Za to, że obsługa legionowskiego baru Gruba Kaśka nie sprzedała jedzenia klientowi, który nie miał zasłoniętych ust i nosa, na lokal – za sprawą owego klienta – w sieci spadła fala hejtu. Sam nieobsłużony nagrał film z całego zdarzenia i opublikował go w internecie. W filmie zachęcił też widzów do wystawiania złych ocen temu lokalowi oraz do przyjeżdżania do niego i domagania się obsługi bez maseczek.
Oczernili bar, w którym nigdy się nie stołowali
Do zdarzenia doszło wczoraj (7 września) w barze Gruba Kaśka przy ulicy Rycerskiej na osiedlu Sobieskiego w Legionowie. Mieszkaniec powiatu legionowskiego, niewierzący w epidemię koronawirusa i podważający konstytucyjność rozporządzeń dotyczących m. in. obowiązku zasłania ust i nosów w miejscach publicznych, chciał zjeść obiad w tym barze. Z uwagi, że do lokalu wszedł bez zasłoniętych ust i nosa, pracownicy Grubej Kaśki odmówili mu obsługi. Tuż po tym fakcie, niezadowolony klient opublikował w sieci film. – Napiętnujmy takie sytuacje. Ja nie polecam tego baru. Proszę Was, abyście wystawiali ocenę, że jest to tragedia, to, co oni robią. Kto może, niech tam pojedzie i wzywa radiowozy. Trzeba udowodnić, że ten biznes jest zależny od nas konsumentów. Nie można traktować klientów jak odpad. Każdy klient jest równy – przemówił w nagraniu. – Zrobię temu miejscu niespodziankę. Będzie tam wzywany radiowóz. Do tego będziemy wykorzystywać naszą kochaną polską policję – zapowiedział następnie. Film został przeszło tysiąc razy udostępniony, zaś pod nim pojawiły się tysiące komentarzy. Większość z nich potępiała zachowanie obsługi baru, szkalując zarazem renomę tej marki. Hejt pojawił się również w innych miejscach w sieci m. in. na firmowym Facebooku Grubej Kaśki.
Już raz zapłaciłem mandat. Teraz się pilnuję – mówi właściciel Grubej Kaśki
O komentarz do zdarzenia, które rozemocjonowało internautów z całej Polski i świata, poprosiliśmy Michała Margisa, właściciela baru Gruba Kaśka. – Moja firma musi przestrzegać rozporządzeń. Dlatego wymagamy, aby klienci wchodzący do naszego baru mieli zasłonięte usta i nosy. Wobec nikogo nie robimy żadnych ustępstw – zwłaszcza od momentu, kiedy w zeszłym tygodniu sanepid ukarał nas mandatem za nieprzestrzeganie tych zaleceń – tłumaczy Michał Margis. – Jeśli zachęceni przez ten film klienci zaczną nas masowo odwiedzać bez maseczek, to za każdym razem będę wzywał policję – zapowiada następnie. Dodaje też, że opublikowane w sieci nagranie wyrządziło wiele szkód jego firmie. Zachęceni przez jego autora internauci tylko jednej nocy wystawili jej aż 600 jedynek. Niewykluczone, że będą tego dalsze konsekwencje.
Maseczki oczami policji i sanepidu
Na wzbogacany opinią prawną komentarz sanepidu i policji co do tego zajścia jeszcze czekamy. Niemniej jednak z ostatniego (7 sierpnia) rozporządzenia resortu zdrowia wynika, że w lokalach gastronomicznych – oczywiście poza momentami konsumpcji – obowiązuje obowiązek zakrywania ust i nosów. Nie obejmuje on jedynie dzieci w wieku do 4 lat oraz osób z całościowymi zaburzeniami rozwoju, zaburzeniami psychicznymi, niepełnosprawnościami intelektualnymi w stopniu umiarkowanym, znacznym albo głębokim oraz osób mających trudności w samodzielnym zakryciu ust i nosów. W obecnej rzeczywistości prawnej, nawet osoby chore z poważnymi zaburzeniami oddychania i nawet wtedy, kiedy legitymują się zaświadczeniem lekarskim o przeciwwskazaniach do zakrywania ust i nosa, muszą w miejscach publicznych, takich jak np. restauracja, temu obowiązkowi podołać. Zdaniem rządzących zamiast maseczki mogą założyć przyłbicę.