Po przebudowie wąska ul. Kisielewskiego w Chotomowie stała się idealnym skrótem pomiędzy Legionowem i gminą Jabłonna. Od tego teź czasu natęźenie ruchu ogromnie wzrosło. – Ten pas asfaltu o szerokości 4,2 metra stał się tranzytem dla setek pojazdów kaźdego dnia, boimy się o nasze rodziny, dzieci – mówi Marcin Mizgalski, który od przeszło roku wraz z sąsiadami próbuje zagroźeniem zainteresować gminnych urzędników i policję. Jak na razie bezskutecznie.
Pan Marcin jest mieszkańcem Gminy Jabłonna od przeszło 10 lat. Sprowadził się tu, jak sam mówi w poszukiwaniu spokoju i bezpieczeństwa. Przez kilka lat wraz z sąsiadami domagali się by ówcześnie gruntowa ul. Kisielewskiego, przy której mieszkają, została utwardzona. Dwa lata temu na drodze ułoźono destrukt, potem całość pokryto asfaltem. Wydawało się, źe ten wąski kawałek nawierzchni (ok. 4,2 metra), znacząco poprawi komfort dojazdu do domów. Niestety wkrótce okazało się, źe droga rozpada się przez niechlujne wykonanie i szereg skrzyźowań równorzędnych, na których zgodnie z przepisami kierowcy powinni się zatrzymać, zaś pędzą przez nie na złamanie karku.
Istne szaleństwo
Z przedstawianych i udokumentowanych przez Pana Marcina Mizgalskiego wydarzeń wysnuć moźna wniosek, źe jezdnia w Chotomowie traktowana jest jak tor wyścigowy. Co prawda wystarczy przyjechać na miejsce i sprawdzić, źe faktycznie niewielu kierowców stosuje się do znaków drogowych i nie zwalnia na skrzyźowania, jednak Mizgalski przytacza szereg zdarzeń, których sam był uczestnikiem. – W maju pijany kierowca poloneza uderzył w moje auto, w lipcu bordowe Kangoo wyłamało lusterko, 19 sierpnia pomagałem kierowcy Civica, który po Kisielewskiego jechał tak szybko, źe wypadł z drogi – opowiada Pan Marcin. – Z racji wykonywanego zawodu pokonuję rocznie samochodem około 80 tys. kilometrów, jedyne kolizje jakie miałem, to te na mojej własnej ulicy – dodaje.
Bieda w urzędzie
Niebezpieczna sytuacja spowodowała reakcję okolicznych mieszkańców, którzy w lipcu ubiegłego roku złoźyli do UG Jabłonna list podpisany przez kilkanaście rodzin o instalację progów zwalniających. Jednak pomimo ustawowego obowiązku do tej pory nie otrzymali z UG Jabłonna źadnej odpowiedzi.
Wczoraj próbowaliśmy uzyskać informację, dlaczego nie odpowiedziano mieszkańcom Kisielewskiego. Niestety jej nie otrzymaliśmy, ale obiecano źe jabłonowscy urzędnicy oficjalnie się do nich ustosunkują. Z relacji mieszkańców Kisielewskiego wynika, źe po ich telefonicznych interwencjach w UG Jabłonna tłumaczono im, źe problem oczywiście UG Jabłonna zauwaźa, ale aktualnie gminy nie stać na to by taką inwestycję zrealizować. – Co roku do budźetu Gminy Jabłonna wpływają ogromne pieniądze z naszych podatków, a urzędnicy nie potrafią zadbać o naszą najbardziej elementarną potrzebę jaką jest bezpieczeństwo. Czy na drodze musi dojść do tragedii, źeby oni coś zrobili? – pyta Pan Marcin.
Bezczynna policja
Po nieudanych próbach załatwienia tej sprawy w gminie mieszkańcy skierowali prośby o pomoc do legionowskiej policji. W marcu bieźącego roku jako reprezentant mieszkańców, Pan Marcin spotkał się dwukrotnie z Zastępcą Naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego asp. sztab. Markiem Siulerzyckim. Na spotkaniu zobowiązał się do przygotowania pisma do UG Jabłonna o podjęcie działań zmierzających do poprawienia bezpieczeństwa. Ponadto na ulicę miały być wysłane patrole drogówki, które zajmą się omawianą sprawą. Pismo do urzędu nie zostało wysłane, obyła się jedynie rozmowa z Graźyną Wożnicą z Wydziału Inwestycji i Rozwoju Urzędu Gminy Jabłonna, która podobnie jak mieszkańców poinformowała policjanta, źe UG Jabłonna aktualnie nie ma pieniędzy na poprawę bezpieczeństwa na Kisielewskiego. W oficjalnej odpowiedzi KPP w Legionowie dowiadujemy się takźe, źe policjanci w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, od marca wielokrotnie (naczelnik Siulerzycki potrafił przytoczyć daty tylko 4 patroli) kierował patrole oznakowane na ul. Kisielewskiego. – Funkcjonariusze nie potwierdzili jednak na przedmiotowej ulicy przypadków przekroczenia dozwolonej prędkości – mówi mł. asp. Emilia Kuligowska z KPP w Legionowie. – Jak policjanci zamierzają stwierdzić przekroczenia prędkości, skoro na odcinku 500 metrów po prostu stawiają widoczny, oznakowany radiowóz? To chyba jakiś źart? Podjęliśmy decyzję o poinformowaniu o sytuacji Komendanta Wojewódzkiego, źycie naszych dzieci jest dla nas waźniejsze od świętego spokoju na komendzie w Legionowie – odpowiada Pan Marcin.
Komendant przyjrzy się sprawie
W piątek o podejmowanych, a raczej niepodejmowanych skutecznych działaniach przez legionowskich policjantów dowiedział się Komendant Komendy Powiatowej Policji w Legionowie insp. Wojciech Wołkowicz. Na początku nieco zaskoczony determinacją mieszkańca Chotomowa w końcu przyznał, źe faktycznie ulica jest niebezpieczna i samodzielnie przyjrzy się sprawie. – Zlecę przygotowanie raportu o sytuacji na Kisielewskiego, zorganizujemy przejazd z przedstawicielem WORD i podejmiemy odpowiednie kroki – zapewniał na spotkaniu z Marcinem Mizgalskim Komendant Wojciech Wołkowicz. Na spotkaniu rozwaźano róźne moźliwości rozwiązania problemu, od tzw. śpiących policjantów, przez ustawienie fotoradaru, aź po ustanowienie na Kisielewskiego strefy zamieszkania. Kaźde z tych rozwiązań będzie pewnie dobre, o ile okaźe się skuteczne. – Sprawa zostanie rozwiązana najpóżniej do końca września – zapewniał na zakończenie Komendant Wołkowicz. – Oby, bo ja ludzi zniechęcam, źeby tej drogi w końcu nie zaorali – odpowiedział Pan Marcin.
Na 10 września zaplanowano spotkanie przedstawiciela policji z mieszkańcami z ulicy Kisielewskiego. Wtedy być moźe zostaną juź przedstawione pierwsze moźliwe działania, jakie będą podjęte dla poprawy bezpieczeństwa na tej ulicy w Chotomowie.
K. Grodek