W czwartek 2 sierpnia wieczorem do straży pożarnej dotarła informacja o tonącym mężczyźnie w Zalewie Zegrzyńskim. Mimo sprawnej akcji i reanimacji Rosjanin zmarł po przewiezieniu do szpitala. Jego żonę pozostawiono bez pomocy na plaży. Przestraszoną kobietą zaopiekowali się ratownicy WOPR Legionowo.
Mężczyzna wyciągnięty z wody był nieprzytomny. – Stwierdzono u niego zatrzymanie akcji serca. Reanimacja była prowadzona między innymi przez ratowników WOPR – informuje dyżurna PSP Legionowo. Po przewiezieniu do szpitala mężczyzna niestety zmarł.
Tragiczny koniec wakacji
Małżeństwo z rosyjskim obywatelstwem, mieszkające w Estonii, wracało z wakacji w Europie. Zatrzymali się nad Zalewem Zegrzyńskim i mężczyzna postanowił się wykąpać. Żona czekała na brzegu. Niestety mężczyzna stracił przytomność i zaczął tonąć. Mimo szybkiej akcji ratunkowej i chwilowemu przywróceniu akcji serca mężczyzna zmarł w szpitalu. Na plaży pozostała żona, którą nikt się nie zainteresował. Stres, szok oraz bariera językowa uniemożliwiły jej jakiekolwiek działanie. Samotną kobietę siedzącą na piasku zauważyli ratownicy Legionowskiego WOPR, którzy zawieźli ją do szpitala. Tam niestety usłyszała najgorszą z możliwych informacji. Jej maż nie żył, a ona pozostała w obcym kraju z samochodem, bez prawa jazdy, nie wiedząc gdzie zwrócić się o pomoc. Ratownicy zabrali ją do siebie i podjęli działania zmierzające do udzielenia jej pomocy.
Problem z pomocą
Niestety okazało się, że znalezienie pomocy dla kobiety, nieznającej języka polskiego i w tak trudnej sytuacji losowej, jest prawie niemożliwe. – Staraliśmy się załatwić dla niej psychologa rosyjskojęzycznego lub jakąś inna pomoc, natomiast okazało się, że w stolicy naszego kraju jest to niemożliwe. Policja, straż pożarna, zarządzanie kryzysowe wojewody mazowieckiego, gdziekolwiek dzwoniliśmy, to okazywało się, że pomoc będzie możliwa dopiero rano. Pani przetrwała jakoś tę noc u nas, niestety mieliśmy znaczne kłopoty językowe. Na szczęście jeden z naszych ratowników, który przyszedł rano na dyżur znał rosyjski i zaopiekował się panią. Udało nam się wtedy ustalić, że państwo mieszkają w Estonii, ale są obywatelami rosyjskimi. Ambasada Rosji, z którą udało mi się skontaktować zareagowała bardzo szybko. W ciągu 40 minut od mojego telefonu, był już u nas na miejscu konsul dyżurny. Dostaliśmy też tłumacza z urzędu gminy w Nieporęcie. Tragizmem dla mnie jest to, że od godziny 23:30 do trzeciej nad ranem dzwoniłem wszędzie, gdzie się da po pomoc, żeby ktoś przysłał psychologa, żeby pojawił się tłumacz i nie było to możliwe. Jak zadzwoniłem do zarządzania kryzysowego do wojewody mazowieckiego, to nie wiedzieli, jak pomóc, odesłali mnie na policję, tam dostałem kolejny namiar. Chodzi o to, że musiałem wszędzie sam dzwonić, nie miał się kto tym zająć, kto tego koordynować – mówi Krzysztof Jaworski, prezes Legionowskiego WOPR.
Ambasada i gmina
Pomoc przyszła dopiero od ambasady rosyjskiej i od gminy Nieporęt. Przedstawiciele ambasady spędzili w siedzibie WOPR kilka godzin. Byli obecni między innymi przy przesłuchaniu kobiety przez policję. Zaoferowali jej wszelką pomoc prawną i formalną. Urząd Gminy zapewnił kobiecie między innymi lokum i wyżywienie. W tej chwili nadal trwa wyjaśnianie wszystkich okoliczności zdarzenia. Jak poinformował naszą redakcję Jarosław Florczak, dochodzenie prowadzone jest pod nadzorem prokuratury.
Ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa w wodzie
Prokuratura Rejonowa (PR) w Legionowie zleciła sekcję zwłok tragicznie zmarłego obcokrajowca. – Nie mamy jeszcze kompletnych wyników z tego badania. Wstępny raport, który otrzymaliśmy, mówi o tym, że zgon tego mężczyzny nastąpił na skutek ostrej niewydolności krążeniowo-oddechowej – informuje prokurator Ireneusz Ważny, szef PR w Legionowie, dodając po chwili, że pozostałymi okolicznościami tej sprawy tj. zorganizowaniem pomocy dla rodziny tragicznie zmarłego Rosjanina, tutejsi śledczy w ogóle się nie zajmowali.
Jakub Janik, ms