właścicielki tych zakładów o przeznaczenie jednej z przewidzianych pod jednorodzinną zabudowę mieszkaniową działek pod usługi zdrowia i pielęgnacji urody. Wraz z uchwalonym w minioną środę (28 czerwca br.) nowym legionowskim studium, wyeliminowano powstanie w przyszłości pod tym adresem kolejnego tego typu obiektu.
Ratusz zadośćuczyni im dawne krzywdy?
Przybliżmy. Konflikt społeczny przy ulicy płk Jana Kozietulskiego w Legionowie trwa od kilku lat. Powodem jest działalność lecznicza domu seniora „Wigor” pod adresem przeznaczonym dla jednorodzinnej zabudowy mieszkaniowej. W przeszłości legionowscy włodarze w dokumentach planistycznych miasta, mimo protestów okolicznych mieszkańców przeznaczyli dwie mieszczące się przy ulicy płk Jana Kozietulskiego działki pod usługi zdrowia. – Nie zgadzamy się na to. Nam przysługuje odszkodowanie za to, że władze miasta przekształciły te dwie działki w usługi zdrowia wbrew naszej woli. Nie zgadzamy się na dalsze przekształcanie tych działek. Najlepiej jakby wróciły one do stanu wcześniejszych ustaleń, czyli zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej. Od 3 lat przygotowujemy się, aby za zmianę przeznaczenia tych terenów wytoczyć miastu proces – wytykali władzom legionowianie z ulicy płk Jana Kozietulskiego podczas czerwcowej sesji, broniąc się zarazem przed kolejną próbą przekształcenia następnych mieszących się przy tej ulicy działek z terenów jednorodzinnej zabudowy mieszkaniowej w tereny usług zdrowia, czy też pomocy społecznej. – Ośrodek jest duży i usytuowany jest na zbyt małej działce i w dodatku w sercu domków jednorodzinnych. Niezgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, więcej jak połowa tej działki jest zabudowana. W domu opieki przebywa przeszło 100 osób, czyli znacznie więcej, aniżeli jego właścicielka wykazuje w dokumentach urzędowych –podnosili następnie. – Pod tak szeroką działalność, brakuje tam odpowiedniej infrastruktury parkingowej – całe życie tego domu odbywa się na ulicy! Goście podopiecznych ośrodka „Wigor” parkują wszędzie, gdzie tylko się da, śmiecą, ludzie chorzy krzyczą, nie są dobrze pielęgnowani, sygnały karetek pogotowia i karawanów odbierających zwłoki są nie do zniesienia, właścicielka ośrodka terroryzuje i zastrasza całą okolicę – takie główne uciążliwości związane z działalnością „Wigoru” wyliczali podczas zagorzałej dyskusji nad w rezultacie uchwalonym w zeszłym tygodniu (28 czerwca br.) nowym legionowskim studium.
Nie zamykajmy się na ludzi starych
Legionowianie protestujący przeciwko działalności domu opieki „Wigor” w sali konferencyjnej miejskiego magistratu w oko w oko stanęli z właścicielką całego przedsięwzięcia i kilkudziesięcioma popierającymi jej działalność leczniczą mieszkańcami. – Ten konflikt sąsiedzki ma podłoże natury osobistej. Ta osobista niechęć nie powinna mieć żadnego wpływu na ogólne dobro, jakim jest budowa ośrodka opieki długoterminowej. Oprócz opieki nad chorymi i starymi ludźmi, w tym tej refundowanej przez Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ), daję pracę legionowianom. 2 zakłady stojące na tych 2 działkach przeznaczone są pod usługi zdrowia. Osoby, które te przedsięwzięcia obecnie oprotestowują, pomagały mi przy budowie tych obiektów. Relacje były fantastyczne do czasu, kiedy to osobiste pobudki sąsiadów zaczęły przekładać się na ogólne dobro społeczne. Nieprawdą jest, że mój personel medyczny źle pracuje, przez co przyczynia się do zakłócania porządku sąsiadom. „Wigor” od 17 lat wpisuje się w prosenioralną samorządową politykę województwa mazowieckiego oraz legionowskich samorządów. Skala potrzeb już jest duża, a będzie jeszcze większa, bo wynikać będzie z potrzeb starzejącego się społeczeństwa. W żaden sposób działalność ta nie jest uciążliwa, bo nawet nie wychodzi poza istniejące budynki – przekonywała radnych Halina Smolińska, właścicielka 3 działających w ramach Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej „Wigor” ośrodków. Szefowa „Wigora” w trakcie opracowywania nowego legionowskiego studium zgłosiła uwagę odnoszącą się do „przekwalifikowania” znajdującej się przy ulicy płk Jana Kozietulskiego 13a w Legionowie działki z jednorodzinnej zabudowy mieszkaniowej w usługi zdrowia i pielęgnacji urody. Brak tej funkcji na tym terenie, tak w obecnie obowiązującym tam miejscowym planie, jak i w starym i dopiero, co uchwalonym nowym legionowskim studium uniemożliwiał i wciąż uniemożliwia jej realizację kolejnego przedsięwzięcia. – Nie zamykajmy się na ludzi starych. Każdy z nas kiedyś będzie stary – broniła idei córka jednej z podopiecznych legionowskiego „Wigora”.
– Mamy działkę przeznaczoną pod budownictwo jednorodzinne. Na wniosek inwestora próbuje się zmienić jej przeznaczenie, podczas gdy dookoła w tej części miasta dominuje budownictwo jednorodzinne. Tam powinna być zabudowa jednorodzinna, a stan faktyczny jest z goła odmienny. Zarzucanie, że próbujemy pozbawić panią Smolińską pewnych praw jest po prostu nieprawdą. Jesteśmy od tego, aby łagodzić konflikty i działać w interesie mieszkańców, którzy w tym przypadku mają przecież prawa nabyte – argumentował radny Leszek Smuniewski, czym zdaje się, że przekonał większość legionowskich radnych.
Radni powiedzieli „nie” dla rozbudowy „Wigora”
Liczna obecność obrońców działalności „Wigora” i wygłoszone przez nich bardzo „emocjonalne” przemówienia nie przekonały legionowskich radnych, którzy najpierw 19 głosami odrzucili wniesioną do projektu studium przez Halinę Smolińską uwagę, zaś potem 19 głosami wdrożyli w życie nowy ład przestrzenny w mieście. – Z uwagi na niezgodne z oczekiwaniami okolicznych mieszkańców, uwzględnienie uwagi spowoduje nasilenie konfliktu społecznego – czytamy w uzasadnieniu tej niezmiernie ważnej decyzji.