Legionowskie radne (Anna Łaniewska, Agata Zaklika, Jolanta Żebrowska, Katarzyna Skierkowska-Pacocha, Małgorzata Luzak, Marta Budzyńska i Matylda Durka) z różnych obozów politycznych pod koniec sierpnia zawnioskowały o stworzenie programu umożliwiającego tworzenie w Legionowie społecznościowych trawników, ogródków i ogrodów, w tym łąk kwietnych.
O celach, które przyświecały temu zielonemu kobiecemu porozumieniu oraz o konkretach dla legionowian z nich wynikających rozmawiam z współautorką tego pomysłu, radną Matyldą Durką.
Magdalena Siebierska: Czym są ogrody społecznościowe i jak zamierzacie ten projekt zrealizować w Legionowie?
Matylda Durka: Zakładaniu ogrodów społecznościowych przyświecają dwa cele. Pierwszy to tworzenie przyjaznej, zielonej i pięknej przestrzeni, czego nieuniknioną konsekwencją jest walka ze smogiem i zanieczyszczeniami. Drugi zaś to integracja ludzi, czego konsekwencjami są m. in. odpowiedzialność za miejsce, w którym ci ludzie żyją oraz przyjemność wynikająca ze wspólnego spędzania czasu w pięknym otoczeniu. Aby połączyć ze sobą te dwa cele w legionowskiej przestrzeni, chcemy zapewnić mieszkańcom narzędzia, tak merytoryczne, jak i metodyczne, dzięki którym w grupach liczących co najmniej trzy osoby będą oni mogli zakładać swoje własne ogrody. Legionowianie, którzy zgłoszą się do tego projektu, przy wsparciu ekspertów będą mogli określić jakiego typu ogród lub trawnik chcieliby stworzyć. Nie chcemy ograniczać ich inwencji. Jedynymi ograniczeniami byłyby ich wyobraźnia oraz uwarunkowania środowiskowe miejsc, w których ta zieleń byłaby tworzona. W ramach tego projektu, przewidujemy również różnego rodzaju szkolenia np. z przycinania krzewów, nawożenia gleby, zakładania pasiek, czy też z robienia przetworów domowych. Ważne jest, aby powstałe w ramach tego projektu zielone przestrzenie były ogólnodostępne, zaś ich założyciele regularnie o nie dbali i je pielęgnowali. Mamy nadzieję, że legionowskie ogrody społecznościowe staną się miejscami spotkań, wspólnej troski o wspólną przestrzeń, radości ze wspólnego dzieła i dobrze wykonanej pożytecznej pracy.
Czy w tak gęstym i zabetonowanym Legionowie jest miejsce na takie inwestycje? W jakiej formie mogłyby być one realizowane, aby były przedsięwzięciami ogólnodostępnymi?
Obecność zieleni w mieście niewątpliwie wpływa na komfort życia jego mieszkańców. Zieleń koi, uspokaja i wpływa na możliwość ochłodzenia miasta latem. W zieleni łatwiej jest nam odpocząć. Mieszkając w bloku tym bardziej poszukujemy przestrzeni do poczytania książki na świeżym powietrzu, czy ławki stojącej w cieniu i otoczeniu roślin, na której możemy porozmawiać z sąsiadem. Oczywiście, w Legionowie jest niewiele wielkich przestrzeni, na których mogą powstać ogromne warzywne ogrody – co nie znaczy, że takich miejsc nie ma! Są jednak liczne mniejsze i większe trawniki, przestrzenie na mniejsze, większe i zupełnie malutkie ogródeczki – a tutaj kreatywność może być ogromna! Legionowo jest warte tego, żeby mieć piękne trawniki, ogrody i ogródki. Czasem nawet mała, zielona przestrzeń może być tym, co sprawi, że uśmiechniemy się każdego dnia przechodząc koło niej. Dodatkowo rośliny zatrzymują niebezpieczne pyły, stając się narzędziem walki ze smogiem. Legionowo nie ma wielkich terenów, na których mogłyby powstać duże ogrody społecznościowe – ma jednak liczne mniejsze i większe trawniki, wolne zielone przestrzenie proszące się o ich zagospodarowanie. Zresztą, świat daje nam całe mnóstwo wspaniałych wzorców na przykład ogrody na dachach, czy też ogrody pionowe pokroju paryskiego Musée du Quai Branly zaprojektowanego przez Patrica Blanca, którego ściany porośnięte są przepiękną zielenią. Człowiek tak bardzo potrzebuje zieleni, że potrafi nawet wykuć dziury w betonie i stworzyć tzw. „Ogrody w szczelinie” jak w amerykańskim Crack Garden. Być może przy którymś z legionowskich przedszkoli powstaną ogrody z domkami dla robaków, których obserwacje będą mogły prowadzić maluchy? Być może ktoś stworzy ogród z miejscem do gry w szachy, a inny ktoś ustawi pod swoim blokiem ławeczkę i schowa ją od zgiełku pod bluszczem? Być może gdzieś powstanie ogród warzywny, a jego plony będą mogły zostać ze smakiem spożytkowane przez założycieli? A może ktoś zapragnie pod swoimi oknami założyć łąkę kwietną? Możliwości jest wiele. Często słyszymy, że ludzie nie troszczą się o wspólne dobro, śmiecą i niszczą rzeczy dookoła siebie, że zieleń umiera nie tyle dlatego, że nie jest sadzona, ile dlatego, że się potem o nią nie dba. Osobiście uważam, że potrzebujemy zieleni, a Ziemia potrzebuje nas. Proszę zobaczyć legionowskie, przepiękne balkony! Prywatne ogródki pod blokami stworzone z niesłychaną troską o każdy detal. Mamy w Legionowie prawdziwych amatorów ogrodnictwa! Ludzi pełnych pasji, miłości do przyrody oraz z niezwykle bogatym doświadczeniem! W wielu blokach tworzone są przepiękne kompozycje roślinne na klatkach schodowych.
Jakie formalne kroki podejmiecie, aby realizacja Waszego pomysłu stała się w Legionowie faktem?
Złożymy wniosek inwestycyjny do budżetu miasta na 2020r. Chcemy, aby ten projekt ruszył wiosną przyszłego roku. Wtedy bowiem najlepiej jest rozpoczynać tworzenie różnego rodzaju przestrzeni zielonych. Nie wiem, ile takie przedsięwzięcia mogą kosztować i jakie będzie zainteresowanie nimi wśród legionowian. Na początek – w ramach pilotażu tej akcji – chcemy zabezpieczyć w przyszłorocznym legionowskim budżecie na ten cel około 30 tys. zł. Liczymy, że nasz projekt stanie się początkiem nie tylko troski o naszą wspólną przestrzeń, ale również przyczyni się do zmiany Legionowa w miejsce bardziej zielone, ale także w miejsce służące zawieraniu nowych znajomości i budujące wśród jego mieszkańców odpowiedzialność społeczną.
Czy autorki odpowiedzialnego zazielenienia Legionowa same pokażą mieszkańcom, jak można je zmienić w miejsce piękniejsze i bardziej ekologiczne?
Wszystkie siedem legionowskich radnych chce aktywnie uczestniczyć w tym projekcie. Same przecież chcemy stworzyć taki ogród! Reprezentujemy różne idee polityczne, ale kiedy ceną jest wartość uniwersalna – wspólnota i troska o nasz wspólny dom – zamierzamy zakasać rękawy i stworzyć miejsce przyjemne dla nas wszystkich. Bycie radnym to pewien moralny obowiązek. Radny to bardziej społecznik, niż polityk. Jeśli nam kobietom nie uda się zarazić do zieleni mieszkańców, to kto to zrobi? A nie da się tego zrobić zza biurka. Może jednak zza grządki z rzodkiewkami? Warto spróbować. Codziennie jesteśmy nastawieni na osiąganie krótkotrwałych zysków – ekologia to jednak zysk długotrwały. W tej dłuższej perspektywie nie przetrwamy przecież bez troski o naszą planetę. Takie myślenie bliższe jest kobiecemu sposobowi postrzegania świata – co nie oznacza, że brak go mężczyznom. Kobiety zazwyczaj nie są nastawione na rywalizację, lecz na współdziałanie – co znowu nie oznacza, że nigdy nie rywalizują lub że mężczyźni nie potrafią współdziałać. Mamy więc nadzieję, że do projektu włączą się także panowie. Kiedy tylko przedstawiłam projekt koleżankom radnym, od razu zaczęłyśmy się wzajemnie inspirować. Jola Żebrowska powiedziała, że to wspaniały pomysł, bo akurat przy Poczytalni przydałoby się zielone miejsce, w którym można czytać książkę, czy też gazetę. Agata Zaklika zaczęła wysyłać zdjęcia przepięknych ogrodów swoich sąsiadów. Kasia Skierkowska-Pacocha pokazała przykłady, w których człowiek może uzyskać harmonię z przyrodą. Małgosia Luzak podsunęła możliwości współpracy ze spółdzielnią mieszkaniową w zakresie wolnych przestrzeni pod zielone miejsca. Ania Łaniewska zaczęła się zastanawiać, jak jeszcze można wykorzystać potencjał, który już mamy, zaś Marta Budzyńska wymyślać, jakie rodzaje kwiatów można posadzić, żeby dobrze przyjęły się w legionowskich warunkach. Zresztą, ten projekt szybko zaraża nie tylko radne – pojawiają się już bowiem pierwsze głosy zainteresowania spoza rady. Mam wielką nadzieję, że niebawem uda się je wszystkie zebrać, bo są niezwykłe.
Dziękuję za rozmowę