Powiat. Wojna polsko-bolszewicka 1920. Huzarzy Śmierci, autobusy, aparaty telefoniczne, armaty…

bitwa

Kawaleria ochotnicza nad Bugiem - inscenizacja historyczna pt. Huzarzy w Kuligowie - Policjanci w obronie Ojczyzny w sierpniu 1920r., fot. Dariusz Wróbel - Nieporęckie Stowarzyszenie Historyczne

Latem 1920 roku oddziały polskie dywizje piechoty i pułki kawalerii  wycofywały się pod naporem wojsk Frontu Zachodniego Armii Czerwonej, dowodzonej przez Michaiła Nikołajewicza Tuchaczewskiego, z ogólnym kierunkiem odwrotu na Małkinię, rzekę Liwiec, Wyszków, Serock, Zegrze.Trwająca od czerwca 1920r. ofensywa bolszewicka i niepowodzenia w jej zatrzymaniu przez Wojsko Polskie spowodowało wkroczenie Rosjan na obszary etnicznie polskie. Rosyjskie dowództwo miało w tej ofensywie zdobycie Warszawy jako swój główny cel strategiczny i zarazem polityczny.

Nie będę szczegółowo zajmował się poszczególnymi wariantami i koncepcjami zatrzymania tej ofensywy, rozpatrywanymi przez Sztab Generalny Wojska Polskiego. Wiadomym jednak było, że  musiał nastąpić moment w którym należało doprowadzić do decydującej bitwy, która zmieniłaby niekorzystny dla Polski przebieg wojny. Wybrana koncepcja obronno-zaczepna spowodowała, że w zarysie plan bitwy zakładał obronę Warszawy przez wojska polskie Frontu Północnego pod dowództwem generała Józefa Hallera i zaczepne uderzenie grupy manewrowej pod dowództwem Marszałka Józefa Piłsudskiego znad Wieprza. Jednak aby plan bitwy mógł być zrealizowany, należało w pierwszej kolejności doprowadzić do zatrzymania wojsk bolszewickich na przedpolach Warszawy.

Obrona Warszawy

Obronę Warszawy od strony północno – wschodniej ze względu na szybkie postępy Armii Czerwonej oparto na istniejących już liniach fortyfikacyjnych m.in. linii Modlin – Zegrze – Karczew  z naturalnymi barierami w postaci Wisły i Bugo-Narwi. Modlin był już ufortyfikowany i ze względu na dominujące położenie umożliwiał prowadzenia działań zaczepnych w kierunku północnym. Również ufortyfikowane Zegrze stanowiło ważny węzeł drogowy na kierunku Serocka, Pułtuska i Wyszkowa. Znacznie trudniejsze były warunki obrony odcinka wschodniego na przedpolach Warszawy. Sprawiał to sam teren tak charakterystyczny dla Mazowsza z rozległymi, płaskimi przestrzeniami pól porośniętymi niewielkimi lasami i bez dużych przeszkód wodnych lub wzniesień. Jedyną możliwą do szybkiego obsadzenia i wykorzystania linią była pozostawiona przez Niemców, a pochodząca z okresu I Wojny Światowej częściowo ufortyfikowana linia obrony  wzdłuż rzek Świder i Mienia i dalej do Rembertowa na Pustelnik, Wólkę Radzymińską i Beniaminów z istniejącym fortem. Linia ta miała wiele zalet, gdyż były na niej wyznaczone punkty obserwacji dla artylerii(wzniesienia), stanowiska do prowadzenia ognia flankującego a nawet miejscami betonowe stanowiska dla karabinów maszynowych. Za liną przebiegała droga obwodowa Wawer-Wieliszew umożliwiająca ruch manewrowy wojsk oraz dostawy zaopatrzenia. Wytyczając główne linie obrony, 6 sierpnia 1920 roku Naczelne Dowództwo Wojska Polskiego wydało rozkaz do dokonania przegrupowania i reorganizacji wojsk polskich w celu stoczenia bitwy na przedpolach Warszawy.

„Huzarzy Śmierci”

Linia frontu północnego  pod Warszawą nie była stabilna o czym świadczy  zapis w książce generała Lucjana Żeligowskiego „Wojna w roku 1920 Wspomnienia i Rozważania” brzmiący następująco: „W Nieporęcie pułkownik Thommee znalazł oddziały różnych formacji, które broniły się dzielnie mimo, że nie było ogólnego dowództwa, a walczący szwadron kawalerii nie miał nabojów”. Szwadronem kawalerii był sformowany w lipcu 1920 roku ochotniczy Dyonu „Huzarów Śmierci” dowodzony przez por. Józefa Siłę-Nowickiego. O samym dowódcy huzarów pozostało niewiele informacji w archiwach i wiemy jedynie, że w czasie I wojny światowej służył w armii jednego z zaborców i był postrzegany jako wspaniały kawalerzysta. Na początku wojny polsko-bolszewickiej służył w Dywizjonie Jazdy Kresowej majora Feliksa Jaworskiego. W czasie walk odwrotowych znad wielkich rzek kresowych na rozkaz mjr. Jaworskiego por. Siła-Nowicki został oddelegowany do tworzonej jednostki kawalerii w Białymstoku, którą personalnie określono jako Ochotniczy Dyon Jazdy 1 Armii. Jednak por. Siła-Nowicki jako dowódca tej jednostki sam dokonał zmiany nazwy na Dyon „Huzarów Śmierci”, która miała symbolizować elitarność tego oddziału kawalerii. Symbolem huzarów stał się granatowy proporczyk z trupią czaszką i piszczelami. Był to znany od wieków, międzynarodowy symbol oddziałów wyborowych, które brawurowe w boju gardzą śmiercią i są bezwzględne nie oszczędzając wroga. Dywizjon kawalerii „Huzarów Śmierci” składał się z dwóch szwadronów jazdy(łącznie 511 szabel) i plutonu karabinów maszynowych(20 karabinów maszynowych). Rozkazem gen. Franciszka Latinika dowódcy 1 Armii nastąpiło w ramach reorganizacji oddziału połączenie dywizjonu „Huzarów Śmierci”, z uzupełnionym w Warszawie szwadronem Policji Konnej miasta Łodzi, w sile 118 szeregowych i 3 oficerów pod dowództwem komisarza Andrzeja Jezierskiego.  Do Nieporętu Dyon dotarł 14 sierpnia w godzinach południowych i natychmiast wysłano kilkuosobowy patrol konny w kierunku Wólki Radzymińskiej, celem rozeznania sił bolszewickich w tym rejonie.

Działania na terenie gminy Nieporęt

Patrol został ostrzelany z broni maszynowej przez sowieckie oddziały od strony Wólki Radzymińskiej i Dąbkowizny, ale huzarzy dalej prowadzili rozpoznanie terenu stwierdzając obecność rosyjskiej 81 Brygady Strzelców. Huzarzy głównie z 3 szwadronu policyjnego podporucznika Jezierskiego prowadzili stałe rozpoznanie przedpola Nieporętu oraz okolic i przez łączników wysyłali meldunki sytuacyjne do sztabu grupy operacyjnej „Zegrze”. Porucznik Siła–Nowicki rozlokował dowództwo Dyonu centralnie w Nieporęcie, a patrole były wysyłane w kierunku Beniaminowa, Dąbkowizny, Wólki Radzymińskiej oraz Izabelina, gdzie niespodziewanie patrol huzarów spotkał gen. Latinik wizytujący linię frontu. Generał był  zaniepokojony sytuacją w rejonie Nieporętu i zażądał, aby 10 Dywizja Piechoty wyrzuciła nieprzyjaciela z lasów Nieporęt-Izabelin. Bolszewicy wtargnęli bowiem przez lukę radzymińską na kierunek Jabłonny i generał rozkazał przyprowadzenie przez dywizję gen. Żeligowskiego obsady  tej linii do porządku. Mając na uwadze trudną sytuację na odcinku frontu w rejonie Nieporętu, Beniaminowa i Wólki Radzymińskiej, postanowiono do likwidacji nieprzyjacielskich włamań użyć jednostek odwodowych Frontu Północnego. Trzon tych jednostek stanowiła właśnie 10 Dywizja Piechoty gen. Lucjana Żeligowskiego, skoncentrowana w Jabłonnie i to ona miała przeprowadzić kontrataki na kierunku Radzymina z podstaw wyjściowych: fort w Beniaminowie, Nieporęt, Wólka Radzymińska.  Kontratak miał się rozpocząć jeszcze w godzinach wieczornych 14 sierpnia. Jednak ze względu na odległość jaką miały przebyć oddziały 28 i 29 Pułku Strzelców Kaniowskich z Jabłonny do punktów wyjściowych utrzymanie terminu ataku stawało się nierealne.

Autobusy

Dlatego gen. Żeligowski postanowił wykorzystać przybyłą do Jabłonny kolumnę dziewięciu omnibusów warszawskich (autobusów miejskich) oddanych  do dyspozycji wojska. Wydano rozkaz załadowania do autobusów żołnierzy I batalionu 28 Pułku Strzelców Kaniowskich por. Stefana Pogonowskiego. W każdym autobusie można było pomieścić od 30 do 40 żołnierzy i jeden karabin maszynowy. Ponieważ ludzi i sprzętu była znacznie więcej żołnierze ulokowali się również na dachach autobusów.* Po trzydziestu minutach powolnej jazdy przeładowane autobusy docierały do Kątów Węgierskich i po rozładunku wracały z powrotem do Jabłonny. Aby jeszcze bardziej poprawić łączność, z rozkazu dowódcy grupy „Zegrze” zainstalowano w kwaterze dowódcy 3 szwadronu  w Nieporęcie telefon, celem nawiązania bezpośredniej łączności pomiędzy płk. Małachowskim dowodzącym w Zegrzu, a por. Siłą-Nowickim stacjonującym  w Nieporęcie. Bardzo ciekawy jest wątek budowy tej linii telefonicznej przez oddziały łączności ze szkoły w Zegrzu. Ponadto z 3 szwadronu wydzielono specjalny, wzmocniony pluton policyjny w sile 35 konnych pod dowództwem podporucznika Sarneckiego, którego zadaniem było utrzymywanie stałej łączności z dowództwem 48 pułku piechoty stanowiącego załogę fortu w Beniaminowie. Pluton utrzymywał łączność pomiędzy załogą fortu oraz stacjonującymi w Nieporęcie bateriami grupy artylerii płk. Maluszyckiego. Przywiezione omnibusami oddziały natychmiast skierowano do osłony stanowisk polskiej artylerii, której osiem baterii otworzyło ogień na wprost do atakujących bolszewików. Ta taktyka prowadzenia ostrzału przez artylerię podyktowana była skąpym obsadzeniem polskiej obrony przez oddziały piechoty.

Popis artylerii

Ogień na wprost prowadziło osiem baterii, w tym dwie baterie artylerii ciężkiej pułkownika Maluszyckiego, stacjonującej na północnym skraju Nieporętu. Jeden z artylerzystów tak opisał tę walkę:„Z nastawionych  poziomo luf armatnich buchnęły strugi ognia i żelaza. Grzmot wystrzałów działowych, zmieszany z hukiem pękających granatów i trajkotem pracujących karabinów maszynowych własnych i nieprzyjacielskich stworzyły piekielną muzykę, budząca w okolicznych lasach stokrotne echa. Skuleni za tarczami dział kanonierzy pracowali gorączkowo w ciemnościach, potęgowanych tumanami pyłu, jaki wzbijał się z suchej roli po każdym strzale. W przerwach między salwami dział rozlegały się ochrypłe okrzyki komend rosyjskich i ogień salwami nieprzyjaciela”. Piechota bolszewicka powitana została ogniem zaporowym 36 dział i nie była w stanie przełamać bronionych pozycji polskich. Kilkakrotnie powtarzane natarcia załamywały się tuż przed linią stanowisk artylerii strzelającej na wprost kartaczami. Tego wieczora artyleria polska pokazała  swe największe możliwości. Meldunki huzarów o spodziewanym ataku brygad 27 Dywizji Strzelców na Nieporęt, spowodowały wysłanie do Nieporętu jako wzmocnienia oddziałów IV baonu 157 pułku piechoty z VII Brygady Rezerwowej podpułkownika Kazimierza Zenktelera. Dowodzenie zgrupowaniem sił w Nieporęcie przejął por. Stanisław Stypa. Gdy wzmacniano odcinek frontu w Nieporęcie nadal ciągle działały na przedpolu 10-20 osobowe patrole huzarów. Bardzo ważna była współpraca kawalerzystów Dyonu z artylerzystami, którym przekazywano na bieżąco meldunki o pozycjach sowieckich w rejonie Nieporętu, Beniaminowa, Dąbkowizny i Wólki Radzymińskiej. Porucznik Stypa rozkazał, aby szwadrony huzarów zabezpieczyły Nieporęt od strony południowej i stale utrzymywały łączność z załogą fortu
w Beniaminowie. 14 sierpnia w godzinach wieczornych plutony pod dowództwem podporucznika Jezierskiego, w ramach zabezpieczenia południowego odcinka frontu toczyły zacięte walki z 241  pułkiem strzelców w okolicy Aleksandrowa. 15 sierpnia Dyon został skierowany do Beniaminowa, pozostawiając część oddziałów w rejonie Aleksandrowa, celem utrzymania łączności pomiędzy oddziałami 10 Dywizją Piechoty i 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej.

Mniejsze potyczki

W rejonie Beniaminowa  i  Wólki Radzymińskiej szwadrony potykały się z liczniejszymi oddziałami wroga jednak odwaga i brawura z jaką walczyli huzarzy niejednokrotnie pomagała wyjść patrolom bez większych strat. Dla przykładu 2 pluton 3 szwadronu pod dowództwem plutonowego Smołagi,  patrolując okolice Wólki Radzymińskiej bardzo blisko podjechał do pozycji rosyjskich. Plutonowy podsłuchał  rozmowy bolszewickich oficerów o dalszych kierunkach natarcia, kiedy niespodziewanie nadjechał patrol kozacki udający się w stronę Beniaminowa. Po naradzie  huzarzy postanowili zaatakować Kozaków i przedrzeć się w kierunku polskich pozycji. Gdy tylko huzarzy ruszyli do ataku zostali zauważeni przez inny duży oddział kozacki jadący od strony Wólki Radzymińskiej, który ruszył galopem w ich kierunku. Plutonowy Smołaga postanowił „podprowadzić” oddziały kozackie pod pozycje polskiej piechoty z 48 pułku w rejonie Beniaminowa. Pościg kozackiego szwadronu zakończył się w ogniu broni maszynowej polskiej piechoty jego rozproszeniem i rozbiciem oraz wzięciem do niewoli kilku Kozaków. W innych walkach wyróżnili się też męstwem i odwagą m.in. plutonowy Braun i dowódca 4 plutonu 3 szwadronu wachmistrz Pakuła.

Pierwsze ofiary

Udział dywizjonu „Huzarów Śmierci” w walkach pod Nieporętem w dniach 14-16 sierpnia 1920 roku, to jedna z najchlubniejszych kart w krótkiej historii oddziału. W trakcie tych walk dywizjon jednak poniósł pierwsze straty osobowe: zginęło 11 huzarów, 9 było rannych a kilku zaginionych. 16 sierpnia dywizjon udał się na odpoczynek do Zegrza, a 17 sierpnia skutecznie walczył o odzyskanie Serocka i przepraw na Narwi. Ostatnim akcentem walk huzarów w okolicy Nieporętu była szarża, wykonana wieczorem 17 sierpnia we wsi Borki przez szwadron huzarów pod dowództwem por. Siły-Nowickiego na bolszewicką kolumnę holującą cztery polskie działa z jaszczami. W czasie szarży rozbito oddział rosyjski odzyskując działa. W tej akcji zginęło trzech huzarów i kilku zostało ciężko rannych. W godzinach porannych 18 sierpnia szwadrony dywizjonu wyruszyły ze wsi Borki do Wyszkowa. Opisane  działania wojenne w rejonie Nieporętu i Wólki Radzymińskiej, prowadzone w czasie wojny 1920 roku obrazują dramaturgię tamtych dni i ukazują ważące się losy zwycięstwa polskiego w bitwie o przedmoście warszawskie. Istniejące do dziś tak nieliczne pamiątki po tamtych wydarzeniach jak pomnik przy Zamostkach Wólczyńskich, upamiętniający miejsce śmierci por. Pogonowskiego oraz samotna mogiła nieznanego żołnierza przy ul. Małołęckiej ciągle  przypominają nam, że należy pamiętać o bohaterach tamtej wojny.

Dariusz Wróbel

Nieporęckie Stowarzyszenie Historyczne

Literatura:

1. Gajewski Marek – „Huzarzy Śmierci Wojny 1920R.”Muzeum Wojska w Białymstoku  Białystok 1999
2. Wyszczelski Lech – „Operacja Warszawska Sierpień 1920″ Wyd. Dom Wyd. BELLONA Warszawa 2005
3. Żeligowski Lucjan – „Wojna w roku 1920 Wspomnienia i Rozważania” Wyd. DE FACTO Warszawa 2006
4. Jerzy Dąbrowski, Stanisław Topolewski – „Historia Garnizonu Zegrze w latach 1873-1939″ Oficyna Wydawnicza  „Ajaks” – Warszawa 2003 ***