Protest legionowian z ulicy Tadeusza Kościuszki trafił na biurko prezydenta Romana Smogorzewskiego. Mieszkańcy wytknęli wady planowanego osiedla mieszkaniowego i naruszenia prawa w projekcie i w procedowaniu tego przedsięwzięcia.
Gminna Spółdzielnia Samopomoc Chłopska chce w miejscu obecnego składu opału przy ulicy Tadeusza Kościuszki w Legionowie zbudować 7 bloków z około 230 mieszkaniami. Z uwagi na to, że powyższa inwestycja jest niezgodna z zapisami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (mpzp) skorzystano z ułatwień zapisanych w specustawie deweloperskiej z 2018r. i uruchomiono procedurę zmierzającą do uzyskania zgody na jej realizację w oparciu o ustalenia jedynie ogólnego legionowskiego studium z 2017r. Opublikowany na stronach internetowych urzędu projekt tego przedsięwzięcia oburzył legionowian mieszkających w jego sąsiedztwie, zaś strach przed rychłym zburzeniem spokojnego charakteru tej kameralnej dzielnicy, jej paraliżem komunikacyjnym oraz przepełnionymi szkołami i przedszkolami skłonił ich do formalnego wyrażenia swojego protestu. Łącznie powstały 3 pisma w tej sprawie, pod którymi podpisała się setka niezadowolonych z tej inwestycji obywateli i które to pisma pod koniec stycznia trafiły do rady miasta. Jednak z uwagi, że legionowski samorząd nie miał prawnych umocowań do wiążącego ustosunkowania się do tych apeli, prawomocną decyzją w dniu 29 stycznia przekazał je prezydentowi Romanowi Smogorzewskiemu.
Miało być szybko, a będzie długo?
Niezależnie od tych protestów w magistracie trwa procedura zmierzająca do legalizacji wspomnianej inwestycji. – Jesteśmy na etapie zbierania uwag i opinii. Potrwa to do 3 lutego. Potem, inwestor będzie mógł się do tych uwag i opinii odnieść. Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie państwu powiedzieć, czy projekt uchwały w tej sprawie trafi na sesję marcową, czy może późniejszą – wyjaśniał w miniony poniedziałek (27 stycznia) radnym z komisji rozwoju miasta wiceprezydent Marek Pawlak. Z jego kolejnych wyjaśnień wynikało zaś, że wszystkie złożone do projektu tego osiedla mieszkaniowego wnioski i uwagi ocenią eksperci z miejskiej komisji urbanistyczno-architektonicznej, którzy najprawdopodobniej spotkają się w tej i innych podobnych sprawach w drugiej połowie lutego. Potem, z tymi wszystkimi ocenionymi przez tych ekspertów uwagami zapoznają się radni, którzy przed podjęciem decyzji w tej sprawie, będą mogli się do nich wszystkich odnieść w głosowaniach.
Zatłoczone drogi i szkoły oraz błędy prawne dewelopera
– Mieszkam w najbliższym sąsiedztwie planowanej inwestycji. Nie jest ona zgodna z mpzp i ma wiele wad dla okolicznych mieszkańców. Tam jest niska zabudowa jednorodzinna. Te bloki są 5-kondygnacyjne. Przybędzie tam około 2 tysięcy mieszkańców oraz samochodów. Ulica Kościuszki nie wytrzyma takiego obciążenia – tak jeden z legionowian oprotestował planowaną inwestycję mieszkaniową na posiedzeniu komisji rozwoju miasta (27 stycznia). W pismach, którym lada dzień przyjrzy się prezydent Roman Smogorzewski, znajduje się jeszcze szereg innych argumentów podważających zasadność I legalność tego przedsięwzięcia. Legionowianie podnoszą, że budowa osiedla mieszkaniowego w tej lokalizacji zaprzepaści jakiekolwiek szanse na powstanie w przyszłości w tej okolicy wiaduktu kolejowego, sparaliżuje tamtejsze kompletnie nieprzygotowane pod to przedsięwzięcie drogi oraz pobliskie szkołę i przedszkole zmuszając ich dyrektorów do wprowadzenia systemu 3-zmianowego. To, że 7 nowych bloków w miejscu obecnego składu węgla nijak współgra z zapisami mpzp jest oczywistością. Dla legionowian z Kościuszki oczywistością jest również niezgodność tego przedsięwzięcia z ustaleniami studium. Oprócz tego, wskazują oni, że procedura lokalizacyjna dla tego osiedla jest wadliwie prowadzona. Twierdzą, że działalności prowadzone w przeszłości w tej lokalizacji m. in. huta szkła i sortownia odpadów skaziły tutejsze glebę i wodę, a to według polskiego prawa wymaga rzetelnej oceny ich zanieczyszczenia, a takowa ocena nie została przez dewelopera przeprowadzona. Inną podnoszą przez nich kwestią jest ryzyko nieuzyskania przez niego zgód wodno-prawnych. – Zgodnie z naszą wiedzą, na chwilę obecną GS w Jabłonnie nie podjął żadnych kroków w celu uzyskania pozwolenia i oceny wodno-prawnej, nie zostały sporządzone projekty instalacji. To z kolei świadczy o niekompletności przygotowanej koncepcji i z uwagi na potencjalną odmowę wydania powyższych zgód stawia pod znakiem zapytania realizację całej inwestycji – piszą w uwagach do przedmiotowego wniosku inwestycyjnego. Protestujący zauważają również, że ma on wady prawne, ponieważ deweloper ocenił wpływ tej inwestycji na środowisko w oparciu o nieaktualną podstawę prawną tj. na podstawie uchylonego rozporządzenia. – Co więcej, samo to uchylone rozporządzenie powołane jest również w decyzji środowiskowej załączonej do wniosku, co czyni obydwa dokumenty wadliwymi – sugerują w dalszej części swoich uwag.