Romans Jacka S., młodego kapelana wojskowego z legionowskiego kościoła garnizonowego, z 14-letnią chórzystką wyszedł na jaw przypadkiem. Gdyby były duchowny nie zgłosił dewastacji swojego auta organom ścigania, nie wiadomo, czy jego przestępcze dewiacje seksualne kiedykolwiek ujrzałyby światło dzienne…
Erotoman, nimfoman i pedofil…
– Wieczorami po osiedlu niosło się głośne tur-tur po chodnikach. To ksiądz Jacek S. z grupą uczennic jeździli na rolkach. Kazał im się trzymać za ręce. Gdy któraś się potknęła, co było nieuniknione, wszyscy wpadali na siebie. Było dużo śmiechu, bo w tej kotłowaninie ksiądz dziewczynki łaskotał – pisze dziennikarka Helena Kowalik w artykule do tygodnika „Wprost”. Dziennikarce tuż przed samym procesem udało się dotrzeć do akt sądowych sprawy. Gwałt, romans i aborcja, ujawnione jeszcze w styczniu 2012r. przez byłą chórzystkę z „Aniołków” księdza Jacka uchyliły zaledwie rąbka tajemnic skrywanych przez byłego duchownego i otworzyły przysłowiową puszkę Pandory. Seksuolodzy, oprócz nimfomanii i erotomanii, rozpoznali bowiem u wikariusza także pedofilię ze szczególnym zainteresowaniem dziewczynkami w wieku dojrzewania.
Bał się szaleńca, który zdewastował mu samochód
Były już duszpasterz, 37-letni Jacek S. w styczniu 2012r. zgłosił dyżurnemu oficerowi policji w Legionowie, że od kilku dni prześladuje go jakiś szaleniec, który porysował lakier i przebił opony w jego samochodzie. Na dowód tego pokazał policjantowi sms-y z pogróżkami „Zabiję cię jak psa (…) Samochodzik masz już do wymiany, frajerze” wraz ze znalezioną za wycieraczką auta kartką z numerem telefonu do byłej chórzystki. Posądzona przez księdza Jacka o dewastację auta przyznała się do winy dopiero podczas kolejnych przesłuchań. Wyjaśniła wówczas śledczym, że w ten sposób chciała ukarać byłego duchownego za krzywdy doznane z jego strony oraz zmusić go do przeniesienia się do innej parafii. Postępowanie to umorzono jeszcze na początku lutego 2012r. Sam poszkodowany ksiądz z nieznanych przyczyn wycofał bowiem wcześniejsze oskarżenia wobec byłej chórzystki.
Ich romans zaczął się od gwałtu
Dziewczyna zeznała, że ksiądz kapelan Jacek S. zgwałcił ją 5 lat temu, kiedy jeszcze jako 14-latka pomagała mu wnieść wspólnie zrobione zakupy do jego kawalerki służbowej, mieszczącej się w jednym z bloków na legionowskich Piaskach. Były duchowny zerwał z niej ubranie i zmusił do współżycia, a następnie do milczenia pod groźbą zrobienia z niej wariatki. Milczenie pokrzywdzonej, jednej z nielicznych dziewcząt w klasie mogących zwracać się do niego po imieniu, ksiądz Jacek okupował licznymi prezentami. Ich kolejne wspólne zakupy przeważnie kończyły się zaś w łóżku duchownego, tyle że już bez użycia siły z jego strony. 14-latka zakochała się bowiem w wikariuszu. Aby ośmielić ją w regularnie odbywanych kontaktach seksualnych, ksiądz Jacek podrzucał jej filmy pornograficzne, obiecując zarazem, że porzuci dla niej Kościół, a nawet, że zostanie jej mężem.
Nakłonił ją do aborcji i odszedł do młodszej…
Owocem tych spotkań była ciąża, w którą chórzystka zaszła jeszcze jako 17-latka, pod koniec 2010r. i o której wspólnie z duchownym powiadomiła rodziców. – Załatwcie córce indywidualne nauczanie, nie powinna z brzuchem się pokazywać w szkole. Z bożą pomocą na pewno sobie poradzicie – miał powiedzieć ksiądz Jacek, płacąc za aborcję nieletniej „kochanki” i obiecując jej, że ich relacje nie zmienią się po zabiegu. Słowa jednak nie dotrzymał. Wkrótce po usunięciu ciąży okazało się bowiem, że Jacek S. ignoruje zakochaną w nim dziewczynę, a na noce umawia się z jej koleżanką z klasy.
Pedofil miał świetny kontakt z dziećmi…
Śledczy potwierdzili, że katecheta cieszący się nienaganną opinią wśród parafian, ceniony za zbiórki na rzecz powodzian oraz za wspaniały kontakt z dziećmi, złym dotykiem skrzywdził też inne „aniołki” z kościelnego chóru oraz kilku ministrantów z parafii. Dotarli również do kilku innych kobiet wykorzystanych przez księdza podczas posługi duszpasterskiej pełnionej w przeszłości w innych parafiach. Skrzywdzone przez księdza dzieci długo milczały, ponieważ chciały z nim wieczorami szusować na rolkach. Nastolatki, równocześnie uwodzone przez przystojnego księdza Jacka, rywalizowały wręcz o jego względy. „Jedyny, dziś rano miałam taką ochotę, wiesz na co. Wczoraj zresztą też”, „Proszę o jutro, bo mam chcicę. Powiem, że idę do koleżanki na noc”, „Tęsknię za tobą, przystojniaku, mogę pozjadać twój brzuszek? Lubię cię zjadać, będę tak leciutko wgryzała się ząbkami. Uciekniemy w wakacje, pojedziemy bez mamy, ja już jestem duża. Troszkę schudłam, więc będę leciutka, jak się na ciebie wpakuję. Cieszysz się?” – takie i podobne treści sms-ów zabezpieczono w 4 tomach akt prokuratorskich tylko z samej komórki duchownego.
Po rozstaniu chciała się zabić
Porzucona chórzystka zawaliła szkołę, zaś po nieudanej próbie samobójczej popadła w depresję. Jej cierpienie było na tyle widoczne, że nawet jej matka zwróciła się z prośbą o pomoc do samego duchownego. – Chcę cię prosić, żebyś się nią zajął, przecież obiecałeś. Dziecka nie ma, ale ona wciąż ciebie potrzebuje. Mówiła mi, że się na nią obraziłeś. Jesteś dorosły, doceń, że obdarzyła cię tak wielkim uczuciem. Twoja teściowa – napisała w jednym z sms-ów do księdza Jacka.
Seks grupowy z młodszymi dziewczynkami
Pomimo rozstania i pogłębiającej się depresji, była podopieczna księdza Jacka wciąż walczyła o jego uczucie. Chcąc zasłużyć na jego względy, w sms-ach proponowała mu nawet seks grupowy z młodszymi dziewczynkami. Na tego typu wiadomości, były duchowny nigdy nie pozostawał obojętny i zawsze pozwalał odwiedzać się jej w towarzystwie młodszych koleżanek. „Jak przygotowałaś dziewczynki? Chciałbym pokazać wytrysk na twój brzuch (…)”, „A ona ma już włoski?”, „Ale niech przyjdą w krótkich spódniczkach. Pewnie, że możecie mnie wykorzystać, spuszczę się na wasze dupcie. Ale do buźki lepiej. Przydałby się jeszcze chłopak, byłaby zmiana partnerów” – to jedne z łagodniejszych treści sms-ów i e-maili wymienianych między chórzystką, a księdzem Jackiem, które udało się przechwycić śledczym i które już w jeden dzień po przesłuchaniu dziewczyny, tj. 13 stycznia 2012r. „wsadziły” duszpasterza za kratki.
Tylko bawiły się z księdzem
Innymi dowodami wychodzenia pokrzywdzonej naprzeciw pedofilskim namiętnościom księdza Jacka były też zabezpieczone przez śledczych zdjęcia 2 nagich 9-latek, autorstwa duchownego, przesłane na komórkę chórzystki w nadziei, że uda jej się namówić te konkretnie dziewczynki do wizyty w jego sypialni. Sfotografowane nago 9-latki wyjaśniły, że u księdza Jacka wraz z faworyzowaną przez niego chórzystką bawiły się tylko w tzw. kanapkę, zaś na basenie w tzw. lądujący samolot. Niewinnie brzmiące zabawy były dla byłego duchownego świetną okazją do dotykania pośladków i krocza nieletnich uczennic. Na szczęście, nie zdążył on wykorzystać 9-latek, ponieważ jedna z nich przyznała się matce do pozowania nago na wydmach oraz do pocałunku „z języczkiem” z księdzem Jackiem. Wychowawczyni klasy, niezwłocznie poinformowana o tych zdarzeniach, zbagatelizowała je jednak. 9-letnie uczennice miały tylko przekazać swojemu katechecie, żeby ich więcej nie całował.
Szukała młodszych koleżanek do seksu w trójkącie
Także same zeznania molestowanych nieletnich, ocenione przez przysłuchujących się im psychologów za wiarygodne i prawdziwe, potwierdzały desperację chórzystki w walce o względy ukochanego księdza. Młodsza o 3 lata, jej koleżanka z „Aniołków” przyznała się śledczym, że podczas jednej z wizyt u księdza Jacka całowała się z nim i pokrzywdzoną, zaś przed ich naleganiami na seks we trójkę, schowała się w pokoju obok. Na seks w „trójkącie” ksiądz Jacek namawiał również inne koleżanki poszkodowanej m. in. jej rówieśniczki z klasy wtajemniczone w ich romans, a także inne nieletnie z kościelnego chóru.
Ciąża? Pierwsze słyszę…
Ksiądz Jacek zaprzeczał, że współżył z 14-latką. Przyznawał się jedynie do seksu, na który miała ona sama, już jako pełnoletnia osoba, mocno nalegać. Potwierdził też, że ze względu na złą sytuację finansową w domu rodzinnym dziewczyny od czasu do czasu dawał jej drobne kwoty na ubrania, a w momencie, w którym dowiedział się o anemii podopiecznej, przekazał 3 tys. zł na jej leczenie. O jej ciąży zaś, sam dowiedział się dopiero od śledczych podczas pierwszych przesłuchań. Dopiero w trakcie kolejnych przesłuchań były ksiądz sprostował śledczym, że w tej kwocie byłej chórzystce łyżeczkowano macicę, po tym jak okazało się, że płód jest martwy. Jako przeciwnik aborcji utrzymywał, że o przerwaniu przez swoją podopieczną ciąży, dowiedział się dopiero wtedy, kiedy było już po zabiegu. Sugerował również śledczym, że pokrzywdzona miała wielu partnerów seksualnych, przez co on sam nie wie, kto był biologicznym ojcem zabitego dziecka.
Lekarze potwierdzili aborcję
Wątek aborcji wyłączono z postępowania w sprawie m. in. gwałtu i molestowania seksualnego nieletniej, prowadzonego przeciwko byłemu duchownemu. 3 stołecznych lekarzy jeszcze na jesieni 2013r. usłyszało zarzuty nielegalnej aborcji, wykonanej u nieletniej Wioletty S. na zlecenie 37-letniego księdza Jacka S. z kościoła garnizonowego w Legionowie. Dwaj ginekolodzy, Sławomir M. i Marian P., przyznali się do winy i dobrowolnie poddali się karze. Uczestniczący w zabiegu anestezjolog Tomasz M. twierdził zaś, że pomagał w przestępstwie nieświadomie.
Nauczyciele nic nie wiedzieli…
O pedofilskie skłonności księdza Jacka śledczy pytali w szkole, w której uczył on religii. Większość nauczycieli z psychologiem szkolnym na czele, nie zauważyła jednak niczego niepokojącego w zachowaniu katechety. Jedynie byłej dyrektorce podstawówki nie podobało się, że na przerwach dziewczynki z II klasy wieszały się księdzu na szyi, a on brał je na kolana. W wyniku jej interwencji najpierw u wychowawców, potem zaś u samego proboszcza, dzieci odskakiwały od duchownego jedynie na jej widok, zaś on sam żalił się w pokoju nauczycielskim, że dyrektorka „czepia się” go za dobry kontakt z dziećmi.
Podwójne życie księdza pedofila
Mało kto podejrzewał, że ksiądz, będący wzorem do naśladowania dla wielu parafian, jest w swoim drugim życiu pedofilem. Kiedy mocno skrywana przez duchownego jego przestępcza natura ujrzała światło dzienne w styczniu 2012r., wielu parafian było przekonanych, że chórzystka pomawia uczciwego kapelana, ponieważ zakochała się w nim nieszczęśliwie i że cała ta kryminalna sprawa, powstała wokół osoby księdza Jacka S., jest wynikiem tylko i wyłącznie jej wymysłów.
Opracowano na podstawie artykułu „Gwałt, groźby, ciąża, aborcja. Nieletnie aniołki księdza Jacka” Heleny Kowalik, opublikowanego w październiku 2013r. w nr 41/2013 tygodnika „Wprost”. Autorka opisała kulisy sprawy, w oparciu o akta sądowe, udostępnione jej tuż przed rozpoczęciem procesu.