Na terenie jednej z działających przy ulicy Jagiellońskiej w Legionowie firm doszło do serii podpaleń. znowu podpalone zostały przedmioty znajdujące się pod budynkiem. Tym razem spaliły się fotel i psia buda. Złapany przez policję kilka dni wcześniej domniemany podpalacz nie przyznał się do wcześniejszych podpaleń.
Przypomnijmy. W minioną niedzielę (8 lipca br.) na terenie jednej z firm działających przy ulicy Jagiellońskiej w Legionowie doszło to 3 pożarów – kolejno w kilkugodzinnych odstępach czasu paliły się tam składowane na zewnątrz m. in. śmieci i tapczan. Strażacy szybko ugasili te pożary, zaś policjanci ujęli podejrzewanego o popełnienie tych przestępstw 55-letniego mężczyznę. Jak się okazuje właściciel firmy, w której doszło do tych podpaleń miał tylko kilka dni spokoju. W czwartek (12 lipca br.) na należącym do niego terenie znów, bowiem wybuchły kolejne dwa pożary. Najpierw podpalony został stojący na podwórku fotel zaś, tuż przed północą drewniana pokryta blachą buda dla psa. Oba pożary znów ugasili legionowscy strażacy zaś, jako przypuszczalną przyczynę tych zdarzeń wskazali podpalenia.
Były pracownik nie przyznał się do winy
Kiedy strażacy gasili trzeci z tych niedzielnych (8 lipca br.) pożarów przy ulicy Jagiellońskiej w Legionowie, policja ujęła domniemanego ich sprawcę. O popełnienie tych przestępstw podejrzewano 55-letniego mężczyznę, który w przeszłości pracował w firmie, na terenie, której doszło do tych podpaleń. Po zatrzymaniu 55-latek został przesłuchany. – Mężczyzna nie przyznał się do tych podpaleń – mówi komisarz Jarosław Florczak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji (KPP) w Legionowie. Z uwagi na to, że powołany na tą okoliczność biegły z zakresu pożarnictwa orzekł, że pożary śmieci i tapczanu nie zagrażały zdrowiu i życiu ludzkiemu, utrzymanie takiej właśnie kwalifikacji prawnej tych czynów tj. zapisów artykułu 163 kodeksu karnego (kk) okazało się w tej sytuacji niemożliwe.
Podpalacz usiłował włamać się do pomieszczenia gospodarczego?
W minioną niedzielę (8 lipca br.), oprócz podpaleń firmowego mienia, przy ulicy Jagiellońskiej w Legionowie – tyle, że na sąsiedniej działce – doszło również do usiłowania włamania. O popełnienie tego przestępstwa śledczy podejrzewają mężczyznę, który podczas późniejszego przesłuchania nie przyznał się do podpaleń. – Prowadzimy śledztwo w kierunku usiłowania włamania do pomieszczenia gospodarczego znajdującego się w sąsiedztwie działki, na terenie, której doszło do podpaleń – ujawnia rzecznik prasowy legionowskiej policji. 55-letni mężczyzna – podejrzewany o podpalenia i usiłowanie włamania – po rutynowych policyjnych czynnościach opuścił komendę i wrócił do domu.
Po czwartkowych pożarach właściciel nieruchomości zamierza podjąć poważne kroki wobec podpalacza. – Tym razem złożyłem wniosek o ściganie osoby, która przyczyniła się do zniszczenia mojego mienia – mówi właściciel firmy, na terenie, której doszło w minionym tygodniu do kilku pożarów. Oznacza to, że teraz legionowscy śledczy będą mieć formalne podstawy do dalszej pracy nad tą sprawą.