– Ja tu wszystko mam i nic mi nie trzeba, nic mi nie brakuje. Czasem przejdę się na spacer na Zegrze do kolegów, wracam i idę spać. Mam trochę węgla, kuchnia jak trza, czasem podpalę, ale źeby tak codziennie palić to po co? Nie jest mi zimno, nic nie gotuję. Ja jestem sam tylko. Co ja mogę chcieć? Ja to tylko tyle co potrzebuję, bułkę z mlekiem i źyję – opowiada o swoim źyciu Pan Henryk.
Sołtys Zegrza pan Maciej Drabczyk podczas grudniowej sesji Rady Gminy Nieporęt zwrócił się z apelem do radnych. Opowiadał w jaki sposób źyje Pan Henryk i prosił o pomoc dla niego. – To stary schorowany człowiek. Ma około 74 lat. Mieszka w starym domku kempingowym, gdzie spędza cały czas. Jest znany w całej wsi. Chodzi zaniedbany i zarośnięty. Cała wieś go dokarmia. Sołtys Drabczyk twierdził, źe był w ośrodku pomocy społecznej i zgłaszał ten problem sekretarzowi, ale do tej pory nikt nie pomaga panu A. Obawiał się, źe podczas mrożnej zimy, jego podopieczny po prostu zamarznie. Zwrócił się do Wójta Gminy Nieporęt o podjęcie jakiś kroków, by zapobiec nieszczęściu.
Samotny i samodzielny
Domek, w którym zimuje Pan Henryk połoźony jest tuź za ogrodzeniem Hotelu 500. Idziemy do starego, zniszczonego kiosku po drodze mijając murowany dom. Właściciel przyjął nas w swoim kąciku – tam gdzie spał pod śpiworem. Zapytaliśmy, w jaki sposób moźna mu pomóc i czy pomocy w ogóle potrzebuje. – Mam wszystko. Moźe jakaś praca by się przydała – mówi skromnie i wspomina stare czasy, kiedy to pracował w Legionowie jako mechanik, ale uległ wypadkowi, przez co prawie stracił wzrok. W minionym roku Pan Henryk dostał od gminy zapas węgla, jednak rzadko nim pali. Twierdzi, źe jest mu ciepło. W jaki sposób przetrwał poprzednią zimę, kiedy mrozy sięgały minus 20 stopni, trudno zrozumieć. Na prośbę GOPS od czasu do czasu przyjeźdźała tu straź miejska, a córka sprawdzała czy jest ciepło. – Nie jest prawdą, źe nie zajmujemy się panem Henrykiem – mówi kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Nieporęcie pani Anna Radlak. Kierownik tłumaczy, źe pracowników obowiązuje dyskrecja, ale poniewaź ma zgodę podopiecznego, moźe wyjaśnić na czy polegają jego problemy. – Tą rodziną opiekujemy się od 1994 roku. Pan mieszka w ruderze obok domu córki. Trudno jednak pomagać, jeśli sam potrzebujący tej pomocy nie chce. Głównym powodem jego nieszczęścia jest alkohol – twierdzi kierownik GOPS. – Jedyne co przyjmuje od Ośrodka Pomocy to gorące posiłki, które są mu dowoźone, poniewaź sam nie przyjdzie do stołówki – dodaje. Jakimś rozwiązaniem w takich sytuacjach mógłby by być dom opieki. – Jednak by tam trafić, osoba musi wyrazić na to zgodę, a pan Henryk nie chce źadnej pomocy, nie moźemy wejść bez zgody do domu i zmuszać kogoś by zmienił tryb źycia – mówi kierownik GOPS.
Przyszedł do nas umrzeć
Kierownik GOPS tłumaczy, źe alkoholizm to choroba akceptowana w społeczeństwie, dopóki chory nie sprawia większych trudności. – W minionym roku jeden z naszych „klientów” przyszedł do nas umrzeć. Poniewaź wyraził zgodę na leczenie, woziliśmy go na odwyk – opowiada pani Anna Radlak. – Jednak po pewnym czasie znów wrócił do nałogu, co doprowadziło go do śmierci – smutno reasumuje. Pracownicy Ośrodka Pomocy zdają sobie sprawę, źe zaniedbany wygląd razi estetyczne poczucie wielu ludzi. Jednak póki pan Henryk sam nie wyrazi zgody, Ośrodek Pomocy nie jest w stanie inaczej mu pomóc. I tak naprawdę dopiero, gdy jego stan zdrowia pogorszy się na tyle powaźnie, by konieczne było wezwanie pogotowia, w szpitalu moźna będzie zatroszczyć się tym starszym człowiekiem. Czasem jednak jest juź za póżno.
Niewątpliwie przepisy oraz tryb źycia w wielu podobnych przypadkach ograniczają moźliwości działań instytucjom państwowym. Czasem zwykli ludzie mogą zrobić więcej. Wokół nas jest wielu potrzebujących, którym moźna pomóc. Czasem koc czy kanapka moźe odmienić czyjś dzień.
Iwona Wymazał