Józef Jankowski ps. „Szydłowski” walczył w powstaniu styczniowym, między innymi na Mazowszu. Dowodził oddziałem w około czterdziestu bitwach i potyczkach. 23 stycznia 1864 r. został ujęty przez Rosjan w okolicach Zagrobów (dziś Zegrze Południowe) i wkrótce potem stracono go.
Przed wybuchem powstania Jankowski zarządzał dobrami Tarchomin. Zaraz po jego wybuchu włączył się w walkę z Rosjanami. 16 marca 1863 r. jego żołnierze stoczyli walkę pod Nieporętem. Później działał w Puszczy Kozienickiej i na Lubelszczyźnie. Pojawił się na naszym terenie ponownie na początku 1864 r. Około 15 stycznia 1864 r., wobec dużego nasycenia terenu wojskami rosyjskimi i urządzanej na niego obławie, Jankowski zdecydował się na rozpuszczenie wycieńczonego trudami wojny oddziału, nie chcąc narażać ludzi na niechybną zgubę. Broń ukryto na wyspie na Narwi naprzeciwko Zegrza. Józef Jankowski wraz z Szymonem Katyllem postanowił przejść do Prus, a stamtąd do Galicji, aby wstąpić w szeregi rzekomo tworzonych nowych oddziałów powstańczych.
Rankiem 21 stycznia 1864 r., po przedzieraniu się lasami, uciekinierzy dotarli do wsi Zagroby, gdzie mieli odebrać dokumenty powstańcze ukrywane pannę Winnicką. Jankowski skrył się w stodole a papiery odebrał Katyll, który przy okazji dowiedział się, że Rosjanie przeszukują okoliczne lasy. Ruszyli w dalszą drogę i gdy dotarli do niewielkiej polany Katyll, wiedziony przeczuciem, próbował przekonać towarzysza do obejścia tego miejsca. Jankowski jednak, zmęczony podróżą, zdecydował się iść na przełaj. Gdy byli w połowie odkrytego terenu, dostrzegli dogasające ognisko i niemalże w tej samej chwili zostali otoczeni przez kilkunastu kozaków dowodzonych przez Andrieja Pochlebina. Na ich widok Jankowski rzucił się do ucieczki, jednak po kilkunastu krokach wpadał w głęboki jar i niemal natychmiast został pochwycony. Katyll, który miał na szyi zawieszony pistolet, wymierzył do najbliższego konnego ale broń nie wypaliła. Kozak dopadł do niego z wyciągniętą piką, wołając: Eto ty, sukinsyn, strelat chocesz ? Widząc, że nie ma żadnej możliwości ucieczki, oddał broń mówiąc: Niet, ja suismał, sznurok z szei.
Ujęci powstańcy zostali popędzeni do niedalekiego Nieporętu, gdzie znajdowała się na kwatera majora Hoffstättera, Rosjanina znakomicie władającego językiem polskim. Po drodze próbowali niepostrzeżenie wyrzucić posiadane przy sobie pieniądze, a nade wszystko obciążające ich powstańcze dokumenty, ale Rosjanie zauważyli to.
Jankowski i Katyll byli przetrzymywani w nieporęckiej karczmie. Następnego dnia odtransportowano ich do więzienia w Radzyminie. Katyll jeszcze w nocy, uprosiwszy potajemnie o nożyczki, obciął swoją wielką brodę i już podczas wstępnego przesłuchania, jak i później, podawał się za Kniaziewicza i pomimo piastowania licznych funkcji powstańczych w strukturach województwa augustowskiego i mazowieckiego, nie został rozpoznany. Dużo mniej szczęścia miał Jankowski. Był dobrze znany w Tarchominie i okolicach, a zapewne i w Radzyminie, gdzie jego wuj był proboszczem.
Po dwóch dniach przebywania w areszcie w Radzyminie więźniowie zostali przetransportowani do Warszawy i osadzeni w X Pawilonie Cytadeli. Szymon Katyll skazany został na zesłanie, z którego ostatecznie wrócił w 1870 r. Józefa Jankowskiego skazano na śmierć. Wyrok wykonano 12 lutego 1864 r. Jankowski miał przed śmiercią krzyknąć: jeszcze Polska nie zginęła. W okresie II Rzeczpospolitej na ścianie Cytadeli wmurowano tablicę pamiątkową, na której wyryte jest również nazwisko Bohatera.
Działalność Józefa Jankowskiego była związana z naszym terenem. To w lasach nieporęckich tworzył powstańczą partię, do której wstępowali również mieszkańcy z Nieporętu, Wieliszewa, Góry i innych wsi. Tu wreszcie, pod Zagrobami, dostał się do niewoli. Zapomnianemu Bohaterowi należy się bez wątpienia upamiętnienie w formie skromnego choćby pomnika, tablicy pamiątkowej, czy ulicy jego imienia.
Jarosław Marczak
Ważniejsze źródła:
J. Chołodecki-Białynia, Katyll Szymon. Tegoż udział w powstaniu r. 1863-1864, „Zdrowie” 1904,
„Dziennik Powszechny” 1864, nr 26,
„Kurier Warszawski” 1864, nr 34.
Rafał Degiel
Patroni wydawnictwa: