3 lutego byliśmy świadkami rozgrywanego na Arenie Legionowo halowego turnieju o puchar Prezydenta miasta Legionowo. Udział w zawodach wzięło 12 drużyn podzielonych na 3 grupy. W wydarzeniu, którego organizatorem była Legionowska Liga Futbolu, poza drużynami z Legionowa czy Wieliszewa wzięły również zespoły z Warszawy, Ciechanowa czy Nowego Dworu Mazowieckiego.
Grupa A
Turniejowe zmagania rozpoczęły się od starcia między Dębem Wieliszew i Łódką Bols. Pierwsza drużyna, prowadzona przez Damiana Piekuta, była faworytem grupy, w której były również zespoły Weteranów oraz Bianconeri. Zgodnie z oczekiwaniami, zawodnicy z Wieliszewa wygrali pierwsze spotkanie, podobnie jak kolejne dwa, wychodząc z grupy z kompletem punktów. Chociaż występujący w żółtych koszulkach Dąb zaprezentował się znakomicie przede wszystkim jako zespół, na wyróżnienie z pewnością zasłużyli Wojtek Korczak oraz Oskar Sinkiewicz, którzy w tej fazie rozgrywek strzelili po 2 gole.
Za plecami Dębu oglądaliśmy bardzo wyrównaną rywalizację między pozostałymi trzema zespołami. Jak bardzo niech świadczy fakt, że wszystkie trzy ostatecznie zdobyły po 3 punkty i do rozstrzygnięcia, kto zagra dalej, potrzebna była tzw. mała tabela. W tej najkorzystniej wypadł zespół Krzysztofa Wiśniewskiego – Bianconeri. Jeszcze po pierwszej rundzie ciężko byłoby w to uwierzyć, bowiem drużyna ta musiała uznać wyższość Weteranów, którzy ostatecznie zakończyli swój udział w rozgrywkach. Na trzecim miejscu znalazła się Łódka Bols, która musiała czekać na wyniki w następnych grupach, gdzie inne zespoły z trzecich miejsc mogły uzyskać lepszy rezultat. Awans z grupy mogły bowiem ugrać jedynie 2 z 3 zespołów zajmujących w swoich grupach 3 miejsce.
Grupa B
W grupie B znalazły się zespoły Pocisku Legionowo, Wielkiego Nieporozumienia, Bloków oraz Orłów. Gdyby wskazać kogoś na faworyta tej grupy, należałoby wspomnieć o drużynie Bloków, która przyjechała z Ciechanowa. I tym razem faworyt nie zawiódł. Bloki wygrały wszystkie swoje spotkania, prezentując się po prostu najlepiej. O tym, że zawodnicy z Ciechanowa na hali czują się dobrze świadczy fakt, iż w trakcie turnieju najlepiej grali ze swoim bramkarzem, który w jednym ze spotkań przebiegł nawet całe boisko, zdobywając bramkę.
Podobnie jak w grupie A, tak i w tej do rozstrzygnięcia awansu pozostałych zespołów było potrzebne stworzenie małej tabeli. Pocisk Legionowo, Orły oraz Wielkie Nieporozumienie solidarnie zdobyły po 3 punkty, jednak to ci ostatni osiągnęli najbardziej korzystny wynik bramkowy i mogli się szykować na ćwierćfinał. Był to awans zdobyty dosłownie w ostatniej chwili, bowiem dzięki zwycięstwu 3 do 1 w ostatnim meczu przeciwko Wielkiemu Nieporozumieniu. Ci drudzy ostatecznie zakończyli zmagania grupowe na czwartym miejscu. Na trzecim znalazł się Pocisk Legionowo, który jednak osiągnął gorszy bilans bramkowy niż Łódka Bols znajdująca się w podobnej sytuacji, dzięki czemu trzeci zespół grupy A mógł już być pewny udziału w ćwierćfinale.
Grupa C
W ostatniej grupie, przynajmniej na papierze, mieliśmy dwóch faworytów do walki o pozycje 1-2. Pierwszym zespołem był Tanatos, drużyna, która do tej pory zdążyła się już zaprezentować z jak najlepszej strony na wielu warszawskich turniejach. Nie inaczej było w Legionowie, gdzie zawodnicy Tanatosu wygrali w grupie wszystkie trzy mecze, kolejno 4:0, 3:1 oraz 2:0.
Za ich plecami uplasowała się Twierdza, która tylko lepszym bilansem bramek wyprzedziła zespół Bez Nazwy. Zespół z Nowego Dworu, mimo porażki z Tanatosem i remisu z Bez Nazwy, zaprezentował to, czego można było się po nim spodziewać. Starannie budowanych akcji oraz wielu ciekawych rozwiązań umożliwiających mu dotarcie do bramki rywala. Z 4 punktami i niezłym bilansem bramkowym zespół Łukasza Zalewskiego wyszedł z grupy z 2 miejsca.
Na trzecim uplasował się zespół Adriana Krupy, który Twierdzy musiał ustąpić miejsca przez gorszy bilans bramkowy. Nie zmienia to faktu, że Bez Nazwy już po dwóch meczach było pewne awansu z grupy, a w trakcie turnieju pokazało, że jest to zespół waleczny, nie zamierzający ustąpić faworytom. Na czwartym miejscu znalazł się Team Beauty, najmłodszy zespół w całym turnieju. Ekipa z Warszawy zaprezentowała nam tego dnia kilka ładnych i efektownych zagrań, jednak musiała ustąpić miejsca o wiele bardziej doświadczonym rywalom i ostatecznie zakończyła swój udział w turnieju na fazie grupowej.
Ćwierćfinały
Pierwszą parą ćwierćfinałową stworzyły zespoły Dębu Wieliszew oraz Łódki Bols. W tym meczu Dąb zagrał jeszcze lepiej ze swoim rywalem, niż w grupie, ogrywając go ostatecznie 5:0. Gole w tym spotkaniu zdobywali Wojtek Korczak, Paweł Zieliński, Oskar Sinkiewicz oraz Rafał Jędrych (x2).
Druga para była zdecydowanie bardziej wyrównana, a złożyły się na nią zespoły Bianconeri oraz Orłów. Spotkanie lepiej rozpoczęła pierwsza drużyna, która już na samym początku wyszła na prowadzenie za sprawą Mateusza Niedźwieckiego. Było to już czwarte trafienie tego napastnika, który tego dnia nie powiedział jeszcze swojego ostatniego słowa. Z mijającymi minutami to Orły jednak zaczęły przejmować inicjatywę, kreując kolejne akcje. Wszystko na nic, ponieważ Bianconeri tego dnia miały w bramce Krystiana Bralskiego, który niemalże przez cały mecz był zaporą nie do przejścia. Niemalże, bowiem na minutę przed końcem rywal w końcu strzelił gola za sprawą Podskarbiego, dla którego było to już czwarte trafienie w tym turnieju. W konkursie karnych o wiele lepiej strzelali zawodnicy Bianconeri, wykorzystując wszystkie strzały. Orły popełniły jeden błąd i musiały pożegnać się z turniejem.
Zrządzeniem losu ponownie spotkały się ze sobą ekipy Tanatosu i Bez Nazwy. Ci pierwsi zagrali jak na faworyta przystało, ogrywając rywala 4:0. Na listę strzelców wpisali się Gołasiewicz, Adamski, Januszewicz i Mikołajczyk. Bez Nazwy więc, po pokazaniu się z dobrej strony w mocnej grupie, ostatecznie pożegnało się z turniejem w ćwierćfinale.
Na bardzo ciekawą parę ćwierćfinałową zapowiadała się ta, w której grały Bloki z Twierdzą. Ci pierwsi ponownie często rozgrywali piłkę z wysoko wychodzącym bramkarzem. Twierdza jednak postawiła twarde warunki i dzięki mądremu ustawieniu była w stanie sobie poradzić z atakującym rywalem. Pośród wszystkich par ćwierćfinałowych, właśnie ta zaprezentowała najbardziej wyrównany i jednocześnie wysoki poziom. Tuż przed ostatnim gwizdkiem Bloki nacięły się na strzał z daleka Łukasza Ćwiklińskiego. Ostatecznie rywal wykorzystał nieobecność bramkarza na bramce i bardzo dobrze prezentujące się tego dnia Bloki musiały wracać do domu. Twierdza za to zameldowała się w półfinale, gdzie czekał już na nią Dąb Wieliszew.
Półfinały
W starciu Dębu Wieliszew z Twierdzą bardzo szybko nastąpiło otwarcie wyniku za sprawą mocnego strzału pod poprzeczkę Piotra Kalinowskiego. Twierdza jednak nie zamierzała załamywać rąk i szybko wzięła się do roboty. To spotkanie stało pod znakiem walki, często na styku, co podwyższyło tylko jego temperaturę. Przez większość meczu Twierdza była w grze jeśli chodzi o wynik, jednak pod koniec Dąb podkręcił obroty i trafił do bramki rywala kilka razy. Wygrana 5:1 z tak silnym rywalem robi wrażenie, trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że ostatnie dwie bramki padły tuż przed ostatnim gwizdkiem, gdy przeciwnik postawił już wszystko na jedną kartę.
W drugim półfinale pierwsi strzelanie rozpoczęli zawodnicy Bianconeri za sprawą niezawodnego Niedźwieckiego. Tanatos ten obrót spraw przyjął na chłodno i po niedługim czasie odpowiedział wyrównaniem. Wraz z mijającymi minutami przewaga drużyny z Warszawy narastała, czego dowodem były kolejne jej trzy trafienia. Ze strony Bianconeri padła jeszcze odpowiedź, której autorem był Mateusz Morawski, jednak na tym ekipa z Legionowa zakończyła strzelanie w tym meczu i powoli mogła zacząć się szykować do walki o 3 miejsce.
Starcie Twierdzy z Bianconeri o 3 miejsce na podium było wyrównane. Pierwsi gola zdobyli ci drudzy, raz jeszcze za sprawą Niedźwieckiego. Ze strony Twierdzy padła odpowiedź, której autorem był Głowacz. Pomimo kolejnych prób, żadnej z drużyn nie udało się przechylić szali na swoją korzyść, w związku z czym doszło do rzutów karnych. A w tych lepiej poradzili sobie Bianconeri, zarówno dzięki pewnie wykonującym je zawodnikom z pola, jak i Krystianowi Bralskiemu, który wybronił dwa strzały rywala, ułatwiając tym samym organizatorom wybór na najlepszego golkipera całego turnieju.
Wielki finał
Finałowa batalię o złoto stoczyły ze sobą Dąb Wieliszew oraz Tanatos. Drużyna z Warszawy dość szybko wyszła na prowadzenie, co pozwoliło jej na kontrolę boiskowych wydarzeń. W tym spotkaniu Dąb pokazał dużo charakteru, co chwilę wyprowadzając kolejne ataki oraz walcząc o każdą piłkę. Nic z tego nie przełożyło się na bramkę. Tanatos z kolei czekał na swoje okazje i kontratakował, co skutkowało podwyższeniem rezultatu, najpierw na 2:0, potem 3:0 aż w końcu pod koniec spotkania padł czwarty gol i tak zakończył się ten mecz. Dzięki jednemu trafieniu w finale królem strzelców turnieju został Bartosz Januszewski, który o jedno trafienie wyprzedził Mateusza Niedźwieckiego z Bianconeri.