Medale dla małżeństw z wieloletnim stażem. Jaka recepta na udany związek?

medale-malzenstwa_adaszewscy

Leon i Daniela Adaszewscy (fot. GP)

Jubileusze Diamentowych, Złotych i Rubinowych Godów obchodzone są w Legionowie co kilka miesięcy. W ostatnią sobotę, tj. 24 maja br. w Sali Ślubów legionowskiego ratusza odbyła się uroczystość wręczenia statuetek i medali za 45-lecie, 50-lecie i 60-lecie pożycia małżeńskiego.

Nagrodzono 4 pary z pokaźnym małżeńskim stażem

Medale za długoletnie pożycie małżeńskie nadane przez Prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego wraz z kierownik Urzędu Stanu Cywilnego (USC), Grażyną Kucman wręczył prezydent Legionowa Roman Smogorzewski. „Diamentowe Gody”, czyli jubileusz 60-lecia, obchodzili Daniela i Leon Adaszewscy, „Złote Gody”, czyli jubileusz 50-lecia Jadwiga i Edmund Grochowscy oraz Barbara i Andrzej Chudzyńscy, zaś „Rubinowe Gody”, czyli 45-lecie pożycia małżeńskiego, Barbara i Zbigniew Suchodolscy.

W tym największy jest ambaras, aby dwoje chciało naraz

Prezydent Roman Smogorzewski gratulując czterem legionowskim parom tak pokaźnego stażu małżeńskiego, przytoczył nawet jedną z anegdot. Mianowicie od jednego z legionowian w odpowiedzi na pytanie o receptę na długowieczne małżeństwo miał usłyszeć „Panie prezydencie, dobra sąsiadka”. – Życzę Wam, aby po tej uroczystości nie poprzewracało Wam się w głowach i abyście nagle się nie rozwiedli – żartował prezydent Roman Smogorzewski. O tym, jak udało się stworzyć zgodne i długowieczne małżeństwo, udało nam się porozmawiać z dwoma parami – „diamentowymi” Danielą i Leonem Adaszewskimi oraz „złotymi” Barbarą i Andrzejem Chudzyńskimi. Pozostałe nagrodzone pary bardzo chętnie podzieliłyby się swoimi wspomnieniami i radami na długoletnie małżeńskie staże z czytelnikami „Gazety Powiatowej”, lecz najzwyczajniej w świecie zabrakło im na to czasu w tym wyjątkowym dniu. „Złoci” Jadwiga i Edmund Grochowscy oraz „rubinowi” Barbara i Zbigniew Suchodolscy spieszyli się bowiem na uroczyste obiady, przygotowane specjalnie na tę okazję przez młodszych, licznych członków ich rodzin.

Matki, żony i kochanki…

– A co ja biedny mogę zrobić? Zostawić żonę na stare lata? – retorycznie i z dowcipnym przekąsem odpowiadał prezydentowi Romanowi Smogorzewskiemu, 84-letni Leon Adaszewski, który już od 60 lat tworzy szczęśliwe i zgodne małżeństwo z młodszą od siebie o 2 lata Danielą Adaszewską. Para zapytana o receptę na przezwyciężenie kryzysów małżeńskich, zgodnie odpowiadała, że jest nią miłość i szacunek do drugiego człowieka, które to pozwalają wytrwać razem zarówno w dobrych, jak i złych chwilach, w szczęściu i w nieszczęściu oraz w nieuniknionych na starość chorobach. – Jak żona gadała to wychodziłem na dwór i kryzys się kończył – podpowiadał niebywale dowcipny Leon Adaszewski. – Małżeństwo to nie zabawa. Pobraliśmy się po 3 miesiącach znajomości, a dopiero potem się docieraliśmy i wspólnie przezwyciężaliśmy pojawiające się kłopoty. Trzeba wzajemnie się zrozumieć i jedno powinno ustępować drugiemu – radzi 71-letnia Barbara Chudzyńska, która już od przeszło 50 lat tworzy zgodne oraz szanowane i cenione w towarzystwie małżeństwo ze starszym od siebie o 9 lat, 80-letnim Andrzejem Chudzyńskim. – Ważne jest, aby w związek dwojga ludzi nie wtrącały się osoby trzecie, zarówno ich rodzice, jak i znajomi. Nam to szczęście dopisało i teraz sami nie wtrącamy się w związki, które tworzą nasze dzieci – dodaje Barbara Chudzyńska.

Jak Leon Danieli, tak Daniela Leonowi

Daniela i Leon Adaszewscy poznali się w 1950r. na odpuście. Była to miłość od pierwszego wejrzenia. Nie od razu jednak zakończyła się na ślubnym kobiercu. Bowiem po roku znajomości Pana Leona zaciągnięto do wojska, a temat wesela przynajmniej na chwilę się rozwiał. – Obiecaliśmy wtedy sobie, że jak Daniela poczeka na mnie, to ja poczekam na Danielę – wspomina Leon Adaszewski, który wbrew ludowym zabobonom poślubił swą lubą w miesiącu, który w swej nazwie nie zawiera litery „R”, dokładnie w kwietniu 1954r. Owocem tej sformalizowanej od przeszło 60 lat miłości są ich syn i córka, wnuki i obecnie już nawet prawnuki.

Przez żołądek do serca…

Również Barbara i Andrzej Chudzińscy zakochali się sobie od pierwszego wejrzenia. W 1963r. jadali bowiem w tej samej restauracji na warszawskim Śródmieściu. – Dobra gospodyni z niczego ugotuje coś smacznego – do dziś chwali kuchnię małżonki 80-letni Andrzej Chudzyński. – Co niedzielę sama przygotowuję obiady dla całej, obecnie już 11 osobowej rodziny – potwierdza zadowolona 71-letnia Barbara Chudzyńska.

Dobre piwo jest jak halny, wzmaga popęd seksualny

Chcieli mi poderwać żonę, ale się nie dała – śmieje się Andrzej Chudzyński. – To prawda. Już po ślubie, jeden z adoratorów namawiał mnie, abym zostawiła Andrzeja. Chciał zrobić ze mnie księżniczkę i obiecywał mi przysłowiowe złote góry. Jak widać nie uległam – potwierdza Barbara Chudzyńska. – Pod wpływem obserwacji zachowania znajomych par i często zdarzających się wśród nich rozstań, zrezygnowaliśmy ze spotkań towarzyskich zakrapianych alkoholem. Nie szukaliśmy szczęścia u innych partnerów. Poświęciliśmy się wychowaniu dzieci – zgodnie podnoszą Państwo Chudzyńscy, owocem których miłości jest trójka dzieci, dwóch synów i córka oraz obecnie już czwórka wnucząt.