Legionowianie z ulic płk Jana Kozietulskiego, Pomorskiej i Lwowskiej od lat walczą o zagospodarowanie jednej z zalesionych działek położonych w ich sąsiedztwie. Problem w tym, że okazuje się, że działka jest niczyja. Zarówno legionowski ratusz, jak i starostwo zaprzeczają, by dysponowały jakimkolwiek tytułem prawnym do tej nieruchomości.
O uciążliwościach dla legionowian z ulic płk Jana Kozietulskiego, Pomorskiej i Lwowskiej wynikających z działalności ośrodków leczniczych „Wigor” pisaliśmy już wielokrotnie. Ostatnio problem ten ponownie ujrzał światło dzienne. Mieszkańcy wymienionych ulic zwrócili się do władz miasta o pomoc w zagospodarowaniu zalesionej działki położonej w ich najbliższym sąsiedztwie. Chcieli, by dokonano tam dodatkowych nasadzeń drzew oraz by zadbano o te, które już tam rosną. – Od 2005 r. zajmujemy się tą działką. Jest tam coraz gorzej, bo działka ta jest rozjeżdżana przez samochody i niszczone są rosnące tam drzewa, w tym wiekowe dęby, których jest tam około 15. Samochody te przyjeżdżają do ośrodków zdrowia działających przy ulicy Kozietulskiego. W tej placówce przebywa więcej jak 100 pacjentów – czyli więcej jak w ośrodku wieliszewskim – a parkingu przy tej placówce nie ma. Właścicielka w ogóle nie organizuje takich miejsc parkingowych dla gości, choć nabyła pobliską działkę, na której zamiast parkingu stworzyła zieleniak – informował legionowskich radnych przedstawiciel legionowian z tej dzielnicy na ostatniej sesji rady miasta (30 maja br.)
Od Annasza do Kajfasza…
Władze Legionowa nie chcą zagospodarować tej ziemi, gdyż twierdzą, że nie mają do niej żadnego tytułu prawnego, w związku z czym nie mogą wydawać publicznych pieniędzy na inwestycje tam realizowane. W związku z brakiem tych kompetencji, prośby mieszkańców zostały przekierowane do reprezentującego na tym terenie interesy skarbu państwa Starostwa Powiatowego w Legionowie. – Z wypisu ewidencji gruntów wynika, że władztwo nad tą działką sprawuje gmina Legionowo – tak 18 kwietnia br. odpowiedział na prośby legionowian z ulicy m. in. płk Jana Kozietulskiego legionowski starosta, dodając zarazem, że jeśli miasto Legionowo nie złoży żadnych pisemnych zastrzeżeń co do chęci przeprowadzenia na tym gruncie przedsięwzięcia polegającego na nasadzeniu nowych drzew, mieszkańcy tych ulic będą mogli tę inwestycję zrealizować. – Sugeruję, że zapis w tej ewidencji jest nieprawidłowy i nie wiadomo, na jakiej podstawie został tam wpisany. Miasto nie ma żadnego tytułu prawnego do tej nieruchomości. Miasto nie jest właścicielem tej nieruchomości, miasto nie może, tak jak właściciel władać tą nieruchomością i mimo najlepszych chęci nie może tej działki zagospodarować – tłumaczył radnym wiceprezydent Marek Pawlak, dodając zarazem, że właśnie dlatego przedmiotowe prośby mieszkańców przekierowane zostały do starostwa, aby to właśnie ten urząd uregulował stan prawny tej nieruchomości, albo przynajmniej spróbował to zrobić. – Jeśli stan prawny tej nieruchomości zostanie uregulowany, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby dać miastu Legionowo jakiś tytuł zależny do tej działki i wtedy ją zagospodarować zgodnie z wnioskiem mieszkańców – kontynuował następnie wiceprezydent.
Będą chcieli ukraść?
– Jest to działka Skarbu Państwa pod opieką miasta, a miasto się tego wypiera – upierał się legionowianin z ulicy płk Jana Kozietulskiego. – Przez te wszystkie lata rozmawiałem o zagospodarowaniu tego terenu m. in. z wicestarostą Kubickim, starostą Grabcem, jedną poważną rozmowę odbyłem z prezydentem Smogorzewskim, kilka rozmów z wiceprezydentem Pawlakiem i z 10 rozmów z poprzednim wiceprezydentem Chrzanowskim. Temat jest odpychany, temat jest tak organizowany, jakby ktoś w przyszłości te działki – proszę dobrze mnie słuchać – chciał ukraść, czyli zasiedzieć – takie słowa padły następnie z jego ust na ubiegłotygodniowej miejskiej sesji (30 maja br.)
Mieszkaniec, zdruzgotany rozkładaniem rąk przez legionowskie urzędy, poruszył kwestie nielegalnego grodzenia innych nieruchomości położonych w sąsiedztwie ośrodków zdrowia „Wigor”. Wymienił 3 nieruchomości, które zostały w ten sposób potraktowane. Podał daty, metraż i numery działek oraz nazwiska osób, które dokonały tych przywłaszczeń. Wyjaśnił również, że wszystkie te zdarzenia zostały zgłoszone legionowskim włodarzom, ale wszyscy oni rozłożyli na te doniesienia ręce i nic dalej z nimi nie zrobili. – Przed chwilą usłyszeliśmy bardzo niepokojące rzeczy odnośnie tych 3 działek, które zostały bezprawnie zagrodzone. Nie powinniśmy nad tymi poważnymi zarzutami przechodzić do porządku dziennego. Proponuję, abyśmy się pochylili nad tematem bezumownego i bezprawnego wygrodzenia działek, do których to działań doszło na terenie miasta. Powinniśmy zweryfikować, czy to co usłyszeliśmy, jest prawdą. Chciałbym też, abyśmy znaleźli rozwiązanie i pomogli mieszkańcom w ustaleniu statusu prawnego tej działki, którą chcą zalesić – odniósł się do słów legionowianina radny Leszek Smuniewski, zaś zgłoszony przez niego wniosek formalny poparło 13 innych radnych.
Komisja śledcza ds. działek przy Kozietulskiego
Kwestią nielegalnego grodzenia się na bezpańskich terenach w okolicach ulic płk Jana Kozietulskiego, Pomorskiej i Lwowskiej w Legionowie mają się teraz zająć radni z legionowskiej komisji rozwoju miasta. Na to spotkanie zaproszeni również zostaną przedstawiciele legionowskiego starostwa. Być może w właśnie takim układzie sił uda się pomóc legionowianom z tej dzielnicy i przy okazji rozwikłać zagadkę, do kogo należą te ziemie?