2 października przy ul. Janiny w Skrzeszewie miały miejsce sceny jak z horroru. Duży pies rasy cane corso rozerwał siatkę do sąsiedniej posesji i rozszarpał przebywającego tam sznaucera miniaturę.
Tragedia na własnym podwórku
Miesiąc temu do domu sąsiadującego z posesją pana Damiana sprowadzili się nowi mieszkańcy z dwoma psami rasy cane corso. W środę, 2 października, jeden z tych psów rozerwał elementy siatki w ogrodzeniu, przedostał się na posesję pana Damiana, zaatakował jego sznaucera miniaturkę i w kilkanaście sekund zagryzł go. Następnie agresywny pies zaczął szukać drugiego psiaka przebywającego na tej posesji. Wtedy całą sytuację zauważył teść pana Damiana i przepłoszył agresywne zwierzę. Na miejsce została wezwana policja z Wieliszewa. Jak poinformowała nas podkomisarz Justyna Stopińska z Komendy Policji w Legionowie funkcjonariusze z Wieliszewa prowadzą postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.
Obawa o bezpieczeństwo rodziny
Pan Damian w rozmowie z nami przyznaje, że cały czas jego rodzina jest wstrząśnięta tragiczną sytuacją, która rozegrała się na jego posesji – Sprawę prowadzi Policja w Wieliszewie, ale chcemy, aby jak największe grono ludzi dowiedziało się o tej tragedii, ponieważ nawet na własnym podwórku nie można czuć się bezpiecznie – relacjonuje Pan Damian w wpisie na jednym z portali społecznościowych. Zagryziony pies wabił się Hal i był w jego rodzinie blisko 10 lat. Jak przyznaje Pan Damian, był on członkiem rodziny. Właściciel zagryzionego psa przyznaje również, że wraz z żoną obawiają się wychodzić na własną posesję wraz ze swoją 7-miesięczną córką, ponieważ na chwilę obecną sąsiedzi nie zabrali psów z posesji, a dziurę w siatce zabezpieczyli jedynie drewnianą paletą – Czujemy się zagrożeni, mamy 7 -miesięczną córeczkę, z którą często spędzamy weekendy na działce. Boimy się także o naszego drugiego psa (również sznaucer miniatura), który był obecny przy ataku cane corso na Hala – dodaje właściciel. Pan Damian oprócz wezwania policji poinformował również o zaistniałej sytuacji wójta gminy Wieliszew i Główny Inspektorat Weterynarii, ale jak sam przyznaje na razie nie było jeszcze odzewu w tej sprawie wyżej wymienionych instytucji. – Chcemy, aby ta informacja dotarła do jak największej liczby ludzi, ale także właścicieli tych psów, aby opamiętali się i odpowiednio zabezpieczali swoją działkę, ponieważ może dojść do kolejnej tragedii, kiedy obok nich wprowadzą się niczego nieświadomi sąsiedzi (z dziećmi i/lub psami). – pisze Pan Damian.
Fot. Damian Głogowski