Kwarantanna z medalistką olimpijską: Agnieszka Kobus-Zawojska trenuje w Ludwinowie Dębskim

Agnieszka_Kobus_Zawojska_02

Agnieszka Kobus-Zawojska

W Ludwinowie Dębskim pod Serockiem przymusową kwarantannę po powrocie ze zgrupowania w Portugalii odbywa Agnieszka Kobus-Zawojska, brązowa medalistka olimpijska z Rio de Janeiro i multimedalistka mistrzostw świata i Europy w wioślarstwie. Co łączy ją z gminą Serock, dlaczego trenuje w Ludwinowie Dębskim, jak wygląda tutaj jej trening – rozmawiał Krzysztof Grodek.

 

Skąd jesteś, jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem i dlaczego było to wioślarstwo?

Urodziłam się w Warszawie i stamtąd jestem. Moi rodzice trenowali wioślarstwo, ale to w sumie nie oni mnie wysłali do klubu wioślarskiego. Byłam aktywnym dzieckiem. Od małego mi wpajano, że sport to bardzo ważna sprawa. Nigdy nie opuszczałam z własnej chęci lekcji wuefu. Co więcej byłam w reprezentacji szkoły praktycznie we wszystkich sportach. Po prostu to lubiłam. Startowałam w dzielnicowych zawodach biegowych i tam mnie zauważył trener ze szkoły, gdzie były klasy o profilu sportowym. W piątej klasie podstawówki podjęliśmy wspólnie z rodzicami decyzje o zmianie szkoły. Miałam do wyboru klasę wioślarską lub żeglarską. Już za namową rodziców i w imię rodzinnej tradycji wybrałam wioślarską:)

Jak wspominasz pierwsze lata treningu, co jest najważniejsze dla młodego zawodnika? Samozaparcie, pasja, jak szukałaś motywacji?

To były wspaniałe lata. Znajomości do teraz. Obecnego męża poznałam też w swoim macierzystym klubie. Pierwsze lata treningu to przede wszystkim znajomości i dobra zabawa, bo od tego trzeba zacząć. Wioślarstwa nie można zacząć trenować zbyt wcześnie, dlatego na początku dla mnie to była głównie zabawa i trening ogólnorozwojowy. Nie zmienia to faktu, że od małego miałam charakter sportowca. Pamiętam, jak mówiłam swojemu pierwszemu trenerowi: „ja chce już wygrywać, zdobywać medale itd, inni już byli na zawodach międzynarodowych ja nie, róbmy więcej”. On wtedy mi powiedział jedną rzecz, którą wspominam do dzisiaj: „Aga ty masz być dobra w seniorach, a nie teraz”. Za to mu dziękuję, podszedł do mnie jak do człowieka rozsądnie i dbał o mój rozwój, a nie traktował jak „maszynkę do robienia medali do klubu”. Miał rację. Krok po kroku z dużą cierpliwością mam to, co było moim marzeniem z dziecięcych lat – MEDAL OLIMPIJSKI. Ja miałam i mam bardzo dużą motywację wewnętrzną, chciałam i chcę być lepsza, mocniejsza i to według mnie jest najważniejsze. Aby motywacji szukać w sobie.

Możesz coś więcej opowiedzieć o wioślarstwie? Czy Polska ma bogate tradycje w tej dyscyplinie?

Niestety w Polsce to wciąż niszowa dyscyplina, a szkoda. Na zachodzie ma duże tradycje, dużo osób trenuje. Regaty Oxford-Cambridge czy Henley to wielka tradycja w Wielkiej Brytanii. Dużo Polaków też kojarzy te wyścigi, to naprawdę prestiżowe regaty.

W Niemczech w niektórych miastach jest podobna liczba klubów wioślarskich jak w całej Polsce. Według mnie to świadczy o dużym potencjale tego sportu. Trzeba jednak pokazać ludziom, że to nie jest tylko sport dla profesjonalistów, a również dla amatorów. W Warszawie jest już 5 amatorskich Klubów i cieszą się one sporym zainteresowaniem. Jednak to wciąż mało. Staram się za każdym razem pokazywać i mówić ludziom, że każdy może spróbować. Przecież to świetne trenuje całe ciało i mamy kontakt z naturą. Jeśli jakiś amator lubi rywalizacje, to nawet są Mistrzostwa Świata Masters. To pokazuje potencjał i możliwości tego sportu. Wiadomo, aby była większa popularność dyscypliny musi się to zacząć od sportu amatorskiego. Tak jest w lekkiej atletyce dużo osób biega i dlatego oglądają lekką i jest ona bardziej popularna. O to samo powinniśmy dbać w wioślarstwie.

Jeśli chodzi o wioślarstwo profesjonalne. Ma ogromne tradycje i piękną historie. Wioślarstwo to dyscyplina, która na Igrzyskach Olimpijskich nie zawodzi i to jest wspaniałe!

Czy wzorowałaś się na jakimś zawodniku/zawodnicze? Ktoś był twoim idolem?

Nie mam ideałów, bo uważam, że w życiu nie ma ideałów. Jednak jako młoda zawodniczka jak jeździłam na zgrupowania ze starszymi dziewczynami to starałam się brać z przykład. Pamiętam jak przed komputerem, śledziłam Julię Michalską, a potem z nią trenowałam. To naprawdę fajne uczucie. Zawsze podziwiałam Natalię Madaj-Smolińską, złotą medalistkę z Rio w duecie z Magdą Fularczyk-Kozłowską. Uważam, że to zawodniczka, która miała wspaniałe czucie wody i była fenomenalną szlakową. To jeśli chodzi o wioślarstwo. Jeśli chodzi o sport, bardzo lubię Joannę Jędrzejczyk za jej pozytywną energię i autentyczność w mediach społecznościowych. I za to, że pokazuje, że porażka nie oznacza końca.

Startujesz w czwórce? Całą swoją karierę jeździsz w drużynie? Czy celujesz w starty indywidualne i czy w ogóle można to połączyć?

W Reprezentacji startuje w czwórce. Aby dostać się do Reprezentacji, musimy startować na kwalifikacjach na jedynkach. Jednak reszta to decyzja trenera. Nie jest powiedziane, że cztery pierwsze jedynkarki stworzą szybką czwórkę. Obecnie czwórka jest priorytetem w Reprezentacji. W juniorach startowałam na zawodach międzynarodowych na deblu, obecnie „siedzę” w czwórce. Na Mistrzostwach Polski startuje na wszystkim: jedynkach, dwójkach, czwórkach. Głównie dlatego, bo chcę się odwdzięczyć klubowi. Na Mistrzostwach Świata nie ma opcji, aby startować kilka konkurencji. Wyścigi są zbyt wymagające i zgranie jest bardzo decydujące. Każda łódź ma inną prędkość, inne jest czucie. Ciężko by było to połączyć.

W osadzie jedziesz jako pierwsza. Dlaczego trener zdecydował, że zajmujesz to miejsce?

W osadzie siedzę jako czwarta, ale pierwsza „wpadam na metę”. To decyzja trenera oraz specyfika zawodnika, no i również zależy to od pozostałych osób i specyfiki osady. W Rio de Janeiro na przykład siedziałam jako druga. Niby są jakieś kanony każdej pozycji. Jednak moim zdaniem to musi być po prostu „flow” i podczas wyścigu trzeba się rozumieć bez słów. Każda musi być mocna i każda musi dawać z siebie sto procent, jednak musi też współpracować.

Co jest najtrudniejsze w czwórce podwójnej? Zgranie, równy poziom wszystkich zawodniczek, wysoka technika całej osady?

Ciężko powiedzieć. Każda trudność wymaga wytrenowania:) Dlatego uważam, że najtrudniejsza jest ciężka praca, która wymaga poświecenia. Najważniejsza w wioślarstwie jest współpraca. Nie możemy udowadniać na wodzie, która jest lepsza, bo to nic nie da. Musimy być razem silne, a nie każda z osobna.

Poza brązowym medalem na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro jesteś multimedalistką mistrzostw świata i mistrzostw Europy. Które z tych sukcesów, i dlaczego, cenisz najbardziej?

Medal Igrzysk to wisienka na torcie dla każdego sportowca. Żaden medal Mistrzostw Świata nie równa się temu z Igrzysk. Jednak dobre wspomnienia mam ze złotem medalem Mistrzostw Europy w 2018 roku. To pierwszy Mazurek Dąbrowskiego, czyli jeden z ważniejszych momentów w karierze.

Jak trafiłaś do Ludwinowa Dębskiego?

Moi rodzice tu się przeprowadzili. To już było ponad 10 lat temu. Kiedyś często tu przyjeżdżałam grałam w piłkę z całą wsią. Pamiętam jak w 2007 roku miałam jechać na swoje pierwsze regaty międzynarodowe. Biegałam po wsi, tata jechał za mną na rowerze i kazał robić sprinty od latarni do latarni. Przywiozłam złoto – opłacało się 🙂

Jak na co dzień, poza zgrupowaniami, wygląda twój trening? Czy bardzo się różni od tego, co robisz tutaj?

Teraz właśnie odbyłam przymusową kwarantannę w Ludwinowie. Po prostu są tu lepsze warunki do trenowania niż w mieszkaniu w Warszawie. Przywiozłam ketle, gumy oporowe, trenażer do roweru. Rodzice mają ergometr wioślarski do wiosłowania na sucho. Robię, co mogę, aby podtrzymać formę. Jest to taki trochę „trening zimowy”. Na ergometrze dużo jeździmy w zimę, to taka nasza maszyna tortur naprawdę da się zmęczyć i zrobić porządny trening, więc organizm ma bodziec. Wykonuje trening rozpisany przez swojego trenera kadrowego, tylko zamiast na wodzie, robię to na ergometrze czy rowerze. Organizm mocno pracuje, tylko brakuje czucia wody i techniki, którą ćwiczymy na łodzi.

Epidemia koronawirusa doprowadziła nie tylko do tego, że trenujesz u nas na wsi, ale też okazało się, że igrzyska Tokio 2020 zostaną przełożone na przyszły rok. Co to zmienia dla ciebie? Z jakimi konsekwencjami to się wiąże.

Nic, cel jest ten sam tylko droga dłuższa. Chcę przywieźć lepszy medal niż w 2016 roku.

Jakie plany na najbliższe tygodnie? Wracasz do treningów w Warszawie?

Tak na pewno pojadę do Warszawy, bo mam w Klubie jedynkę i chciałabym zejść na wodę po dwóch tygodniach przerwy. Zobaczyć, czy jeszcze to pamiętam. Na wodzie nie będzie skupisk ludzi, więc trening mogę wykonać.

Jesteś bardzo aktywna w internecie, gdzie możemy śledzić twoje przygotowania?

Posiadam konta na facebooku, instagramie oraz twiterze. Na instagramie poza sportem pokazuje, co lubię robić prywatnie. Serdecznie zapraszam!

Bardzo dziękuję za rozmowę.