KPR Legionowo S.A. Titow, Kasprzak i Gumiński wrócili… (galeria)

kpr-azoty_27

Wiktor Jędrzejewski pokazał swoje możliwości na kole (fot. GP/MM)

… do Legionowa. Jednak we środowym spotkaniu z KPR-em stanęli po drugiej stronie barykady. Jeszcze w zeszłym sezonie walczyli w barwach legionowskiej drużyny. Teraz walczą o medal Mistrzostw Polski z nową drużyną, Azotami Puławy.

Nie był to ich mecz. Żaden z byłych zawodników legionowskiego klubu, nie pokazał tego co oglądaliśmy w zeszłym sezonie. Nie pograł sobie Witalij Titow, który nie rzucił bramki, a dwa razy musiał opuścić parkiet, za przewinienia. Minimalnie lepiej wypadł Wojciech Gumiński (2 bramki) i Tomasz Kasprzak (1 bramka). Ten ostatni z trójki podbiegł do Klubu Kibica i podziękował im za doping.

Przecieraliśmy oczy ze zdumienia

W przeciągu kilku dni widzieliśmy dwie różne drużyny KPR-u. W meczu z Górnikiem, nie radzącą sobie z wysoką obroną gości. Bardzo przewidywalną i… statyczną do granic możliwości. Wyglądało to słabiutko, a wynik pokazał różnicę. W spotkaniu z Azotami, grającą z pomysłem, waleczną i sprawiającą, że w drużynie brązowego medalisty z zeszłego roku, wkradło się zdenerwowanie.

Świetna pierwsza połowa

To był na pewno najlepszy mecz w tym sezonie w wykonaniu podopiecznych trenera Marcina Smolarczyka. Na pewno puławianie nie pokazali maksimum możliwości, ale w Arenie Legionowo nikt przed nimi nie położył się. Wygraną trzeba wywalczyć. I tak było z KPR-em. Rozpoczął bramką najlepszy rzucający Kacper Adamski, który miał przed sobą trzech wielkich chłopów – Nikolę Prce, Titowa i Pawła Grzelaka. Goście chwilowo objęli prowadzenie i po kwadransie prowadzili 5:3. Ale w bramce zaczął „swój” mecz Mikołaj Krekora, który zaliczył kolejne wspaniałe spotkanie. Bronił jak w transie! A w ataku również układało się nie najgorzej. Piękną bramkę ze skrzydła zaliczył Michał Grabowski, dokładając celny rzut z karnego. Wyrównany przebieg pierwszej połowy utrzymał do końca tej części gry. Adamski zaś wyrównał w końcówce na 10:10, rzucając swoją piątą bramkę.

Niesamowity początek drugiej połowy!

Wszyscy pamiętają jeszcze grę na kole Kasprzaka, który potrafił, np. Vive Kielce zaaplikować 12 bramek. Do spotkania z Azotami brakowało tego elementu gry wśród legionowian. Gry przez kołowego. I wreszcie w drugiej połowie Wiktor Jędrzejewski pokazał, że można! Jego pięć wspaniałych bramek było godne podziwu (oby tak w kolejnych spotkaniach!). Wracając do początku drugiej połowy gospodarze zaskoczyli rywala bardzo dobrą obroną i celnymi rzutami w ataku. Nagle zrobiło się 13:10 i zapowiadało się na nie lada emocje w Arenie Legionowo. Goście odrobili straty. Jednak to nadal KPR dyktował warunki gry! Frenci Brinovec dwa razy świetnie zachował się w kontrataku co spowodowało euforię na trybunach. Remis pokazał się na świetlnej tablicy wiele razy: 16:16, 17:17, 19:19, 20:20 i 21:21 w 53 minucie spotkania. I to był niestety kres możliwości legionowskiej drużyny. Strzał Jędrzejewskiego w słupek, niewykorzystany karny Grabowskiego i strata. Bardziej doświadczeni rywale nie wypuścili swojej szansy. Wygrali 25:22. Jednak ogromne brawa należą się miejscowej drużynie. Takich spotkań na pewno życzą sobie wszyscy fani KPR-u. Tylko wynik końcowy powinien wskazywać wygraną Krekory i spółki.

KPR Legionowo – Azoty Puławy 22:25 (10:10)

KPR Legionowo: Krekora, Kujawa – Jędrzejewski – 5, Adamski – 5, Grabowski – 5, Brinovec – 3, Gawęcki – 2, Ignasiak  – 1, Ciok  – 1, Niedziółka,  Suliński, Rutkowski.
Karne: 4 – dwa wykorzystane.
Kary: 4 minuty (Jędrzejewski, Grabowski 1 x 2 minuty).

Azoty Puławy: Dupjacanec, Koshovy – Kuchczyński – 5, Panić – 5, Seroka – 4, Podsiadło – 2, Skrabania – 2, Masłowski – 2, Gumiński – 2,  Prce – 2, Kasprzak – 1, Titow, Grzelak, Jurecki.
Karne : 5 – cztery wykorzystane.
Kary: 8 minut (Titow 2 x 2 minuty, Kasprzak, Grzelak 1 x 2 minuty).