Legionowo. Porywacz pociągu ujawnia swoje motywy…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

35-letni Marcin S. porwał pociąg towarowy w Legionowie, fot. KPP w Legionowie

Agresywny 35-latek porwał pociąg towarowy w Legionowie. Mężczyzna wdarł się do kabiny maszynisty i grożąc mu pozbawieniem życia, kazał mu jechać dalej. Jak się okazuje, porywaczowi bardzo spieszyło się do rodzinnego Sędziszewa…

Porwał pociąg, bo spieszył się do domu

Dziennikarze „Super Expressu” dotarli do protokołu z przesłuchania 35-letniego Marcina S., który w połowie września br. usiłował uprowadzić jadący przez Legionowo w kierunku Warszawy 23-wagonowy pociąg towarowy. Zeznania te potwierdza prokurator Marcin Saduś, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga (POWP). – Zeznania zatrzymanego są bardzo chaotyczne i mało logiczne. Na pewno wynika z nich to, że mężczyzna porwał pociąg, bo chciał nim jak najszybciej wrócić do domu – mówi prokurator dodając zarazem, że warszawscy śledczy podejrzewając u porywacza poważne zaburzenia psychiczne zastosowali względem niego tymczasowy areszt, ale w warunkach szpitalnych.

 

Wsiąść do pociągu byle jakiego

35-letni Marcin S. w swoim rodzinnym świętokrzyskim Sędziszewie wsiadł do pierwszego lepszego pociągu. Traf chciał, że ten jechał do Kołobrzegu. Mężczyzna nigdy wcześniej nie był nad polskim morzem, więc z kierunku jazdy się wówczas ucieszył. Będąc w Kołobrzegu poczuł się jednak obco. Miał tam być „prowokowany i zaczepiany”. Postanowił więc wrócić – oczywiście również pociągiem – w swoje rodzinne strony – tak „skrótowo” wyglądała droga 35-letniego porywacza pociągu do Legionowa, gdzie niespodziewanie wyskoczył on przez okno pociągu pasażerskiego tylko po to, żeby przesiąść się do pociągu towarowego. Właśnie wtedy 35-latek wdarł się do kabiny siedzącego w tej lokomotywie maszynisty i grożąc mu pozbawieniem życia, kazał mu jechać dalej.

Ściskając w ręku kamień

Maszynista próbował mnie zepchnąć. Groziłem mu kamieniem. Wszedłem na dach lokomotywy, bo lepiej mi było obserwować otoczenie. Złapałem za linie wysokiego napięcia, bo miałem wszystkiego dość. I spadłem na torowisko – ujawniają fragmenty zeznań Marcina S. dziennikarze „Super Expressu”. Agresywny porywacz miał się wówczas podnieść z torów i jak najszybciej udać się na peron kolejowy, z którego odjeżdżał pociąg do jego rodzinnej miejscowości. – Ale pociągu nie było. Za to przyjechała policja… – tak mają się kończyć potwierdzające jego winę wyjaśnienia.

Mówi, że jest zdrowy?

Na podstawie ujawnionych na łamach „Super Expressu” fragmentów zeznań Marcina S. można przypuszczać, że mężczyzna ten raczej nie był poczytalny, kiedy porywał stojącą na legionowskiej stacji lokomotywę. – Zatrzymany zaprzecza, aby w przeszłości leczył się z powodu jakiejś choroby psychicznej. Jednak my mamy ku temu pewne – potwierdzone faktami – podejrzenia – wyjaśnia prokurator Marcin Saduś, rzecznik prasowy stołecznej POWP. Wobec 35-letniego Marcina S. póki, co zastosowano tymczasowy areszt w warunkach szpitalnych. Stan zdrowia mężczyzny ocenią tam fachowcy powołani w tej sprawie, jako biegli. 35-latek nie ma za sobą żadnej kryminalnej przeszłości.