3-latek z ranami kłutymi na stopie po wizycie w sali zabaw

sala-zabaw

Mieszkanka miejscowości Góra poprosiła nas o pomoc, po tym jak jej dziecko doznało urazu stopy na jednej z nowodworskich sal zabaw. Właściciel obiektu umywa ręce i powołuje się na zapisy w regulaminie sali zabaw. Sprawą zajęła się już policja.
Do zdarzenia, o którym poinformowała nas czytelniczka, doszło 21 sierpnia w Nowym Dworze Mazowieckim. Mama wybrała się z dzieckiem do nowo otwartej sali zabaw. Wszystko wyglądało cudownie, do czasu aż dziecko nie przybiegło z płaczem. Okazało się, że ze stopy malca sączy się krew.

Sprzeczne wersje

Według mamy dziecko płakało, bo zraniło sobie dość poważnie stopę na wystającym z konstrukcji zabawowej wkręcie. Było ich nawet kilka. Miały służyć do zamocowania jednego z elementów placu zabaw, jednak konstrukcja nie wytrzymała i została wyrwana najprawdopodobniej przez bawiące się dzieci. Tu mama dziecka i właściciele sali jeszcze się zgadzają. Jednak relacje z dalszego przebiegu sprawy już znacznie się różnią. – Konstrukcja była wykonana solidnie i rzetelnie, jednak pewne elementy nie wytrzymały pod naporem tylu osób, gdyż wad fabrycznych nie jesteśmy w stanie przewidzieć. To było zniszczenie mechaniczne z użyciem siły. Na sali znajdowało się mnóstwo rodziców i nikt nas nie zawiadomił o tym zdarzeniu. Mama dziecka na początku była bardzo zadowolona i nawet zamówiła u nas kawę, z którą siedziała przy stoliku na sali. Dopiero, gdy dziecko miało wychodzić po skończonej zabawie okazało się, że delikatnie krwawi mu stopa. Wówczas dopiero okazało się że został wyrwany jeden niewielki element konstrukcji. Sama opatrywałam dziecku nogę, a mama w tym czasie robiła zdjęcia i krzyki. Mogę zaręczyć, że było to niewielkie zadrapanie wierzchniej warstwy skóry i zaraz dziecko przestało krwawić i założyło bucik – informuje nas właścicielka sali zabaw. Mama dziecka twierdzi jednak, że uraz był poważniejszy i na karcie informacyjnej ze szpitala jest mowa o ranie kłutej stopy. Jej zdaniem na miejscu nie było również apteczki, a jedynymi materiałami opatrunkowymi były chusteczki nawilżane i plastry. Na miejsce zdarzenia została wezwana policja, która sporządziła notatkę z miejsca zdarzenia.

 

Kto za co odpowiada

Dziwić mogą słowa właścicielki, które kierują odpowiedzialność za nadzór nad placem zabaw na rodziców. Czy to rzeczywiście oni powinni pilnować, czy urządzenia są we właściwym stanie i nie ulegają awarii? Regulamin przenosi też odpowiedzialność za ewentualne urazy dzieci na rodziców, co jest niezgodne z art. 385 pkt 1 kodeksu cywilnego. Mówi on, że w razie wątpliwości uważa się, że niedozwolonymi postanowieniami umowy są te, które w szczególności wyłączają lub ograniczają odpowiedzialność względem konsumenta za szkody na osobie. W regulaminie znalazły się też inne zapisy, które widnieją w wykazie klauzul zakazanych przez UOKiK. Wszystko wskazuje więc na to, że to właśnie właściciele sali zabaw ponoszą odpowiedzialność za całe zdarzenie. Mama, która zwróciła się do naszej redakcji z prośbą o interwencję, chciała przestrzec innych rodziców. Smutne jest jednak to, że właściciele sali nie tylko nie poczuwają się do winy, ale przesyłają do naszej redakcji nieprawdziwe informacje mające zapewnić o braku niedociągnięć z ich strony. – W dniu dzisiejszym była kontrola organoleptyczna z Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej, która trwała trzy godziny i nie znaleziono żadnych uchybień – poinformowała naszą redakcję właścicielka sali 25 sierpnia. Oczywiście sprawdziliśmy tę informację. Rzeczywiście na miejscu pojawili się pracownicy Inspekcji Handlowej, jednak to był dopiero pierwszy etap kontroli. Jak dowiedzieliśmy się, pewne uchybienia stwierdzono, jednak więcej informacji na ten temat będzie można podać po zakończonej kontroli, która w chwili zamykania numeru nadal trwała.

Policja jednak zbada sprawę

– Do nowodworskiej komendy wpłynęło zawiadomienie w tej sprawie i będzie prowadzone postępowanie prawdopodobnie w kierunku art. 160 kk. Z uwagi na powyższe sprawy odpowiedzialności przedsiębiorcy jak i regulaminu placu zabaw będą również przedmiotem powyższego postępowania poinformował naszą redakcję Szymon Koźniewski, oficer prasowy KPP Nowy Dwór Mazowiecki. Do sprawy wrócimy w jednym z najbliższych wydań tygodnika.