W minionym miesiącu został ogłoszony nabór na wolne stanowisko kierowniczo-urzędnicze, na Dyrektora Ośrodka Sportu i Rekreacji w Serocku. Środowiska serockie, związane ze sportem, wiązały z nim spore nadzieje. Powodem były kłótnie dotyczące sposobów na podział funduszy oraz brak dobrej współpracy z Dyrektorem Ośrodka Kultury w Serocku, Piotrem Kowalczykiem. Niestety, mimo zainteresowania radnych, zostali oni pominięci w pierwszej fazie naboru kandydatów, nie przedstawiono im dokumentów oraz nie zaproszono do prac zespołu.
Podczas wspólnego posiedzenia Komisji Kultury, Oświaty i Sportu z Komisją Spraw Obywatelskich, w dniu 11 kwietnia 2012 roku, radni zapytali zastępcę burmistrza Józefa Zająca oraz sekretarza Tadeusza Kanownika o powody, dla których odmówiono radnym z Komisji Kultury, Oświaty i Sportu opiniowania wszystkich kandydatur na to stanowisko. – Działając dla dobra sportu, chcemy mieć wybór i chcemy porozmawiać z wszystkimi kandydatami. Burmistrz i tak podejmie decyzję, ale w dobrym tonie byłoby wyraźenie zgody na konsultacje – przekonywał radny Tyka.
Burmistrz juź wybrał
Józef Zając, Tadeusz Kanownik oraz radny Artur Borkowski w czasie dyskusji przypomnieli, źe zatrudnianie pracowników naleźy do kompetencji burmistrza. Kandydat, który został przez niego wybrany, został przesłuchany przez zespół, który pomagał w naborze i opiniował kandydatów. Nie widzieli celowości spotkań z kandydatami i potrzeby takich konsultacji, przypominając, źe wybór został juź dokonany. Zgodziła się z tym radna Agnieszka Oktaba: – Czy w ogóle inni członkowie komisji chcieliby porozmawiać z kandydatami? Moźe ty sam chcesz rozmawiać, mi się to nie wydaje konieczne – zwróciła się do radnego Rafała Tyka.
Zespół niefachowców?
Okazało się jednak, źe podobne zdanie, co do udziału radnych w źyciu miasta, mieli równieź i inni radni. Radnego Tyka wsparła Justyna Matuszewska oraz Marek Szajda. Według nich burmistrz powinien dać szansę na zapoznanie się z kandydatami przed podjęciem ostatecznej decyzji i chociaź opinia radnych nie byłaby obligatoryjna, to nietaktem było pominięcie zdania serockiej rady. Rafał Tyka powiedział wprost o wątpliwościach związanych z członkami zespołu, który opiniował kandydatów. W jej pracach uczestniczyły osoby piastujące stanowiska takie jak: sekretarz, skarbnik, kierownik obsługi biura, zastępca burmistrza oraz oczywiście sam burmistrz. – Czy ten zespół miał odpowiednie predyspozycje? – pytał Rafał Tyka i zwrócił uwagę, źe jest to typowa polska bolączka, gdzie zamiast fachowców decydują osoby, które nie mają pojęcia o sporcie.
Nie konsultowali
Radny Rafał Tyka poruszył temat związany z brakiem kompetencji komisji do oceny specyfiki z zakresu określonych wymagań związanych z przyszłą funkcją dyrektora ośrodka sportu. Zarzucił brak konsultacji ze środowiskami sportowymi. – Odmawiam tej odpowiedzi – powiedział sekretarz Kanownik, zapytany wprost, czy rozmawiano z kimkolwiek ze stowarzyszeń i klubów sportowych. Artur Borkowski twierdził, źe zarzut o niekompetencji zespołu naboru jest chybiony: – Nie trzeba mieć raka, źeby leczyć – przypomniał cytat i zwrócił się do pozostałych radnych. – My nie dokonujemy źadnego wyboru, opiniujemy kandydata – zapis jest jasny – przekonywał o braku podstaw do roszczeń.
Kłótnia o prawo
Radny Lutomirski pouczał radnych: – Prawo jest nieubłagane. To burmistrz nawiązuje stosunek pracy, a Komisji Kultury, Oświaty i Sportu opiniuje kandydata. Radni nie powinni w to ingerować. Burmistrz będzie wiedział kogo zatrudnić. Dyskusja, dotyczącą określenia udziału radnych, czasu oraz sformułowań prawnych, trwałaby dłuźej, gdyby nie podsumowała całego wydarzenia milcząca dotąd radna Justyna Matuszewska. – To od początku jest żle zorganizowane – zwróciła uwagę na przebieg wydarzeń i na to, źe zapoznanie się radnych z kandydatami powinno odbyć się wcześniej. Według niej opinia radnych i środowiska sportowego mogła być pomocna: – Dlaczego to wszystko nie ma sensu? Bo wybór jest dokonany.
Pod prąd
Radny Tyka powiedział, źe nie ma źadnych zastrzeźeń do kandydata Piotra Malika: – Być moźe będzie to dyrektor, którego za rok będę całował po stopach. Zwrócił uwagę, źe forma potraktowania radnych przez Burmistrza Sokolnickiego, jego gwałtowna wypowiedż i walnięcie w stół pięścią, była niestosowna. Marek Szajda potwierdził, źe równieź chciałby poznać wcześniej wszystkich kandydatów, choćby dlatego, by zapytać ich o znajomość realnych problemów w Serocku i o to, czy zostali zapoznani z budźetem i specyfiką pracy. Po jego wystąpieniu radni przegłosowali większością głosów, źe 18 kwietnia na posiedzeniu komisji poznają kandydatów na stanowisko dyrektora oraz zaproszą stowarzyszenia sportowe.
Na posiedzeniu wśród radnych wyrażnie dało się odczuć napięcie, które przerodziło się w gorącą dyskusję. Podzielono się na dwa obozy. Jeden z nich nie widział nic zdroźnego w postępowaniu burmistrza, wręcz przeciwnie, przyznawał bezsprzecznie prawo wyboru kandydata na stanowisko dyrektora z racji przepisów, dotyczących obsady stanowisk w urzędzie i nie przykładał wagi do zdania radnych. Drugi obóz wskazywał, źe opinii radnych, która wprawdzie nie moźe zmienić decyzji, ale moźe pomóc w wyborze odpowiedniej osoby, nie powinna być pomijana. Jedno jest jednak jasne. Z biegiem czasu radni seroccy czują się coraz bardziej odpowiedzialni za gminę i chcą aktywnie brać udział w pracach urzędu, a nie grzecznie podnosić rękę do głosowania.
Iwona Wymazał